Św. Maksymilian Maria Kolbe ostrzegał, że możemy budować najwspanialsze kościoły, ale jeśli nie będziemy mieli katolickich mediów, to nasze świątynie zostaną kiedyś puste. O tym też warto pamiętać
"Idziemy" nr 38/2014
Trzeba się z tym pogodzić, że media mają dzisiaj większe oddziaływanie na ludzi niż nasze płomienne kazania
Mało kto już chyba pamięta, że w Polsce obchodzimy w tę niedzielę w naszym Kościele Dzień Środków Społecznego Przekazu. Zainteresowanie mediami, jakie towarzyszyło nam szczególnie od pierwszych lat po Soborze Watykańskim II aż do ostatnich dni Jana Pawła II wyraźnie w ostatnim czasie zmalało. Może jest w tym jakieś psychologiczne wyparcie niewygodnego tematu? Bo jak długo można mówić o mediach, skoro te świeckie widziane są najczęściej przez hierarchię kościelną jako źródło zagrożenia i zepsucia, a tymi kościelnymi nie każdy może się uczciwie pochwalić? Na rzecz mediów katolickich nie tylko robi się w Kościele w Polsce niewiele, ale niektórzy z tego nicnierobienia próbują nawet zrobić cnotę.
W ilu kościołach na temat czasopism katolickich mówi się zaledwie „zachęcamy do nabywania prasy katolickiej”? Na więcej ponoć brakuje czasu. Ale takie właśnie ogłoszenia nikogo do niczego nie przekonają. Są tylko stratą czasu. Tam zaś, gdzie księża krótko zachęcą do przeczytania jednego tylko tekstu w katolickim tygodniku, efekty widać od razu. W jednej z parafii archidiecezji warszawskiej rozchodzi się w ten sposób co tydzień nawet do 600 egzemplarzy samego tylko tygodnika „Idziemy”. Ale tam proboszcz i jego współpracownicy doskonale wiedzą, że „kto z kim przestaje, takim się staje”. I nie jest im obojętne, co ludzie czytają. Media bowiem – użyję zwrotu św. Jana Pawła II – „zapośredniczają” nam świat!
Jeśli więc czasem się mówi, że media są oknem na świat, to należy dodać, że jest to bardzo specyficzne okno. To raczej witraż, w którym wysokiej klasy specjaliści dobierają starannie barwy szkiełek, docinają je do odpowiednich kształtów, dopasowują i łączą, aby w końcowym efekcie oczom widzów ukazał się zaplanowany wcześniej obraz. Nie chodzi przy tym o pokazanie realnego świata, ale tego, co specjalista chce pokazać. Podobnie jest z mediami, gdzie każda redakcja z jednej strony wybiera tematy i fakty, które chce przedstawić, a z drugiej te, nad którymi ma zapanować milczenie. Następnie decyduje, w jakich barwach i w jakim świetle coś będzie przedstawione. Ale są i takie redakcje, gdzie kreuje się tzw. fakty medialne, które z rzeczywistością mają niewiele wspólnego. Ale właśnie taki obraz świata i Kościoła, jaki „objawiają” media, wielu odbiorców przyjmuje za obiektywnie prawdziwy. Ludziom trudno bowiem kwestionować „fakty”, które dzięki technice medialnej rozgrywają się jakby na naszych oczach.
Żyjemy w świecie, w którym – jak dawno pisał Karl Popper – telewizja zastąpiła ludziom głos Boga, a gazeta codzienny pacierz. Dzisiaj trzeba by do tego dodać jeszcze nieznany Popperowi Internet. Można się na ten świat obrazić, odwrócić do niego plecami i zejść do kulturowych katakumb. Tylko co to da? Czy nie lepiej w duchu św. Pawła zrozumieć ten medialny świat i wykorzystać jego mechanizmy dla głoszenia w nim Chrystusa? Trzeba się z tym pogodzić, że media mają dzisiaj większe oddziaływanie na ludzi niż nasze płomienne kazania. Dzieje się tak z wielu powodów, bo chociaż nie wolno lekceważyć głoszenia kazań, to media mają znacznie większy zasięg, ludzie poświęcają im o wiele więcej czasu i uwagi. Statystyczny Polak tylko przed telewizorem spędza ponad 27 godzin tygodniowo! To wiele, wiele razy więcej niż w kościele. Do czegoś, co go zainteresuje w prasie lub w Internecie może spokojnie wracać tyle razy, ile zechce, jeśli chce to lepiej zrozumieć. W prasie katolickiej można ważne sprawy przedstawić szerzej i dogłębniej, niż pozwala na to formuła niedzielnego kazania. Dlatego prasa, o czym przypominają dokumenty Stolicy Apostolskiej, stanowi szczególnie ważne narzędzie podprowadzenia do życia religijnego i stałego pogłębiania go. Jeśli bowiem Ewangelię, jak mówił św. Jan Paweł, mamy obowiązek przekładać na język kultury, to również na język dzisiejszej kultury medialnej.
Media nie zastąpią dobrych kazań, bo te są integralnie związane z sakramentalną i zbawczą posługą Kościoła. Ale nie wolno nam dopuszczać do zmonopolizowania przekazu medialnego w jednym tylko, wyjałowionym z chrześcijańskiego spojrzenia, kierunku. Wśród wielu innych, trzeba ludziom proponować również nasz „witraż”. Św. Maksymilian Maria Kolbe ostrzegał, że możemy budować najwspanialsze kościoły, ale jeśli nie będziemy mieli katolickich mediów, to nasze świątynie zostaną kiedyś puste. O tym też warto pamiętać.
opr. aś/aś