Cóż to jest prawda?

Żyjemy w czasach określanych jako epoka postprawdy. Obok świadomego głoszenia nieprawdy w mediach, polityce, życiu społecznym i kulturze pojawia się próba zaszczepienia nam totalnej obojętności na prawdę

Żyjemy w czasach określanych jako epoka postprawdy. Obok świadomego głoszenia nieprawdy w mediach, polityce, życiu społecznym i kulturze pojawia się próba zaszczepienia nam totalnej obojętności na prawdę

Cóż to jest prawda?

Pytanie o prawdę będzie w najbliższych dniach stawać przed nami wielokrotnie. Głownie za sprawą tego, czym w nadchodzących dniach żyje Kościół. Z jednej strony powróci w rozmowie Piłata z Jezusem podczas czytania opisu Męki Pańskiej. Z drugiej zaś stanie przed nami w Poniedziałek Wielkanocny, gdy w Liturgii Słowa czytamy o strażnikach grobu i o starszyźnie żydowskiej, dla których wszystko ma swoją rynkową cenę, prawda również.

Trudno dzisiaj rozstrzygnąć, czy Poncjusz Piłat był filozofem – praktykiem, kontynuatorem szkoły cyników głoszących zasadę powszechnego wątpienia, czy zwykłym konformistą. Jego zdanie: „Cóż to jest prawda?” może być równie dobrze pytaniem o prawdę, jak i jej całkowitym zakwestionowaniem. A może jednym i drugim?

Kimże jest ten Człowiek, który mówi: „Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie”? Albo czymże jest prawda, żeby jej głoszeniu i obronie, podporządkować całe swoje życie i za nią umierać? Czy wreszcie prawda w ogóle istnieje, czy jest tylko mrzonką naiwnych lub niepraktycznych umysłów? Jest przecież prawda tłumu i starszyzny żydowskiej, żądających dla Jezusa najwyższej kary. Jest prawda oskarżonego Jezusa, o którego niewinności Piłat był przekonany. I jest prawda Piłata, który ma już dosyć żydowskich wierzeń i sporów, ale musi się w tym wszystkim odnaleźć, aby nie stracić posady, a może i życia.

Żołnierze strzegący Chrystusowego grobu i starszyzna żydowska mieli jeszcze inny stosunek do prawdy. Wiedzieli, że z ciałem Chrystusa w wielkanocny poranek stało się coś po ludzku niewytłumaczalnego. A jednak postanowili zaprzeczać faktom i rozgłaszać mit o rzekomym wykradzeniu ciała z grobu. Według Ewangelii pierwsi zrobili tak, bo im się to opłacało – otrzymali „sporą sumę pieniędzy” i gwarancje bezpieczeństwa. Drudzy gotowi byli płacić za zdławienie prawdy i głoszenie fałszu w imię swoich politycznych i ekonomicznych celów.

Wewnętrzna odpowiedzialność człowieka, który zgodnie ze swoimi przekonaniami zakwestionował konkretną prawdę, albo prawdę w ogóle, może być czasem mniejsza niżeli odpowiedzialność tych, którzy prawdę poznali i świadomie jej przeczą. Jednak w szerszej perspektywie to chyba zakwestionowanie istnienia prawdy jako takiej jest bardziej destrukcyjne dla człowieka i dla społeczeństwa niż świadome kłamstwo. Poczucie rozmijania się z prawdą, która obiektywnie istnieje, wcześniej czy później prowadzić może do wyrzutów sumienia, te zaś do nawrócenia.

Uznanie, że prawda jako taka nie istnieje, jest wygodnym usprawiedliwieniem dla podejmowania jakichkolwiek decyzji. Wolność bez prawdy przeradza się w dowolność. I o to przecież chodzi tym, którzy ulegają pokusie: „Będziecie jako bogowie”. Ale nawet uwolnienie człowieka od odpowiedzialności w imię „braku obiektywnych kryteriów” nie znosi przecież faktycznych skutków ludzkich decyzji i działań. Kolejnym krokiem w tym obłędzie musi więc być negacja faktów. Czyż nie z tym właśnie mamy do czynienia w opisach Męki i Zmartwychwstania Chrystusa, gdy czytamy o Piłacie, arcykapłanach, tłumie i strażnikach grobu? Wszyscy oni wplatali się w tę intrygę, której skutki – bynajmniej nie tylko historyczne – trwają nadal.

Żyjemy w czasach określanych jako epoka postprawdy. Obok świadomego głoszenia nieprawdy w mediach, polityce, życiu społecznym i kulturze pojawia się próba zaszczepienia nam totalnej obojętności na prawdę. Kłamca według tej koncepcji nie powinien nawet się rumienić i dowodzić, że jego kłamstwa są prawdą, tylko z szelmowskim uśmiechem odpowiadać: „A jeśli nawet, to co z tego”. Jak szatniarz w kultowym „Misiu”, który mówił do zszokowanego Tyma: „Nie mamy pańskiego płaszcza, i co nam pan zrobi?”. Postprawda cechuje się bezczelnością wobec prawdy i wobec człowieka. Dlatego jest bardziej przewrotna niż kłamstwo. Podobnie jak brak pragnienia jest na dłuższą metę gorszy niż chwilowy brak wody.

Postprawda nie walczy wprost z prawdą, ale ma zabić w ludziach wrażliwość i zapotrzebowanie na prawdę. Nad propagowaniem tej kolejnej już odsłony obłędnej ideologii George’a Sorosa pracują tęgie umysły i wiele środków przekazu, organizacji pozarządowych i instytucji kultury. Idą na to wielkie pieniądze. Na szczęście widać też oznaki przebudzenia w Polsce, na Węgrzech, w USA, a ostatnio także w Irlandii. Odnotowujemy to w tym numerze naszego tygodnika.

Oby ten Wielki Tydzień był dla nas i dla chrześcijańskiego świata czasem przemieniającego spotkania z Tym, który jest „Drogą, Prawdą i Życiem”.

"Idziemy" nr 15/2017

opr. ac/ac

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama