Lepiej zapobiegać niż leczyć

Czy nasza młodzież i dzieci są zagrożone alkoholizmem

Alkohol zawsze trafia do młodych ręką dorosłego. Kontrola i zakazy to za mało. O wiele bardziej potrzebne jest odpowiedzialne wychowanie, edukacja i dobra formacja.

Lepiej zapobiegać niż leczyć

Gminna komisja rozwiązywania problemów alkoholowych miasta Biała Podlaska zamierza przeprowadzić szereg - adresowanych do szerokiego grona - działań profilaktycznych.

- Trzeba edukować nie tylko uczniów, ale również nauczycieli i rodziców. Za wychowanie odpowiedzialni są przede wszystkim rodzice, i to oni powinni reagować jako pierwsi. Nasze dziania nie przyniosą efektów, jeśli nie będą wspierane systematyczną i konsekwentną egzekucją obowiązującego w tym zakresie prawa - wyjaśnia Anna Stolarczuk. - W przyszłym roku na terenie miasta zamierzamy przeprowadzić akcję pt. „Tajemniczy klient”. Wszystko po to, by sprawdzić, w których punktach dochodzi do nieprzestrzegania artykułu dotyczącego sprzedaży alkoholu osobom nieletnim. Nawet jednorazowy epizod może być ukarany grzywną (od 100 zł do 720 tys. zł), a także utratą zezwolenia na sprzedaż alkoholu na okres trzech lat. Mimo takich obostrzeń, prawie 60% sprzedawców - jak podają ogólnopolskie statystyki - nie prosi o dowód i nie weryfikuje wieku kupującego. Nie ukrywam, że planujemy też nawiązać współpracę z naszą policją - deklaruje.

Warto rozmawiać

Polecamy także:
Dzieci z procentami

O tym, czy młody człowiek zostanie wychowany do trzeźwości, w dużej mierze zależy od rodziców. - W tej kwestii liczy się postawa oraz przykład matki i ojca. W wychowaniu nie chodzi tylko o kontrolę; ważniejsze są zaufanie i dobre relacje z dzieckiem. Dobrze się dzieje, gdy syn czy córka chcą rozmawiać z rodzicami o swoich problemach i słabościach - zauważa ks. kan. Andrzej Kieliszek, terapeuta uzależnień i diecezjalny duszpasterz ds. trzeźwości. - Jeśli zdarzy się incydent i okaże się, że pociecha miała kontakt z alkoholem, nie reagujmy krzykiem. Kary i szlabany nie są dobrym rozwiązaniem - uwrażliwia. - W takiej sytuacji potrzebna jest szczera rozmowa. Być może stało się tak dlatego, że dziecko nie potrafiło oprzeć się presji kolegów? Może wypiło z ciekawości? Należy spytać, jak czuło się po spożyciu trunku i czy uważa, że było warto... Podczas rozmów z młodymi ludźmi słyszałem nieraz, że ich pierwsze kontakty z alkoholem nie należały do przyjemnych. Nie oszukujemy się, alkohol jest trucizną i organizm broni się przed nią na różne sposoby. Złe samopoczucie, ból głowy czy wymioty to reakcje obronne, które mają zabezpieczyć człowieka przed kolejnym sięgnięciem po trunek. Alkohol działa na młody organizm o wiele szybciej i silniej niż w przypadku człowieka dorosłego. Prędzej następuje też proces uzależnienia - wyjaśnia.

Złudna ulga

Młodzi na początku przygody alkoholowej koncentrują się na smaku trunku i reakcji fizycznej organizmu, a dopiero po jakimś czasie doświadczają tzw. efektu psychicznego. - Ludzie nie piją alkoholu ze względu na jego walory smakowe. Sięgają po napoje procentowe przede wszystkim dlatego, że poprawiają one samopoczucie; sprawiają, że człowiek we własnych oczach staje się atrakcyjniejszy, śmielszy i odważniejszy - kontynuuje ks. A. Kieliszek. - Młodzi dostrzegają to nieco później. Wytwarza się wtedy pewien trudny mechanizm. Młody człowiek pije, co spotyka się z ostrą krytyką rodziców. Jest z tego powodu przygnębiony, więc aby poprawić sobie nastrój, znów sięga po trunek, gdyż doświadczył, że alkohol polepsza samopoczucie. Koło się zamyka. Czasem taka sytuacja doprowadza do uzależnienia - podkreśla.

Co zrobić, by młode pokolenie nie spędzało wolnego czasu przy piwie lub innych napojach wyskokowych? Same programy profilaktyczne nie wystarczą. Warto dać alternatywę - wprowadzić w środowiska, w których realizowane są dobre wzorce. Jeśli młody człowiek zobaczy, że podobne ideały mają inni jego rówieśnicy, nie będzie czuł się odosobniony.

Wychowanie bez klosza

Ks. A. Kieliszek proponuje, by zachęcać młodych do przynależności do kościelnych wspólnot. W rozmowie wspomina m.in. o służbie liturgicznej czy harcerstwie, które proponują konkretny, bardzo pozytywny styl życia.

- Uważam, że współcześnie zarzuciliśmy wychowanie młodego pokolenia do ascezy i wyrzeczeń. W dzisiejszych czasach lansuje się zupełnie odrębny styl. Wmawia się młodym, by robili, co chcą, aby za wszelką cenę dążyli do zaspokajania swoich potrzeb i zachcianek. Błąd popełniają także sami rodzice, którzy często powtarzają: „Mnie było ciężko, dlatego chcę, żeby mojemu dziecku było lżej”. Taka postawa nie jest dobra - uwrażliwia kapłan. - Dziecko należy wychowywać do wysiłku i wyrzeczeń; od początku przygotowywać do radzenia sobie z trudnymi sytuacjami. Jeśli będziemy trzymali je pod kloszem, nie poradzi sobie w dorosłym życiu. Nie chrońmy za wszelką cenę swoich pociech przed tym, co trudne. Uczmy je przezwyciężać przeszkody i nie wyręczajmy nadmiernie. Życie bywa brutalne, dlatego trzeba zrobić wszystko, by młode pokolenie uodporniło się na różne trudności i nie musiało szukać znieczulenia w alkoholu czy innych środkach - podsumowuje.

AWAW
Echo Katolickie 50/2015

opr. ab/ab

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama