Zaginięcia dzieci stanowią około jednej trzeciej wszystkich zniknięć w Polsce
Znikają z podwórek, w drodze do szkoły, gubią się w centrach handlowych. Zaginięcia dzieci stanowią około jednej trzeciej wszystkich zniknięć w Polsce.
Większość odnajduje się żywych lub martwych, ale jest grupa takich dzieci, o których nie wiadomo nic.
Według danych Komendy Głównej Policji w 2011 r. zaginęło 151 dzieci do szóstego roku życia. To prawie 28% więcej niż w poprzednim roku. O 10% w stosunku do 2010 r. wzrosła także liczba zaginionych starszych dzieci, w wieku od 7 do 13 lat (482 przypadki). Jednak w dalszym ciągu najwięcej ginie nastolatków - w 2011 r. przyjęto prawie 3,7 tys. zgłoszeń. Wzrost liczby zaginięć jest zauważalny w każdej grupie wiekowej, ale najbardziej wśród dzieci poniżej szóstego roku życia. Nie wszystkich nieletnich udaje się odnaleźć. Los ok. 300 pozostaje nieznany.
Historią małej Magdy Waśniewskiej żyła cała Polska. Matka sześciomiesięcznej dziewczynki początkowo twierdziła, że dziecko zostało porwane. Ostatecznie okazało się, iż nie żyje. W dodatku do jej śmierci przyczyniła się matka. Sprawę z Sosnowca udało się rozwiązać, ale tajemniczych zaginięć dzieci jest więcej. Większość odnajduje się żywych lub martwych, ale jest grupa takich, o których nie wiadomo nic.
Od ponad 1,5 roku siedlecka policja próbuje rozwikłać zagadkę zniknięcia sześciomiesięcznej Nikoli. Dziewczynka zaginęła 25 października 2010 r., po tym jak pomiędzy jej rodzicami doszło do awantury. Zdaniem matki, dziecko zostało porwane przez ojca. Od tamtej pory ślad po nim zaginął. Dzisiaj Nikola miałaby prawie dwa latka.
- Policjanci wciąż poszukują dziewczynki. To bardzo trudna sprawa, dlatego że zarówno, matka i ojciec, wzajemnie oskarżali się o posiadanie informacji na temat miejsca pobytu dziecka - mówi nadkom. Jerzy Długosz, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Siedlcach. Podjęte działania, zmierzające do ustalenia miejsca pobytu dziewczynki, nie przyniosły rezultatów. Do sprawy niewiele wniosły także zeznania ojca, którego po kilku dniach od zgłoszenia zaginięcia przez matkę dziecka, udało się zatrzymać.
- Śledztwo w sprawie Nikoli S. nadal trwa. Wszczęto je z art. 189a par.1 kodeksu karnego, który dotyczy handlu ludźmi. Jednak zebrane dowody czynią hipotezę, iż dziewczynka została sprzedana mało prawdopodobną - informuje Krystyna Gołąbek, rzecznik Prokuratury Rejonowej w Siedlcach. - Ustalenia uprawdopodobniają natomiast wersję, iż na skutek umyślnego lub nieumyślnego zachowania innej osoby, straciła życie. Z uwagi na dobro śledztwa nie mogę udzielić więcej informacji na temat planowanych czynności i dowodów, które już zebrano w tym zakresie. Natomiast ojciec dziewczynki Norbert S. został oskarżony o to, że - w okresie od 25 do 28 października 2010 r. - naraził córkę na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia, pomimo ciążącego na nim obowiązku opieki nad nią. Za ten czyn oraz za szereg innych przestępstw - kradzieże z włamaniem, kradzieże, groźby karalne - został skazany na sześć lat i sześć miesięcy pozbawienia wolności - dodaje prokurator.
- Kilkuletnie dzieci giną najczęściej z powodu braku właściwej opieki i dość szybko się odnajdują - mówi insp. Grażyna Puchalska z KGP. Każde takie zgłoszenie policja traktuje indywidualnie. - Każdemu przypadkowi towarzyszy inna okoliczność. Z innych przyczyn ginie małe dziecko, nastolatek, a z jeszcze innych osoba dorosła. Jednak, kiedy znika małe dziecko zawsze mobilizuje się nadzwyczajne siły, bo szukamy bezbronnej istoty, która sama nie potrafi sobie pomóc - podkreśla podkom. Długosz, dodając, że przy tego typu sprawach funkcjonariusze korzystają z wszelkich możliwych narzędzi. Przeczesywanie okolicy, sprawdzanie wszystkich zakamarków, pustostanów, psy tropiące, a nawet helikopter z kamera termowizyjną - takie środki wykorzystywano przy poszukiwaniu Nikoli. Bez skutku.
Zdaniem prof. Zbigniewa Nęckiego, psychologa społecznego z Uniwersytetu Jagiellońskiego, zaginięcia dzieci są w większości wynikiem zaniedbań ze strony opiekunów. Wskazuje jednak na inne przyczyny. - Zarobkowanie na dzieciach to barbarzyński, kryminalny czyn, znany od początków ludzkiej historii. W normalnych warunkach dzieci są największą wartością, każdy gotów jest do krańcowych poświęceń na rzecz swych potomków. Dlaczego więc giną? Są łatwym, bezbronnym łupem tych, którzy na innych patrzą wyłącznie pod kątem potencjalnych korzyści, nie jak na ludzi, a jak na towar! - uważa profesor, dodając, iż jedyną szansą uniknięcia takich dramatów jest troskliwa opieka rodziców. Profesor podkreśla też, że dzieci porywają sami opiekunowie. Powodem jest chęć zemsty na partnerze. - Ten nieludzki motyw pojawia się tam, gdzie nienawiść między tatą i mamą osiąga poziom zwierzęcy, gdy nie liczy się nic więcej, jak zadanie bólu drugiej osobie. Wciąganie najmłodszych w rozgrywki dorosłych zawsze jest wstrętne, nawet na poziomie małżeńskich kłótni w codziennych drobnych sprawach. Niech dzieci nie cierpią za winy dorosłych! - apeluje prof. Z. Nęcki.
Jolanta Krasnowska-Dyńka
Echo Katolickie 6/2012
Sprawa zaginięcia sześciomiesięcznej Magdy z Sosnowca nagłośniła problem zaginięć dzieci. Co na ten temat mówią statystyki?
Zaginięcia tak małych dzieci zdarzają się niezwykle rzadko. Od samego początku uważaliśmy, że to nietypowa sprawa. Rocznie do Itaki trafia ok. 200 zgłoszeń dotyczących dzieci. Zazwyczaj są to nastolatki, których zniknięcie związane jest z ucieczką. Jednak wciąż poszukujemy kilkunastu dzieci, które w chwili zaginięcia miały po cztery, pięć lat.
Dlaczego giną kilkulatki?
W ubiegłym roku zaginęło 118 dzieci w wieku do siedmiu lat. Większość to porwania rodzicielskie, gdy dziecko pada ofiarą porachunków między skłóconymi rodzicami. Zdarzają się też uprowadzenia przez obcych. Pozostałe przypadki to wynik beztroski rodziców.
W bazie osób zaginionych Itaki figuruje także Nikola Sieczka, zaginęła w 2010 r. Miała wtedy pięć miesięcy. Do tej pory nie znaleziono ani dziecko, ani jego ciała.
To jest właśnie sytuacja, w której doszło do porwania rodzicielskiego. Nikola została zabrana prze tatę. Do tej pory nie wiadomo, co się z nią stało. W tej sprawie nie dotarły do nas żadne informacje. Gdyby się pojawiły, natychmiast przekazalibyśmy je policji.
Co zrobić, jeśli zaginęło dziecko?
Jak najszybciej zgłosić zaginięcie policji. W tej sytuacji można liczyć na aktywne działania policji i innych służb. Jeżeli nie istnieje zagrożenie, że nagłośnienie sprawy w mediach może sprowadzić na osobę zaginioną niebezpieczeństwo, wtedy szybko skontaktować się z lokalnymi i ogólnopolskimi stacjami telewizyjnymi.
Bliscy zaginionych osób często proszą o pomoc jasnowidza.
Zawsze przestrzegamy rodzinę przed korzystaniem z takich usług. Nie znam przypadku, żeby jakiś jasnowidz pomógł odszukać zaginionego. Za to często ich „pomoc” przynosi odwrotny skutek: wprowadza zamęt, a nawet doprowadza rodziców do rozpaczy, na przykład, kiedy usłyszą, że dziecko zostało zamordowane, a zwłoki znajdą nad rzeką.
Jak pomóc rodzicom, którym zaginęło dziecko?
Zawsze można zapytać: „co mogę dla ciebie zrobić?”. Ważna też jest nasza obecność, pomoc w codziennych sprawach. Sąsiedzi, przyjaciele, znajomi mogą pobrać ze strony Itaki plakat zaginionej osoby i rozlepić go w okolicy: na przystankach autobusowych, w okolicy szkoły, przedszkola, w uczęszczanych rejonach miasta. Można także zamieścić informację na portalu społecznościowym, rozesłać zdjęcia zaginionego mailem.
Jak ustrzec dziecko przed zaginięciem?
Pilnować, nie spuszczać z oka, nie zostawiać w wózku przed sklepem. Nie wypuszczać 5-latka samego na podwórko. W hipermarkecie czy na imprezie masowej trzeba dziecko trzymać cały czas za rękę, bo wystarczą sekundy, by zniknęło nam z oczu. Warto, by dziecko jak najwcześniej poznało swoje nazwisko, adres, numery telefonów alarmowych.
NOT. JK
opr. ab/ab