Gdy milczenie nie jest złotem

Cotygodniowy komentarz z "Przewodnika Katolickiego" (43/2006)

Końca świata nie było. Pomimo podsycania nastrojów konfrontacyjnych podczas warszawskiego kryterium ulicznego nic się nie stało, choć wcześniej rozdzierano w mediach szaty nad decyzją Kazimierza Marcinkiewicza: jak on mógł wyrazić zgodę na jednoczesne demonstracje kilku grup politycznych? Skoro usiłowano zaklinać rzeczywistość, wieszcząc co się stać może, kiedy demonstranci staną naprzeciw siebie, to na nic się zdały zapewnienia, że wszystko zostało zaplanowane i do takiego spotkania nie dojdzie.

Chyba nazbyt często manipuluje się ostatnio rozmaitymi informacjami. Co więcej: można odnieść wrażenie, że od dłuższego czasu dozuje się nam informacje, segregując je na ważne i mniej ważne. Od decyzji grona ludzi kierujących najbardziej opiniotwórczymi mediami - prasą, radiem, a zwłaszcza telewizją - zależy, jakimi sprawami będzie karmiła się opinia publiczna, czyli my. Czy to nie oni dokonują wyboru, która informacja ma zyskać rangę najważniejszej? Później staje się ona wiodącym tematem serwisów, wszyscy ją komentują i wokół niej toczą namiętne spory, podczas gdy inne zostają zepchnięte na margines albo nawet przemilczane. Jeśli się bowiem czegoś nie nagłośni, to można być spokojnym, że nikt się tym szerzej nie zainteresuje. Bardziej obiektywna stała się ostatnio tylko telewizja publiczna, pod kierownictwem Bronisława Wildsteina. Nie wszyscy jednak tak uważają, np. SLD głosi, że PiS podporządkowało sobie media publiczne i traktuje je - jak to określili towarzysze, z właściwą sobie poetyką - jako spluwaczkę. Ale trudno im się dziwić, skoro wraz z odwołaniem Kwiatkowskiego zakończyła się dla nich era telewizyjnego dolce vita.

Przykładem takiej nienagłośnionej szerzej informacji jest ta o korupcji w środowisku prawniczym w Bielsku--Białej. Zdumiewające, że porażające oskarżenie sędziego - a także prokuratora - o kierowanie grupą przestępczą, która miała wydawać wyroki korzystne dla aferzystów gospodarczych, nie zostało odnotowane przez większość serwisów informacyjnych. A przecież w sprawę zamieszanych jest również dziesięciu innych sędziów oraz prokuratorów i dwudziestu pracowników wymiaru sprawiedliwości.

Nie ma informacji, więc nie ma komentarzy, a i gadatliwe „autorytety" nabrały wody w usta. Trudno uwierzyć, ale milczy także bardzo wymowny, zazwyczaj, Ryszard Kalisz.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama