Cotygodniowy felieton z "Przewodnika Katolickiego" (20/2007)
Pochłonięci bieżącymi wydarzeniami i celebracją długiego weekendu majowego nie zauważyliśmy, że zakończył się kolejny pobór do wojska. Cóż, przymusowa rekrutacja do zasadniczej służby wojskowej budzi od lat wątpliwości, a powierzanie obronności państwa kiepsko wyszkolonym poborowym nie wydaje się roztropnym pomysłem.
Barwnymi opowieściami tych, którzy stawali przed komisjami wojskowymi, można by zapełnić niejedną książkę. Mnie, zacni utracjusze raju, szczerze rozbawił - znaleziony w Internecie -list Jerzego Kowalika z Ciechanowa, adresowany jeszcze do Kwaśniewskiego, jako naczelnika sił zbrojnych RP. Oto argumentacja poborowego, ubiegającego się o zwolnienie z tego obowiązku:
„Mam 24 lata i ożeniłem się z wdową w wieku 44 lat. Moja żona ma córkę w wieku 25 lat. Tak się złożyło, że mój ojciec ożenił się z córką mojej żony. Tym samym, mój ojciec stał się moim zięciem, gdyż poślubił moją córkę. W związku z tym, jest ona jednocześnie moją córką i macochą. Mojej żonie i mnie urodził się w styczniu syn. To dziecko jest bratem żony mojego ojca, czyli jego szwagrem. Jednocześnie, będąc bratem mojej macochy jest moim wujkiem. Czyli - mój syn jest moim wujkiem. Żona mojego ojca, czyli moja córka powiła na Wielkanoc chłopczyka, który jest jednocześnie moim bratem, gdyż jest synem mojego ojca, i wnukiem, ponieważ jest synem córki mojej żony. Jestem więc bratem mojego wnuka, a będąc mężem teściowej ojca tego dziecka, pełnię jakby funkcję ojca mojego ojca, pozostając bratem jego syna. Jestem wobec tego własnym dziadkiem. Dlatego też proszę uprzejmie Pana Prezydenta o zwolnienie mnie ze służby wojskowej, gdyż, o ile mi wiadomo, prawo nie zezwala powoływać do wojska jednocześnie dziadka, ojca i syna z jednej rodziny".
To nieważne, czy list jest autentyczny, czy to tylko żart. Wiadomo, że młodziaki idące „w kamasze", uważane są powszechnie za pechowców, albo nieudaczników, którzy nie zdołali uchronić się przed luką w życiorysie. Swego czasu Bill Clinton powiedział, że tylko durnie i półanalfabeci nie potrafili wykręcić się od wojska i pozwolili wysłać do Wietnamu. On potrafił i zadekował się, co nie przeszkodziło mu zostać prezydentem USA. Może już najwyższy czas na utworzenie w Polsce w pełni zawodowej armii?
opr. mg/mg