Kogo ratuje premier?

Nie zgadzam się z tymi, którzy mówią, że są to igrzyska niegroźne. A są tacy nawet wśród duchowieństwa oraz katolickich i prawicowych publicystów

"Idziemy" nr 43/2012

Ks. Henryk Zieliński

Kogo ratuje premier?

Kiedy niezadowolenie z rządu wzrasta, trzeba rozdawać chleb albo organizować igrzyska. A jako że prawie wszystkie profity, posady i przywileje zostały już rozdysponowane wśród swoich, można tylko składać mgliste obietnice. W te jednak nikt poważny już nie wierzy. Pozostają zatem igrzyska.

Tylko w ten sposób można wytłumaczyć ostatnie pomysły premiera dotyczące Kościoła? Kto jak kto, ale premier wnioskujący, aby to parlament zdecydował o wysokości odpisu podatkowego dla kościołów i wyznań, musi przecież wiedzieć, że jest to robienie hucpy kosztem chrześcijan i Żydów. Sposób zastąpienia tzw. funduszu kościelnego inną formą zadośćuczynienia za odebrane i niezwrócone Kościołowi katolickiemu majątki musi być przecież uzgodniony z Episkopatem Polski i zaaprobowany przez Stolicę Apostolską. W przeciwnym razie zostanie zakwestionowany przez Trybunał Konstytucyjny. Na podobną ochronę mogą liczyć także inne wyznania i religie w oparciu o zasadę równości wszystkich podmiotów wobec prawa. Po co zatem to lekceważenie trwających od miesięcy prac Komisji Wspólnej Rządu i Episkopatu? Wiadomo – mało co potrafi tak rozgrzewać emocje jak „pieniądze dla Kościoła”.

Podobnie jako na element igrzysk trzeba spojrzeć na decyzję o pierwszym czytaniu w Sejmie projektów zmiany ustawy regulującej prawną ochronę dziecka poczętego i kwestie dopuszczalności aborcji. Akurat w czasie, gdy sondaże są dla Platformy niekorzystne! Kto bowiem decyduje o wyjęciu konkretnych projektów z szuflady albo o skierowaniu ich do sejmowej „zamrażarki”? Otóż marszałek Sejmu, Ewa Kopacz, która nawet w szeregach PO uchodzi za bardziej wierną premierowi Tuskowi, niż on sam sobie. Ale poddany pod głosowanie jako pierwszy projekt Ruchu Palikota szybko przepadł po pierwszym czytaniu. Chociaż to on miał rozgrzewać emocje i skupiać uwagę mediów. Do dalszych prac przeszedł natomiast projekt Solidarnej Polski, przewidujący zakaz aborcji ze względów eugenicznych, czyli z powodu ciężkiej choroby nienarodzonego dziecka. Kiedy premier zorientował się w sytuacji, publicznie zrugał posłów swojego ugrupowania, którzy zagłosowali za wzmocnieniem ochrony życia. Reprymenda okazała się skuteczna nawet wobec posłującego w Platformie pastora Godsona. O żadnej zmianie ustawy w obecnej kadencji sejmu nie może być zatem mowy. To były tylko igrzyska.

Nie zgadzam się z tymi, którzy mówią, że są to igrzyska niegroźne. A są tacy nawet wśród duchowieństwa oraz katolickich i prawicowych publicystów. Według nich żadna krzywda pod rządami PO Kościołowi się nie stała i nie stanie. Zaś powracająca coraz częściej antykościelna retoryka premiera miałaby być tylko grą wyliczoną na podebranie zwolenników Palikotowi. Trzeba jednak zwrócić uwagę, że przejmowanie przez premiera antykościelnej retoryki jest niebezpieczne choćby dlatego, że nobilituje i uprawomocnia taki język, zachowania i myślenie, które charakterystyczne było dotąd dla społecznego marginesu. A kiedy premier wyczuje, że klimat społeczny jest już wystarczająco antyklerykalnie urobiony, wtedy wszystko zdarzyć się może. O ile obietnice Tuska są pisane na wodzie, to groźby Tuska są realizowane tak szybko, jak tylko mogą zyskać społeczny aplauz.

Straszenie nas, że nie należy protestować przeciwko werbalnemu antyklerykalizmowi Tuska, aby nie budzić brutalnego antyklerykalizmu Palikota, jako żywo przypomina wezwania do akceptacji reżimu Jaruzelskiego, który miał nas chronić nie tylko przed anarchią Solidarności, ale i przed sowiecką interwencją. Śmierć bł. ks. Jerzego Popiełuszki też próbowano przedstawiać jako efekt spisku twardogłowych przeciwko… gen. Jaruzelskiemu! Kiedy więc poniedziałkowa „Gazeta Wyborcza” obwieszcza: „Tusk ratuje nas przed IV RP, zaślepieniem przeciwników i głupotą przyjaciół z PO”, to już nie mam wątpliwości, kogo premier swoimi zagrywkami ratuje… Środowisko „Wyborczej” z pewnością! Bo przecież nie Polskę, nie mnie, ani nie mój Kościół.

opr. aś/aś

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama