W kinie skupiają się wszystkie emocje i problemy współczesności. W tej przygodzie rodzice muszą jednak uczestniczyć wraz z dziećmi
W kinie skupiają się wszystkie emocje i problemy współczesności. Dlatego tak łatwo za jego pośrednictwem komunikować się z młodymi ludźmi, pobudzać empatię, pomagać w radzeniu sobie z problemami. W tej przygodzie rodzice muszą jednak uczestniczyć wraz z dziećmi.
Z raportu przygotowanego na zlecenie Stowarzyszenia Nowe Horyzonty wynika, że kino to dla młodych ludzi nie tylko lekarstwo na nudę, ale - jak przyznało 80 proc. badanych – sposób na lepsze poznanie świata i zrozumienie siebie. Dlatego chcą oglądać opowieści o relacjach i konfliktach z rodzicami oraz rówieśnikami, a także o samoakceptacji, budowaniu poczucia własnej wartości, a także te z… „patriotycznym przesłaniem”. Ten ostatni temat, jako wątek filmu, który by chętnie obejrzeli, wskazuje 17 proc. młodych ludzi. To całkiem spora grupa, jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, iż młodzi niechętnie publicznie przyznają się do patriotyzmu. O tym, że filmy z takim właśnie przesłaniem są oglądane przez młodzież świadczy ogromne powodzenie najnowszej polskiej produkcji - obrazu „Kamienie na szaniec”. W czasie projekcji tego filmu w salach kinowych można było zauważyć właściwie tylko dwie grupy widzów – tych poniżej trzydziestki i tych powyżej pięćdziesiątki.
Rekordowa frekwencja na tym filmie młodszej widowni to niewątpliwie zasługa zręcznej, wciągającej fabuły, ale też świetna gra tegorocznej absolwentki krakowskiej PWST Sandry Staniszewskiej, która w filmie Roberta Glińskiego wciela się w rolę dziewczyny Tadeusza Zawadzkiego, ps. Zośka – instruktora harcerskiego, podporucznika Armii Krajowej. Jej wyznanie na blogu, iż przygotowując się do roli poszła na grób „Zośki”, opis emocji, jakie jej towarzyszyły, wywołało pozytywne komentarze setek młodych ludzi, którzy wykazali się przy tym świetną znajomością ojczystej historii.
Władze obu harcerskich organizacji działających w Polsce nie są zadowolone z obrazu. Zarzucają twórcom, że podeptali ich etos, że w filmie nie odnaleźli zasad oraz ideałów, które są dla nich ważne. Niezależnie od tych ocen, frekwencja w salach kinowych wskazuje, że młodzież szuka w kinie nie tylko czystej rozrywki, ale także filmów, które zmuszają do myślenia i wymagają od widza przynajmniej elementarnej znajomości historii Polski.
Aż jedna czwarta losowo wybranych nastolatków przyznaje, że widziała co najmniej kilka filmów, które „mocno na nich wpłynęły”. Jakie tytuły przychodzą im do głowy najczęściej? „Sala samobójców”, „Galerianki”, „Nietykalni”, „Jesteś Bogiem” i „Kamienie na szaniec” właśnie. Jednym z najważniejszych tytułów, zwłaszcza jeśli chodzi o filmy poruszające temat tożsamości, okazała się „Sala samobójców”. To dla młodych opowieść o skutkach uzależnienia od internetu, ale także o tym, kim się jest w realnym i wirtualnym świecie oraz o relacjach z kolegami i rodzicami. „Galerianki”, „Baby blues” oraz „Juno” podawali jako przykłady filmów będących rodzajem przestrogi, jak nie należy postępować w życiu. 72 proc. badanych przyznało, że dzięki oglądanym filmom z większym zrozumieniem patrzą na ludzi, którzy są od nich inni, że musieli zmierzyć się z problemami, których personalnie nie doświadczyli i dzięki temu stali się bardziej wrażliwi na los ludzi chorych, niepełnosprawnych, ofiar przemocy, osób prześladowanych i dyskryminowanych.
W ocenie 72 proc. młodych, w kinach „brakuje filmów pokazujących negatywną stronę konsumpcjonizmu". Z badania wynika też, że aż 75 proc. ankietowanych uważa, iż filmy stanowią przestrogę przed negatywnymi skutkami buntu - który w jakimś momencie przechodzi każdy nastolatek.
Zdaniem nastolatków film to także ważna droga poznania innych kultur. 81 proc. przyznało, że opowieści o ludziach wywodzących się z różnych kręgów kulturowych pomagają lepiej zrozumieć im różnice pomiędzy ludźmi. Badane nastolatki zwróciły też uwagę, że na ekranach kinowych brakuje filmów o współczesnej Polsce, o problemach emigrantów. A także opowieści realistycznie pokazujących miłość, ponieważ cukierkowa wizja uczuć propagowana przez komedie romantyczne „budzi ich frustrację”.
- Kino jest dla młodych widzów ważniejsze niż nam się wydaje. Tego dowiodły nasze badania. Młodzież potrzebuje go do określania siebie – komentuje wyniki sondażu Maciej Jakubczyk ze Stowarzyszenia Nowe Horyzonty, które jest inicjatorem kampanii – „Oglądam, czuję, myślę – młodzi w kinie”. Jej cel to pokazanie, że kontakt z ambitnym, nieszablonowym kinem kształtuje osobowość, światopogląd i wrażliwość młodych ludzi. - Jeżeli powiemy, że taki środek edukacji, jak filmy, nie istnieje, to wtedy młode osoby znajdą, co chcą w sieci. Natomiast, jeśli zaproponujemy im dialog, to możemy wykorzystać ten kanał do ich edukowania – uważa Katarzyna Wasilewska, psycholog, współautorka programów edukacyjnych w radiu i TV. - Nastolatek ogląda filmy przez pryzmat własnego „ja”. Porównuje się z bohaterami i stawia na ich miejscu. Gdy na ekranie widzi osoby cierpiące, chore, dyskryminowane, zaczyna doceniać własne życie. Nastolatek dopiero kształtuje swoją tożsamość, toczy rodzaj „walki o siebie”. Dlatego wzięciem wśród młodych cieszą się filmy, które w metaforyczny sposób pokazują zmagania wewnętrzne bohatera i pomagają zrozumieć własne przeżycia – dodaje Katarzyna Wasilewska.
Elżbieta Mudrak, pedagog, specjalista od resocjalizacji, z doświadczenia której korzystali autorzy badań, poleca wspólny, rodzinny seans kinowy jako początek do trudnych dla każdego rodzica rozmów na temat uzależnień, przemocy czy braku wiary w siebie. W jej opinii film może służyć rodzicom jako pomoc w wychowywaniu dziecka pod warunkiem jednakże, że wspólnie z dziećmi staramy się oglądać filmy, oczywiście te wartościowe.
- Stwarza to okazję do dyskusji, wymiany uwag, przemyśleń. Np. na temat najważniejszych problemów obecnej młodzieży, takich jak bardzo niska samoocena i brak wiary w siebie – twierdzi Elżbieta Mudrak. Jej zdaniem wspólne obejrzenie dobrego filmu może też poprawić relacje z rodzicami. — Film może być wskazówką, jak radzą sobie inni w wybranych, trudnych sytuacjach.
W kinie – najbardziej uniwersalnym i dostępnym medium – skupiają się wszystkie emocje i problemy współczesności. Dlatego tak łatwo za jego pośrednictwem komunikować się z młodymi ludźmi, opowiadać im o świecie, pobudzać empatię, prowokować do szukania własnych ścieżek życia, pomagać w radzeniu sobie z problemami. To jest siła kina. Wartościowego oczywiście. Gdzie szukać takich tytułów? Można je znaleźć w cyklu „Filmoteka Szkolna”. Obrazy, wchodzące w skład tego zbioru, mają rekomendację wielu znakomitych reżyserów i aktorów. M.in. Krzysztofa Zanussiego. Ten światowej sławy reżyser filmowy wspomina, że w kinie bywał „od zawsze”.
- Zakładałem kapelusz ojca i mimo że brakowało mi do pełnoletniości czterech czy pięciu lat oglądałem filmy dla dorosłych. Były śmiałe obyczajowo. Niesamowite wrażenie zrobiła na mnie „Pustelnia parmeńska” Christiana-Jacques’a. Do dziś nie wiem, czy to dobry film, ale pamiętam wszystkie główne role. Wtedy pokochałem kino i zacząłem do niego wiernie chodzić. Przyzwyczaiłem się do tego, że najciekawsze rzeczy w życiu zobaczę w kinie. Ono jest jak szczepionka, oglądając filmy przygotowujemy się na sytuacje, które mogą się wydarzyć w rzeczywistości. Cieszę się, że są inicjatywy przypominające ludziom, że kina się trzeba uczyć. Bo analfabetyzm filmowy prowadzi do tego, że widzowie uzależniają się od tandety i kiczu. Nie umieją rozróżnić wartościowych propozycji od telewizyjnych śmieci – przedstawia swój punkt widzenia Zanussi.
Bartosz Konopka - reżyser i dokumentalista, nominowany do Oscara za film „Królik po berlińsku”, zwraca uwagę, że kino „jest formą poznawania samego siebie, rozmowy ze sobą, otwierania się na ludzi i świat”. - A jednocześnie wchłanianiem tego świata. Lubię w kinie to, że dotyka spraw nienamacalnych, nieoczywistych, pozamaterialnych. W połączeniu obrazu, dźwięku i muzyki rodzi się dodatkowa wartość, która jest nieuchwytna i nienazwana – mówi Konopka.
opr. aś/aś