Zdążyć na Euro 2012

Felieton na temat przygotowań do Euro 2012

Inwestycje sięgające 37 miliardów dolarów... Co najmniej cztery nowoczesne stadiony, 960 kilometrów autostrad i 2,7 tysięcy kilometrów dróg ekspresowych, rozbudowane lotniska, nowoczesna kolej, która potrafi rozwinąć prędkość do 220 kilometrów na godzinę, sieć hoteli będąca w stanie przyjąć o 6 milionów turystów rocznie więcej niż dziś... Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem, tak będzie wyglądać Polska w roku 2012.

 

Oczy całego świata zwrócone na Polskę

Mistrzostwa Europy w piłce nożnej są obok piłkarskich Mistrzostw Świata, letnich i zimowych igrzysk olimpijskich jednym z czterech największych wydarzeń sportowych na świecie. Polska nigdy nie miała okazji organizować tak wielkiej imprezy. Największym wydarzeniem o globalnej skali popularności, jaki w ostatnich latach miał miejsce w Polsce, był ubiegłoroczny finał Miss World w Warszawie. Tylko, że Euro cieszy się na świecie niemal dwa razy większą popularnością. To absolutna światowa czołówka wśród masowych imprez. Poza miliardami kibiców, jakich turniej gromadzi przed telewizorami, ponad milion osób ogląda je na żywo na stadionach. W 2004 roku w Portugalii turniej zgromadził na trybunach miasto wielkości Łodzi.

Aby uzmysłowić sobie, jak wielki potencjał komercyjny ma ta impreza, wystarczy prześledzić liczby. Finał Mistrzostw Europy w Portugalii w 2004 roku w samej tylko polskiej telewizji obejrzało 8,7 miliona widzów. Dla porównania — bardzo popularny w Polsce finał konkursu piosenki Eurowizji w tym samym roku zgromadził przed telewizorami dwa miliony widzów mniej. Cały turniej oglądało w sumie 9,5 miliona Polaków. W roku 2004 w polskiej publicznej telewizji popularniejsze były tylko dwa programy: Puchar Świata w Skokach Narciarskich z Adamem Małyszem oraz cieszący się najlepszą oglądalnością serial M jak miłość. A jak to wygląda w skali światowej? Tu liczby są jeszcze bardziej piorunujące. Portugalski turniej oglądało w telewizji 2,5 miliarda osób. Można śmiało powiedzieć, że jeszcze nigdy w historii oczy tak ogromnej liczby ludzi nie były zwrócone na Polskę. Wiele wskazuje też na to, że taka okazja długo może się nie powtórzyć...

Czy zdążymy?

Z tym większym niepokojem powinniśmy zwracać uwagę na coraz częstsze sygnały o możliwych problemach w przygotowaniach do Euro. Poseł Samoobrony Piotr Misztal zaproponował nawet odsprzedanie praw do organizacji turnieju. Według niego tylko to pozwoli nam uniknąć blamażu i jeszcze przy okazji wyjść na swoje. Oczywiście takie propozycje należy traktować z przymrużeniem oka. Drugie na wszelki wypadek należy zostawić szeroko otwarte. Oto na przykład profesor Stefan Kuryłowicz, którego biuro przygotowało jeden z projektów Stadionu Narodowego w Warszawie, w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” z dnia 25 czerwca 2007 roku powiedział: „Budowa Wembley trwała pięć lat, a trzeba pamiętać, że w jego budowę zaangażowani byli najwięksi profesjonaliści na świecie! Ludzie działający w kraju o znacznie prostszych procedurach administracyjnych. Przyjmując, że budujemy tempem, jakie narzucają obecne normy administracyjne, nie mamy żadnych szans, żeby zdążyć ze wszystkim nie tylko na 2012, ale nawet na rok 2020”. W dalszej części wywiadu Kuryłowicz zwraca uwagę na problem, który dostrzega też wielu innych ekspertów, a mianowicie brak odpowiedniego ustawodawstwa w dziedzinie partnerstwa publiczno-prywatnego. Pogląd ten podziela między innymi prezes Amerykańskiej Izby Handlowej w Polsce Roman Rewald. Izba ta niespełna miesiąc temu opracowała szczegółowy raport dotyczący przygotowań Polski do Euro 2012. Wskazuje on na dwa zasadnicze problemy: brak współpracy państwa z prywatnym biznesem oraz konieczność powstania narodowego programu budowy dróg.

Wszyscy eksperci zgodnie podkreślają, że budżet bez pomocy prywatnych przedsiębiorców nie będzie w stanie udźwignąć kosztów przygotowań do Euro. Tak jak przy budowie infrastruktury drogowej solidnym zastrzykiem finansowym mogą być środki z Unii Europejskiej, tak już przy powstaniu nowych stadionów o taką pomoc będzie niezwykle trudno. Prawo unijne bowiem nie przewiduje możliwości dofinansowania budowy stadionów czy obiektów sportowych. Jednak można podejść do tego z innej strony. W Liverpoolu powstanie nowego stadionu włączono w projekt rewitalizacji terenów poprzemysłowych. A na to już Bruksela jest skłonna wyłożyć pieniądze. Takie rozwiązanie może być szczególnie ciekawe dla władz Warszawy, które łączą budowę Narodowego Centrum Sportu z projektem rewitalizacji Pragi. Warto też dodać, że w pobliżu planowanej inwestycji znajduje się Port Praski.

Zbyt szybki rozwój czasem niesie ze sobą pozornie absurdalne kłopoty. W jednym z amerykańskich raportów dotyczącym rozwoju gospodarczego Chin jest stwierdzenie, że fizycznie niemożliwe jest, aby w najbliższych latach w Kraju Środka zużycie papieru na jednego obywatela mogło osiągnąć poziom, jaki utrzymuje się w Stanach Zjednoczonych. Przyczyna tego jest banalnie prosta. Zabrakłoby na świecie drzew. Na tego rodzaju zaskakujące przeszkody napotkać możemy również przy okazji przygotowań do Euro 2012. Wielu ekonomistów zwraca uwagę, że przy tej skali inwestycji może w Polsce zabraknąć cementu. W 2007 roku produkcja tego surowca w naszym kraju wyniesie około 17 milionów ton. Według wstępnych szacunków, które nawet nie uwzględniają Euro 2012, za pięć lat będzie potrzeba około 25 milionów ton cementu rocznie. Ktoś może powiedzieć, że wystarczy po prostu zwiększyć produkcję. Trzeba przy okazji pamiętać o unijnych ograniczeniach emisji zanieczyszczeń związanych z jego produkcją. Te w najbliższych latach mają być jeszcze surowiej ograniczone. Kolejnym niebezpieczeństwem, jakie nam grozi, jest zjawisko wprost nieprawdopodobne, jak na kraj z ponad 10-procentowym bezrobociem — brak rąk do pracy. Rynek niestety w pewnych okolicznościach rozkłada swoje cudowne ręce w geście bezradności.

 

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama