Tadeusz versus Kazimierz

A gdyby tak z lekkim przymrużeniem oka spojrzeć na zarzuty dotyczące "pakowania się Kościoła w politykę"? Czy politykierstwo Tadeusza przynosi takie same skutki jak politykierstwo Kazimierza?

Tadeusz versus Kazimierz

Wielu słusznie pyta, a czym się właściwie różni Sowa od Rydzyka, obydwaj przecież to piękny przykład mieszania się kleru do polityki. Rzeczywiście jest to kwestia warta rozważenia. Na początek należy zwrócić uwagę, że Kościół ma prawo, a nawet obowiązek mieszać się do polityki, czy wypowiadać swoje zdanie w kwestiach, które dotyczą moralności, a zarazem są tematem politycznej debaty. Ma do tego takie same prawo jak każda inna organizacja. Pośrednio Kościół może więc popierać takie lub inne ugrupowanie polityczne, jeśli w jakimś stopniu jego program zgadza się z postulatami Kościoła. Kościół i księża nie powinni jednak w żaden sposób zobowiązywać wiernych do głosowania na określoną partię polityczną. To powinno być pozostawione ich sumieniu i rozeznaniu.

Jakie są więc różnice między obydwoma kapłanami? Zacznijmy od estetycznych, które to dla wielu są w polityce najważniejsze. Wielu ludzi nie orientuje się bowiem zbytnio w bieżących problemach politycznych, a swoje wybory opiera raczej na gustach i modach. Język księdza Sowy nie jest raczej zbyt piękny i kulturalny — kto z kim przestaje takim się staje. Nie mamy nagrań poufnych rozmów Ojca Dyrektora, więc wychodzi on w tym porównaniu na plus. Chodzą słuchy o obcesowym traktowaniu przez O. Dyrektora swoich współpracowników, ale na szersze wody jakieś ekscesy w tej dziedzinie nie wypłynęły. Tak więc z punktu widzenia estetyki ks. Sowa wypada na minus.

Ksiądz Sowa i Ojciec Dyrektor są niewątpliwie bezpośrednio zaangażowani w życie polityczne. Jest jednak wiele różnic. Ojciec Dyrektor robi to z otwartą przyłbicą i szczególnie się z tym nie kryje, natomiast Ksiądz Sowa próbował zawsze robić wrażenie, że z żadną opcją polityczną nie jest związany i że „do polityki się nie miesza”. Obydwaj księża działają w dziedzinie mediów: O. Rydzyk odniósł tutaj niekwestionowany sukces, za to kolejne projekty ks. Sowy okazały się klapą, a nawet czasami chwiały się na granicy skandalu.

Jaki pożytek i jakie szkody przyniósł O. Rydzyk i ks. Sowa Kościołowi? Ojciec Rydzyk ma tutaj zasługi, których nikt mu nie odbierze: największe radio katolickie o ogromnym oddziaływaniu duchowym i formacyjnym, telewizja z niezłym serwisem informacyjnym i publicystyką, jedyny właściwie dziennik katolicki w Polsce, szkoła medialna. Oczywiście nie wolno zapominać o niezbyt chrześcijańskich wyskokach Ojca Dyrektora i jego radiostacji: sączenie nienawiści i podziałów, antysemityzm (choć tutaj wiele zależy od definicji antysemityzmu, bo przecież nie można jakiekolwiek negatywne opinie o Żydach szufladkować jako antysemityzm), obrażanie ludzi. Trzeba jednak zauważyć, że w ostatnim okresie Radio Maryja jest o wiele bardziej „poprawne politycznie”.  Pożytki z ks. Sowy raczej niewielkie — za co się nie wziął, to nie wyszło. Ponieważ skala jego oddziaływania jest wielokrotnie mniejsza niż ks. Rydzyka, to i szkody nie mogą być wielkie. Jakie są motywacje obydwu kapłanów w ich zaangażowaniu politycznym? Można przypuścić, że w obu wypadkach to ambicja i żądza władzy. Tutaj obydwaj są dosyć podobni i mogliby się pewnie spokojnie zamienić miejscami. W czym jednak różnica? Otóż ambicje O. Rydzyka skanalizowały się w kierunku, który przyniósł Kościołowi wiele pożytku, natomiast ksiądz Sowa wydaje się, że grał wyłącznie na siebie, albo nawet na ludzi i ugrupowania niechętne Kościołowi. Jeśli O. Rydzyk angażował się w promocję ugrupowań politycznych, które popierały wiele z postulatów Kościoła, to znaczy, że jednak jakaś korzyść dla Kościoła z tego była, choć można też mówić o negatywnym efekcie „kapłana politykiera”. Ksiądz Sowa też był (jest) kapłanem politykierem, ale wspierał ugrupowania walczące na wielu płaszczyznach z Kościołem, a nawet pomagał im swoim radami atakować Kościół i hierarchię. I to jest bardzo istotna różnica. Oczywiście i O. Dyrektor ma tutaj coś na sumieniu: zdarzało mu się wypowiadać przeciw niektórym biskupom. Na plus można mu zapisać, że robił to osobiście, a nie posługiwał się politykami. Jest jeszcze jedno podobieństwo natury estetycznej: i Tadeusz, i Kazimierz mają ten sam szelmowski uśmiech.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama