W oczekiwaniu na sprawiedliwość

Cotygodniowy felieton z "Przewodnika Katolickiego" (8/2007)

Tak jak obiecałem przed tygodniem, powracam do ustawy, która ma doprowadzić twórców stanu wojennego do degradacji i utraty wysokich odznaczeń oraz przywilejów emerytalnych. To haniebne, że wiele ofiar stanu wojennego klepie obecnie biedę, płacąc podatki, z których oni otrzymują wysokie świadczenia resortowe. I to za obronę interesów sowieckich, bo przecież nie polskich! Trzeba pamiętać, że Jaruzelski współpracował z sowiecką informacją wojskową jako agent „Wolski" oraz że generałowie przez swą akceptację świadomie narażali Polskę na możliwość ataku nuklearnego w przypadku wojny.

Konsekwencje płynące z ustawy mają objąć również tych, którzy pacyfikowali Poznański Czerwiec 1956 czy strzelali w 1970 r. na Wybrzeżu, a także wysokich funkcjonariuszy komunistycznej bezpieki. Można się, oczywiście, spodziewać protestów ze strony wiernych wyznawców systemu oraz tych, którzy w wolnej Polsce nigdy nie zrobiliby kariery, a swoje ówczesne awanse osiągnęli wysługując się partyjnym kacykom. Zapewne i ci, którzy nadal żyją fałszywą legendą generała Jaruzelskiego uznają, że to zemsta. Mam jednak nadzieję, zacni utracjusze raju, że nikt z Was nie ma wątpliwości, iż to akt sprawiedliwości dziejowej i próba zaleczenia ran, jakże często nadal niezagojonych. A nie - jak powiadają nieutulone w żalu „sieroty po Peerelu" - ich rozdrapywanie.

Towarzysz Szmajdziński przestrzega przed łamaniem reguł i protestuje przed odpowiedzialnością zbiorową, a Ryszard Kalisz mówi o niszczeniu ludzi w podeszłym wieku. Cóż, szkoda, że obaj nie zająknęli się o tych, którym nie było dane dożyć podeszłego wieku, bo wtedy zginęli. A także o ludziach w kwiecie wieku, których zniszczono: ilu z nich złamano psychicznie, albo moralnie, ilu straciło szansę rozwoju i awansu zawodowego, ilu zmuszono do emigracji? Jakby tego było mało, zaprzepaszczono kolejnych dziesięć lat, doprowadzając - i tak już bardzo kiepską - gospodarkę do stanu kompletnej ruiny, bo Jaruzelski nie potrafił wziąć przykładu z Pinocheta.

Degradacja to akt symboliczny, niewspółmierny do winy wobec Narodu i Ojczyzny. Kłopot jedynie w tym, aby nie dopuścić do kreowania ich na męczenników „reżimu braci Kaczyńskich", bo takie próby na pewno będą.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama