Państwo polskie w 1050-lecie istnienia okazało się nadzwyczaj sprawne, demokratyczne i przyjazne.
Państwo polskie w 1050-lecie istnienia okazało się nadzwyczaj sprawne, demokratyczne i przyjazne.
Możemy sobie pogratulować. Jako państwo i jako Kościół nieźle zdaliśmy egzamin podczas Światowych Dni Młodzieży, Jubileuszu Chrztu Polski i wizyty w naszym kraju Ojca Świętego Franciszka.
Państwo polskie w 1050-lecie istnienia okazało się nadzwyczaj sprawne, demokratyczne i przyjazne zarówno dla swoich obywateli, jak i dla gości. Zorganizowanie wielodniowego spotkania z udziałem w kulminacyjnym momencie około 2 mln ludzi, z czego kilkuset tysięcy z zagranicy, niemożliwe byłoby przecież bez wsparcia państwa. Zaangażowanie ponad 38 tys. funkcjonariuszy Policji, BOR-u, Straży Granicznej i Straży Pożarnej, a do tego paru tysięcy żołnierzy, przyniosło rezultaty. Na ulicach naszych miast, zwłaszcza Krakowa, i na Polu Miłosierdzia, mogliśmy być bezpieczni. Młodzi katolicy nie tylko z Indonezji, Pakistanu czy Nigerii, ale nawet z USA, Francji i Niemiec, z którymi rozmawiałem, mówili, że w Polsce czują się bezpieczniej niż u siebie. Nawet skala pospolitych przestępstw spadła w tym czasie dziesięciokrotnie!
Funkcjonariusze polskich służb wykazali się najwyższym profesjonalizmem, kulturą i życzliwością. Nie byli represyjni, tylko pomocni, radzili sobie z językami obcymi. Nawet radykalne ograniczenia ruchu w miejscach zgromadzeń i drobiazgowe kontrole były przyjmowane przez ludzi ze zrozumieniem, a nawet z wdzięcznością. Chodziło przecież o wspólną sprawę. Symbolem wzajemnych relacji jest filmik w internecie, na którym odział policjantów schodzących ze służby żegnany jest przez młodzież brawami i skandowaniem: Policja, policja!. Chciałoby się, żeby tak już zostało na zawsze. Jako anegdotę można opowiadać o wyśledzeniu i zakuciu w kajdanki przez naszych funkcjonariuszy człowieka, który mimo zakazu poruszał się po Krakowie z bronią w kaburze. Okazało się, że był to szef ochrony goszczącego w Polsce prezydenta Panamy. Ale to mówi o czujności polskich służb.
Na wysokości zadania stanęły publiczne media. Wyniki ich oglądalności i słuchalności w tych dniach potwierdziły, że Polacy chcą takiego właśnie podejścia Telewizji Polskiej i Polskiego Radia do spraw dla nas najważniejszych i najświętszych. Sprawdziła się w praktyce przyjęta niedawno specustawa. Z całą naturalnością w przyjęcie Ojca Świętego zaangażowali się prezydent, premier i ministrowie. Polska okazała się bardziej demokratyczna i mniej podzielona, niż mogło się zdawać. Skonfliktowany z rządem i większością parlamentarną prezes Trybunału Konstytucyjnego podczas najważniejszych uroczystości siedział tuż za plecami prezydenta Polski. Był dzięki temu widoczny w obiektywach wszystkich kamer. Bo Polska to jednak nie Turcja!
Kościół w Polsce też zdał egzamin. Chociaż tutaj potrzeba drobnego rozróżnienia. Zdaliśmy egzamin z naszego zakorzenienia w Kościele powszechnym. Przyjęliśmy papieża Franciszka tak, jak przyjmowaliśmy św. Jana Pawła II i Benedykta XVI jako naszego papieża. Podobnie przyjęliśmy młodzież z całego świata, niezależnie od ras, języków i krajów jej pochodzenia jako naszych braci w wierze, a nie obcych. Frekwencja Polaków na Polu Miłosierdzia okazała się większa od spodziewanej. Wierni pozytywnie zaskoczyli duszpasterzy, ale to właśnie powinno dać wiele do myślenia: polskim biskupom, kapłanom i katechetom.
Kościół instytucjonalny w Polsce wykazał się bowiem sprawnością w organizacji Światowych Dni Młodzieży. Ale liczba oficjalnie zarejestrowanych uczestników z Polski jeszcze przed tygodniem nie przekraczała 200 tys. Przyjechali dopiero w ostatniej chwili, na ostatni dzień. Z jednej strony to takie polskie. Z drugiej zaś trzeba sobie postawić pytanie: czy nie przyciągnął ich dopiero papież, kiedy zobaczyli go i usłyszeli przez media? Czy nasi duszpasterze nie zaczynają wypadać z kręgu wiarygodnych autorytetów dla młodych Polaków? Czy wiara i przynależność do Kościoła nie zaczynają się u nas niebezpiecznie prywatyzować? Tematów do duszpasterskich refleksji po tych dniach z pewnością nie zabraknie.
Na koniec jeszcze dobra nowina. Od tego numeru tygodnik Idziemy będzie wychodził także w edycji włocławskiej, ze specjalnym dodatkiem Ład Boży. O duchowym bogactwie tej diecezji, o więzach łączących ją z Warszawą i o nadziejach związanych z naszą współpracą mówi biskup włocławski Wiesław Mering w wywiadzie na s. 42.
opr. ab/ab