• Idziemy

Przyjaźń w genach

Gdy polityka węgierskiego rządu wobec rosyjskiej agresji przeciwko Ukrainie stawia nas i Węgrów jakby po przeciwnych stronach w Unii Europejskiej, warto przypomnieć o pozytywnej roli Węgrów w Powstaniu Warszawskim

Temat powstania warszawskiego wraca na nasze łamy co roku z początkiem sierpnia. Tym razem, choćby ze względu na sytuację polityczną w Europie, przyglądamy się międzynarodowym reakcjom na patriotyczny zryw Polaków w stolicy. Jeśli historia jest „nauczycielką życia”, to warto z niej wyciągać wnioski. Polacy nieraz przecież, walcząc i poświęcając się „za wolność naszą i waszą”, byli tej wolności pozbawiani przy aprobacie swoich aliantów. Oby to nigdy się nie powtórzyło.

Na tle naszych historycznych doświadczeń warto zauważyć mało znaną rolę Węgrów w powstaniu warszawskim. Może teraz tym bardziej warto, kiedy polityka węgierskiego rządu wobec rosyjskiej agresji przeciwko Ukrainie stawia nas i Węgrów jakby po przeciwnych stronach w Unii Europejskiej i w NATO. Nie pierwszy to raz, kiedy interesy polityczne i gospodarcze nas różnią. Bywało, że Polacy i Węgrzy znajdowali się po drugiej stronie barykady. Ale prawie nigdy przeciwko sobie nawzajem.

Do II wojny światowej, jak przypomina Piotr Kościński w artykule na s. 12, Węgrzy przystąpili jako sojusznik Niemiec. Odmówili jednak jakiegokolwiek zaangażowania w wojnę przeciwko Polakom zarówno w roku 1939, jak i 1944. Do tego tekstu dorzucę jeszcze kilka wymownych przykładów, jak tysiącletnia przyjaźń naszych narodów sprawdzała się w czasie powstania.

Już na początku 1944 r. Niemcy zajęli internat sióstr nazaretanek na Czerniakowie, umieszczając w nim szpital dla wycofywanych z frontu wschodniego węgierskich żołnierzy. Obecność Węgrów stała się dla sióstr zasłoną do prowadzenia nauczania, przeprowadzenia matury, ale także do organizacji zajęć akademickich. Opuszczając budynek, Węgrzy pozostawili po sobie zapasy żywności, broń i amunicję, wykorzystaną potem przez powstańców. Wdzięczna pamięć o Węgrach w tym miejscu była jedną z przyczyn, dla których Prymas Tysiąclecia, tworząc w 1973 r. nową parafi ę przy kaplicy sióstr nazaretanek, dał jej za patrona św. Stefana – króla Węgier. Część żołnierzy węgierskich ściągniętych pod Warszawę dołączyła w sierpniu 1944 r. do powstania. Była nawet szansa na przejście na stronę polską wszystkich ok. 30 tys. stacjonujących pod Warszawą Węgrów. Red. Kościński wyjaśnia, dlaczego tak się nie stało. Nie było to z ich winy. Kilkudziesięciu z nich weszło w skład Grupy „Kampinos” AK. Niektórzy zginęli w walce z Niemcami. Na ich groby można się natknąć w Warszawie, Raszynie, Modlinie, Słomczynie, a nawet w Siedlcach. W Podkowie Leśnej znajdziemy groby żołnierzy węgierskich rozstrzelanych przez Niemców za współpracę z Polakami. Zdarzała się ona bardzo często i miewała różną formę. Do rangi symbolu urosło wydarzenie z udziałem węgierskich żołnierzy z elitarnej Dywizji Kawalerii, którzy na wyżywienie Polaków w szpitalu powstańczym na Mokotowie oddawali własne konie. Od pociągów, którymi Niemcy wywozili Polaków z obozu przejściowego w Pruszkowie, Węgrzy odczepiali niektóre wagony, ratując tysiące ludzi.

Najbardziej poruszające zdarzenie z udziałem Węgrów miało miejsce pod Jaktorowem, gdzie Niemcy urządzili obławę na żołnierzy AK wycofujących się z Puszczy Kampinoskiej. Węgierscy kawalerzyści bardzo aktywnie włączyli się w chwytanie jeńców. Wzięli do „niewoli” około stu powstańców. Kiedy Niemcy zażądali ich wydania, Węgrzy otoczyli Polaków, zasłaniając ich własnymi ciałami i grożąc użyciem broni, gdyby chciano im siłą odebrać „ich jeńców”. Niemcy nie podjęli walki. Węgrzy zaś nakarmili Polaków, opatrzyli ich rany, dali im broń, po czym uwolnili ich, instruując, jak ominąć niemieckie patrole.

Polityka bywa zmienna. Zmieniają się rządy państw, a wraz z nimi modyfi kują się polityczne priorytety i sojusze. Najważniejsze jest jednak to, co tkwi głęboko w ludziach, w ich sercach. A przyjaźń z bratankami znad Dunaju mamy obopólnie wpisaną w naszych duszach i w naszych genach – od ponad tysiąca lat. Przeszła ona niejedną próbę. Chwilowe różnice polityczne, które znowu się ujawniły, nie powinny jej niszczyć.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama