Okazało się, że sprawa „Agaty” nie zakończyła się kilka lat temu. Zdecydowała o tym ona sama, pozywając Polskę przed Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu za to, że według niej nasze państwo bezprawnie utrudniało zabicie jej dziecka
Okazało się, że sprawa „Agaty” nie zakończyła się kilka lat temu. Zdecydowała o tym ona sama, pozywając Polskę przed Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu za to, że według niej nasze państwo bezprawnie utrudniało zabicie jej dziecka. Chodzi tu o tę dziewczynę, która pod naciskiem pewnej gazety oraz grupy feministek po okresie wątpliwości i rozterek zgodziła się na aborcję swego dziecka (bez pytania o zgodę ojca tegoż dziecka). W obliczu tej nowej sytuacji, jaka obecnie zaistniała, powracają ważne pytania sprzed czterech lat i rodzą się nowe wątpliwości. Chodzi tu o pytania i wątpliwości, których adresatem są najważniejsze instytucje w naszym państwie.
Najpierw rodzi się oczywiste pytanie do mediów, a konkretnie do tych mediów, które w relacjonowaniu powracającej sprawy „Agaty” posługują się oczywistym kłamstwem, gdyż zarzucają gwałt gimnazjalnemu koledze „Agaty”, z którym ona w tamtym okresie współżyła. Ani „Agata”, ani badający sprawę prokurator, nie zarzucili temu uczniowi gwałtu, a mimo to w wielu gazetach, programach telewizyjnych oraz portalach internetowych dziennikarze powtarzają oszczerstwo, że ów chłopak jest gwałcicielem. Warto przypomnieć, że o gwałt nie zostali oskarżeni nawet czterej uczniowie z II Gimnazjum w Gdańsku, chociaż do tego stopnia molestowali seksualnie swoją koleżankę, że doprowadzili ją do samobójstwa. Czy w polskich mediach można publicznie i bezkarnie oczerniać kogoś i wbrew faktom ogłaszać, że jest gwałcicielem?
W tej sytuacji rodzi się nieuniknione pytanie do Rzecznika Praw Obywatelskich, a także do Rzecznika Praw Dziecka. Czy ci urzędnicy państwowi nie mają obowiązku bronić niesłusznie oczernianego nastolatka, którego wbrew faktom wielu dziennikarzy nazywa gwałcicielem? Czy urzędnicy ci zwrócili się do poszkodowanego z deklaracją, że mogą mu udzielić pomocy prawnej w obronie jego godności i w żądaniu zadośćuczynienia od oszczerców?
Nieuchronnie rodzą się pytania do samej „Agaty”. Najpierw pytanie o to, co zeznawała ona przed Trybunałem w Strasburgu. Czy oskarżała tam swojego byłego chłopaka o gwałt? Czy uznawała, że także ojciec ma prawo do decydowania o losie swojego dziecka? I czy zgadza się na to, by media przedstawiały ją jako dziewczynę zgwałconą, mimo że nikt nie dopuścił się gwałtu wobec niej?
Konieczne jest skierowanie pytania do Ministra Edukacji. Czy w zaistniałej sytuacji Ministerstwo zwróciło się lub czy ma zamiar zwrócić się do Sądu Najwyższego o rozstrzygnięcie, czy współżycie seksualne dwojga nastolatków, z których żadne nie ukończyło piętnastego roku życia jest też czynem zakazanym, jak czynem zakazanym jest współżycie kogoś, kto ukończył siedemnaście lat z osobą poniżej piętnastego roku życia? Gdyby taka właśnie okazała się wykładnia prawa, to Ministerstwo Edukacji musiałoby zobowiązać szkoły podstawowe i gimnazjalne do informowania o tym swoich uczniów. Musiałoby też dopilnować, by w podręcznikach dotyczących seksualności była informacja o tym, że uczniowie poniżej piętnastego roku życia są prawnie zobowiązani do zachowania seksualnej wstrzemięźliwości, a nie do „zabezpieczania” stosunku, gdyż inaczej ich sprawy zostaną skierowane do sądu dla nieletnich.
Nieuniknione są również pytania do Prokuratora Generalnego. W oparciu o jaką podstawę prawną prokurator z Lublina rozstrzygnął, że współżycie chłopaka i dziewczyny, z których żadne nie miało skończonych piętnastu lat, jest czynem zabronionym? Czy przyjmując taką wykładnię prawa, że jest to czyn zabroniony, ów prokurator miał obowiązek — zgodnie z Ustawą o postępowaniu w sprawach nieletnich (art. 1. § 1 p. 2), skierować sprawę do sądu dla nieletnich? A jeśli miał taki obowiązek, a tego nie uczynił, to czy zostanie wszczęte postępowanie dyscyplinarne wobec tego prokuratora?
Nie mniej ważne są pytania do rządu. Jaką linię obrony przyjął polski rząd w sprawie „Agaty” w Strasburgu? Czy rząd zamierza odwołać się od wyroku, jaki wydał przeciwko Polsce Trybunał Praw Człowieka? A jeśli tak, to do jakich argumentów prawnych się odwoła?
Na koniec pytania do parlamentarzystów, którzy są odpowiedzialni za jakość stanowionego w Polsce prawa i zobowiązani do czuwania nad tym, by nasze państwo było praworządne. Czy posłowie skorzystają z prawa do zadawania pytań poselskich wspomnianym powyżej osobom i instytucjom, których sprawa „Agaty” dotyczy? Czy w odpowiednich komisjach sejmowych posłowie podejmą pytania i wątpliwości, które trzeba rozstrzygnąć? Czy zdecydują się na poselską inicjatywę ustawodawczą po to, by polskie prawo było jednoznaczne i by w przyszłości do podobnych spraw, jak sprawa „Agaty”, już nie dochodziło?
Od uczciwych odpowiedzi na powyższe pytania oraz od wyciągnięcia z nich wniosków zależy to, czy polskie prawo będzie precyzyjne, czy instytucje i urzędy publiczne będą chronić obywateli, czy Polska przestanie być podatna na manipulacje ze strony instytucji międzynarodowych i czy młode pokolenie Polaków będzie mogło poważnie traktować własne państwo.
opr. ab/ab