Sondaż na grupie 1000 osób w wieku od 13 do 24 lat wykazał, że dla 32 proc. naszej ankietowanej "przyszłości" największym autorytetem jest Kuba Wojewódzki, a dla 30 proc. Szymon Majewski...
Chyba pora umierać! Bo jeszcze trochę i nie będzie komu godnie nas pochować. Oto młodzi, którzy — jak wiadomo — są przyszłością narodu i Kościoła, raczyli wypowiedzieć się, kto jest dla nich autorytetem. Sondaż na grupie 1000 osób w wieku od 13 do 24 lat wykazał, że dla 32 proc. naszej ankietowanej „przyszłości” największym autorytetem jest Kuba Wojewódzki, a dla 30 proc. Szymon Majewski. Dziesiątkę autorytetów zamykają niejaki Marcin Prokop i Monika Olejnik. Młodzi nie zaliczyli do autorytetów Jana Pawła II. Nic dziwnego! Papieża Polaka dawno nie było w telewizji, więc nie jest na topie.
Pewnym pocieszeniem jest samokrytycyzm jednego z „autorytetów”. „To żałosne, skoro taka postać jak ja znalazła się na liście autorytetów. Chyba coś złego dzieje się z tym pojęciem i z tą wartością” — stwierdził Wojewódzki. Rzeczywiście, bardzo możliwe, że nasze pociechy nie rozumieją słowa „autorytet”. Jedna z TVN-owskich dziennikarek zauważyła z dumą, że połowa „autorytetów” to gwiazdy tej właśnie telewizji. Ja bym się z tego nie cieszył. Jak tak się głębiej zastanowić, to można by było wysnuć wniosek, że największego spustoszenia w młodych umysłach dokonuje właśnie TVN.
Młodzi zapomnieli o JPII, ale nie zapomniał o Papieżu szef Parlamentu Europejskiego, Jerzy Buzek, który Sługę Bożego wspomniał w swoim przemówieniu inauguracyjnym. Problem w tym, że z równą rewerencją wymienił inną postać zasłużoną dla Europy, mianowicie Simone Veil, która jako pierwsza kobieta piastowała urząd przewodniczącego Parlamentu. W Wikipedii można wyczytać, że pani Veil przyczyniła się walnie „do uchwalenia w 1975 r. słynnej «ustawy Veil» o dopuszczalności przerywania ciąży na życzenie kobiety”. Przemówienie Buzka przypomina mi przysłowia: „Panu Bogu świeczkę, a diabłu ogarek” oraz „Dla każdego coś miłego”.
Lista autorytetów jest już znana. Ciekawą rzeczą byłoby zrobić wśród młodych sondaż na temat antyautorytetów, czyli typów spod ciemnej gwiazdy. Jestem przekonany, że na pierwszym miejscu znalazłby się o. Tadeusz Rydzyk. Media od wielu lat opluwają i wyszydzają tę postać, tak więc młodzi nie mieliby problemów z dokonaniem „właściwego” wyboru. Z forów internetowych można wywnioskować, że dla młodych żadna z PRL-owskich kanalii i spryciarzy III RP nie jest tak straszna jak ojciec dyrektor.
Ostatnio „autorytety” oburzają się, że „antyautorytet” Rydzyk śmie zajmować się dochodowymi przedsięwzięciami. Dla nich byłoby dobrze, gdyby Radio Maryja i telewizja Trwam zbankrutowały, a redemptoryści schowali się w swoim seminarium w Tuchowie. Kochani! Przyjmijcie do wiadomości, że różne podmioty kościelne mają prawo prowadzić dzieła, które kosztują (jak np. media), a w związku z tym mają też prawo podejmować inicjatywy, które pozwalają na utrzymanie tych dzieł. Kościół ma głosić Pana Jezusa na różne sposoby, do czego niekiedy potrzebne są pieniądze. Wszak już apostołowie robili zbiórki, gdyż pierwsi chrześcijanie byli ludźmi z krwi i kości, a nie duchami bez materialnych potrzeb.
Niektórzy nie lubią Żydów, bo ponoć robią ciemne interesy. W Polsce za „chciwego Żyda” robi o. Tadeusz Rydzyk. „Antyklerykalizm jak antysemityzm” — to wyborny artykuł ks. Jacka Salija OP, jaki ukazał się w „Idziemy” (5.07.2209). Mam tylko problem ze słowem „antyklerykalizm”. Chodzi o to, że „klerykalizm” nie jest pojęciem pozytywnym lub tylko neutralnym. Oznacza ono m.in. przejmowanie przez kler uprawnień władzy świeckiej. W tej perspektywie „antyklerykalizm” byłby czymś właściwym. Jak zatem określić postawę tych, którzy po prostu nienawidzą Kościoła i księży, i rzucają antykatolickie oszczerstwa? Może „katofobia” albo „chrystofobia”? Drogi czytelniku, jeśli przychodzi Ci jakiś dobry pomysł w tej sprawie, to czekam na e-maile lub listy.
opr. aw/aw