Miłość nie wystarczy

Z terapeutą lubelskiego ośrodka "Odwaga" o możliwości terapii dla osób mających problemy ze swoja płciowością

Kilka tygodni temu w jednym z poradników dla rodziców znalazł się artykuł o zaletach nieheteroseksualnych rodziców. Autorka opisuje książeczkę dla dzieci „Z Tango jest nas troje”. To bajeczka edukacyjna o pingwinku, który zamiast mamy i taty ma dwóch tatusiów. Szacuje się, że w Polsce ponad 50 tys. dzieci wychowywanych jest przez pary homoseksualne. Co na temat takich rodzin mówią badania psychologiczne?

Te, które są mi znane podkreślają konieczność obecności rodzica płci męskiej i rodzica płci żeńskiej - ojca i matki. W trakcie rozwoju dziecka, zarówno w sferze emocjonalnej, jak i psychicznej, zachodzą przemiany. Potrzebna jest identyfikacja z jednym i drugim rodzicem. Mężczyźni i kobiety wnoszą w wychowanie różnorodność. Każdy z nich daje swój wkład w wychowanie dzieci, który nie może być zastąpiony przez drugą stronę. Matki i ojcowie po prostu nie mogą się ze sobą wzajemnie wymieniać, rodzice dopełniają się w swoich rolach. Dwie kobiety mogą być dobrymi matkami, ale żadna z nich nie może być dobrym ojcem. Ponadto miłość matki i miłość ojca, chociaż równie ważne, są jakościowo odmienne i tworzą różne więzi między rodzicem i dzieckiem. To właśnie połączenie bezwarunkowej, wspierającej miłości matki i uwarunkowanej, wspierającej miłości ojca jest czymś podstawowym dla rozwoju dziecka. Każda z tych dwóch form miłości, bez obecności drugiej, może być czymś niewystarczającym. Ponieważ tym, czego dziecko potrzebuje, jest uzupełniająca się równowaga tych dwóch rodzajów miłości rodzicielskiej i związanych z nimi więzi.

No właśnie, zwolennicy homogenicznych rodzin twierdzą, że najważniejsza jest miłość, poczucie bezpieczeństwa, że lepiej wychowywać się w homoseksualnej kochającej się rodzinie, niż w takiej, w której rodzice się kłócą, a nawet rozwodzą, ale są heteroseksualni...

To nie jest żadne odkrycie, iż dziecku potrzebne są miłość i poczucie bezpieczeństwa. Zapewnia je posiadanie pary rodzicielskiej - kobiety i mężczyzny, ich trwała więź. Kiedy ten warunek nie jest spełniony proces rozwojowy może zostać zaburzony. Dziecko rozwija się poprzez naśladowanie tego, co doświadcza i spostrzega, a także przez zapewnienie mu prawidłowych wzorców, możliwości zrozumienia, wsparcia. Zwolennicy związków homogenicznych wierzą, że jedyną tylko rzeczą, którą dziecko naprawdę potrzebuje, jest miłość. Opierając się na tym założeniu twierdzą, że dla dzieci wychowywanie przez kochających rodziców tej samej płci jest równie dobre, jak wychowywanie w rodzinie tradycyjnej czyli poprzez rodziców płci przeciwnej. Niestety, to podstawowe założenie, a także wszystko co się na nim opiera, jest błędne, gdyż sama miłość nie wystarczy.

Często też pojawia się argument, że rodziny heteronomiczne są mniej trwałe, mają swoje kłopoty, itd. Tymczasem nie ma dowodów, że związki homoseksualne są trwalsze. W ubiegłym roku byłem w Poznaniu na spotkaniu z prof. Nicolosim, amerykańskim psychologiem, specjalistą od terapii eliminującej skłonności homoseksualne. Podczas wykładu powoływał się na badania, dotyczące długości trwania związków homoseksualnych. Okazało się, że większość z nich nie trwała dłużej niż pięć lat.

Niektórzy twierdzą, że dziecko wychowywane przez homoseksualistów też może stać się homoseksualistą. Co Pan o tym sądzi?

To trudne pytanie. Wiedza o procesach, kształtowania się osobowości, identyfikacja z różnymi wzorcami pozwalają stwierdzić, że wychowanie w związku homoseksualnym może być czynnikiem sprzyjającym występowaniu identyfikacji seksualnej takiej jak u „rodziców”. Jednak nie można jednoznacznie stwierdzić, że dziecko dorastające w takim związku będzie miało skłonności homoseksualne.

Opierając się na doświadczeniach terapeutycznych mogę stwierdzić, iż osoby wychowane w związkach homoseksualnych mogą mieć pewne tendencje, ale pewności, iż będą homoseksualistami, nie ma. Duży wpływ mają na to naturalne uwarunkowania.

Warto też dodać, że związek homoseksualny zwiększa seksualne zagubienie i seksualne eksperymenty u młodych ludzi. Przesłanie wprost i nie wprost takiego związku brzmi, że wszystkie wybory są jednakowo akceptowane i wskazane. A zatem nawet dzieci z tradycyjnych rodzin, pod wpływem tego przesłania o równości wszystkich opcji seksualnych, będą wzrastały sądząc, że to nie jest istotne, z kim ma się relację seksualną lub małżeńską. Trwanie w takim przekonaniu prowadzi niektórych, jeśli nie wielu podatnych na wpływy młodych ludzi, do angażowania się w seksualne i małżeńskie związki, których nigdy wcześniej nie braliby pod uwagę.

A czy np. dwie kobiety mogą przekazać chłopcu, którego wychowują, wzór mężczyzny?

Teoretycznie jest to realne, ale z doświadczenia, czyli tego, co dziecko obserwuje, nie jest to możliwe. Dziecko poprzez naśladowanie rodzica tej samej płci oraz poprzez obserwowanie różnic między płciami uczy się, kim jest i jakie role ma przyjmować jako dziewczynka lub jako chłopiec, a potem jako kobieta i mężczyzna.

Jest Pan terapeutą w lubelskim ośrodku „Odwaga”, prowadzącym terapie dla homoseksualistów...

Tu muszę sprostować: to nie jest terapia dla homoseksualistów, ale osób mających problem ze swoją seksualnością. „Odwaga” to miejsce, gdzie mogą uzyskać zrozumienie, wsparcie, pomoc. Krążą różne opinie o „Odwadze”. Często ci, którzy zgłaszają się do ośrodka, myślą że przerabiamy homoseksualistów w heteroseksualistów - to nieprawda. Jasno chce powiedzieć: nie leczymy z homoseksualizmu. Pracujemy z osobami, które przeżywają cierpienie w związku z występowaniem niechcianych odczuć, potrzebują pomocy w zrozumieniu samego siebie, określeniu swojego miejsca, swojej seksualności, płciowości.

Skąd, Pana zdaniem, biorą się skłonności homoseksualne?

Przyczyny są różne. Każda sytuacja jest indywidualna. Tym, co sprzyja są nieprawidłowe wzorce w rodzinie, trudności w relacjach z matka czy ojcem, brak więzi, opuszczenie, ale również relacje w nadmiarze - nadopiekuńczość, kontrolowanie. Nie bez znaczenia jest też zbyt wczesny kontakt ze sferą erotyczną, m.in. pornografią, wykorzystywanie seksualne, nieprawidłowe rozpoznanie lęków związanych z seksualnością. Również nadmierne jej kontrolowanie może sprzyjać różnym nerwicom obsesyjno-kompulsywnym. Jedną z nich może być natarczywy lęk homoseksualny, który nie ma nic wspólnego ze skłonnością. Należy przy tym pamiętać, że nieprawidłowe relacje z rówieśnikami mogą sprzyjać powstawaniu różnych odczuć. Chcę tu jednak stanowczo podkreślić, że istnieje różnica między pojęciami: homoseksualizm, skłonność, odczucie homoseksualne. Fizjologiczna relacja ciała wcale nie musi dotyczyć popędu homoseksualnego, może być pewnym zaburzeniem identyfikacji. Również odczucie, nawet jeśli są bodźce homoseksualne, nie musi oznaczać, iż ktoś ma trwałą skłonność homoseksualną. Na przestrzeni wieku rozwojowego wszystko może ulec zmianie.

Jakie są kryteria przyjmowania do „Odwagi”?

Przyjmowana jest osoba, która jasno formułuje swoje pragnienie: pomóżcie mi rozwiązać mój problem homoseksualizmu. Nie ma natomiast kryteriów wyznaniowych. Przed zaproponowaniem pomocy jest konsultacja, podczas której decydujemy, czy dla konkretnego człowieka wystarczy grupa wsparcia, kierownictwo duchowe, czy może będzie potrzebna terapia indywidualna. Terapia grupowa ułatwia komunikację, pozwala zrozumieć, nazwać, ewentualnie zmieniać - przynajmniej w sensie technicznym - swoje zachowania w grupie. Praca terapeutyczna w grupie pomaga jej uczestnikom rozpoznać swoje uczuciowe zablokowania i „wyprostować” relacje z innymi. Natomiast grupa z pewnością nie daje takich możliwości jak terapia indywidualna w odkrywaniu motywacji podświadomych. To wymaga czasu i koncentracji na pojedynczej osobie. Wiele może tutaj pomóc właśnie terapia indywidualna.

Na czym polega terapia?

W skrócie: polega na stworzeniu bezpiecznej atmosfery sprzyjającej przyjrzeniu się i zrozumieniu tego, co się dzieje. Terapeuci nikogo nie oceniają, nie krytykują, nie mówią, co należy robić, a czego nie. Wraz z pacjentami staramy się budować refleksję na temat tego, dlaczego tu jest, co się dzieje i jaki jest tego powód. To rozumienie jest podstawą zaakceptowania samego siebie, wypracowania wewnętrznej wolności, co pozwala zdecydować czy wybiorę czystość, czy zachowania destrukcyjne. Terapia w „Odwadze” polega na dojściu do wewnętrznej wolności w rozumieniu samego siebie, aby osoba miała władzę nad sobą. By mogła wybierać.

Dziękuję za rozmowę.

O rozmówcy

Krzysztof Kościołek - psychoterapeuta psychodynamiczny, z wykształcenia filozof. Absolwent Studium Socjoterapii i Treningu Interpersonalnego oraz Szkoły Psychoterapii Psychodynamicznej w Krakowskim Centrum Psychodynamicznym. Pracuje pod stałą superwizją superwizorów Polskiego Towarzystwa Psychologicznego i Polskiego Towarzystwa Psychoterapii Psychoanalitycznej. Pracuje z pacjentami indywidualnymi w Lublinie. Prowadzi także grupy terapeutyczne.

Echo Katolickie 11/2012

opr. ab/ab

Echo Katolickie
Copyright © by Echo Katolickie

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama