Święto niepodległości: 11.11 - pomimo niechęci do polityków nie powinniśmy go lekceważyć
Ależ ta data w tym roku wyjątkowo wygląda! Rząd sześciu jedynek wręcz ustawionych na baczność to jak matematyczna ilustracja wojskowej parady, nieodłącznego elementu państwowego święta.
Cyfry ustawiły się potulnie w szeregu i też będą świętować niepodległość. Dla Polski, dla kraju, dla biało-czerwonej. Opcja zero-jedynkowa. Kochasz ten kraj albo nie?
Kilka skojarzeń na początek. Konin, rok 2000, mieszkanie w bloku. W jadalni stół odsunięty na bok, na środku maszyna do szycia, na której pani domu szyje biało-czerwone flagi. To pomysł jej syna i jego kolegów z drużyny harcerskiej. Marcin Tomczak z kolegami chce, by jak najwięcej flag wisiało w Święto Niepodległości, a zauważył, że flag nie ma gdzie kupić, więc wymyślił, że szyją je sami, a raczej szyją ich mamy i babcie. Niektóre sprzedają (zyski na potrzeby drużyny), niektóre rozdają za darmo. Pomysł wówczas nowatorski, Święto Flagi (zresztą na 2 maja) Sejm uchwali kilka lat później. Patrioci? Co robią dzisiaj?
Gniezno, rok 2010. Katedra. Po Mszy wieczornej — koncert. Pełne ławki, a przy ołtarzu głównym chór śpiewa Żeby Polska była Polską. Za chwilę ktoś recytuje listy internowanych z Gębarzewa i fragmenty homilii Jana Pawła II. Przy Boże coś Polskę niejeden ociera łzę. Główny organizator koncertu prof. Stanisław Mikołajczak też. On wymyślił ten koncert „na wariackich papierach”, wszyscy występują za darmo, obok profesjonalistów amatorzy, i od scenariusza i od nagłośnienia. Patriota? Ciekawe, co robi w tym roku? Chce mu się jeszcze?
Pytania o miłość do ojczyzny nie lubimy sobie stawiać nawet od święta, bo chyba coraz trudniej na nie odpowiedzieć. Kochać swój kraj, czyli być patriotą, łączyć postawę pełną szacunku i umiłowania swojej ojczyzny z chęcią ponoszenia za nią ofiar, z pełną gotowością jej obrony, w każdej chwili. Tylko co to oznacza dla nas dzisiaj? Kto w Polsce jest patriotą A.D. 2011, a raczej kto sam uważa się za patriotę, a kogo za patriotę uznaje większość z nas?
To smutne, ale nie da się odpowiedzieć na te pytania jednoznacznie. Bo zanim padnie odpowiedź, właściwie sami jej sobie udzielimy, wybierając osobę, do której to pytanie skierujemy. Zapewne inaczej odpowie na nie członek Stowarzyszenia Solidarni 2010, a inaczej organizator państwowych obchodów Święta Niepodległości, inaczej członek PO, a inaczej PiS i zapewne jeszcze inaczej przedstawiciel lewicy. Inaczej weteran Armii Krajowej, a inaczej ktoś, kto przeszedł szlak bojowy od Lenino do Berlina, nie wspominając nawet o tych, którzy po wojnie odbudowywali Polskę, współpracując mniej lub bardziej intensywnie z władzą komunistyczną, a przecież niektórzy nadal mówią, że robili to „dla kraju”. A gdzie w tym wszystkim jeszcze my, zwyczajni obywatele, którzy urodzili się zbyt późno, by wykazać się umiłowaniem ojczyzny na barykadzie, nie zdążyli manifestować w stanie wojennym i tuż po nim, a państwo kojarzy im się z bezrobociem i szalejącą prywatyzacją oznaczającą przede wszystkim sprzedaż wszystkiego zagranicznym koncernom za relatywnie niewielkie pieniądze.
Jak w czasach pokoju kochać swój naród, swój kraj, gdy emerytura nie wystarcza na wykupienie lekarstw, a pensja na zakup szkolnych podręczników dla dzieci. Trudno dobrze myśleć o ojczyźnie, gdy systematycznie łupi nas przez coraz wyższe podatki i różnego rodzaju opłaty, przez rosnące ceny, których wzrost tłumaczony jest tak pokrętnie, że w pamięci nic z tego nie zostaje poza rozpaczliwym „nie wiem, jak to się dzieje, ale choć kupuję nie więcej niż przedtem, nie wystarcza mi do następnej pensji”.
Patriotyzm? Tak, ale dziś to co najwyżej doping na zawodach sportowych „Polska! Biało-czerwoni! Polska!”. A może jednak się mylę?
Pierwsze skojarzenie do hasła „patriotyzm dziś” to oczywiście tradycja, szacunek i pielęgnowanie narodowych zwyczajów, kultury i języka. Na pierwszy rzut oka łatwo rozpoznać flagę, godło, trudno przeoczyć biało-czerwoną kolorystykę. W czasie różnych rocznic i uroczystości publiczne budynki są nimi ozdabiane regularnie. Ale raczej nie o taki etatowo-obowiązkowy patriotyzm chodzi. Swój stosunek do oficjalnych jego przejawów mieszkańcy wyrażają zresztą tym, że generalnie flag na swoich domach nie wieszają, że nie ma tłumów na oficjalnych wiecach w „rocznicę tego czy tamtego”.
Nauczył nas tego PRL, w którym komuniści tak chętnie wykorzystywali retorykę patriotyczną w manipulacji informacją i przekazem. „Umiłowaną ojczyzną” nazywane było państwo, które pod byle pretekstem mogło karać i wsadzać do więzienia, w którym byli równi i równiejsi i w konfrontacji z którym obywatel nie miał żadnych szans. Szkolne apele i zakładowe masówki pełne frazesów „po linii i na bazie” niejednemu skutecznie na całe życie obrzydziły mówienie i manifestowanie przywiązania do takiej ojczyzny.
Zdystansowani jesteśmy także wobec władzy współczesnej, więc raczej z dziećmi nie chodzimy na oficjalne obchody ważnych rocznic. Nie chcemy być elementem gierek i sztuczek polityków, którzy tak często co innego mówią i co innego robią. Autentycznych patriotycznych postaw szukać więc lepiej poza oficjalnym życiem społecznym. Ale czy takie jeszcze są? Przykłady z Konina i Gniezna mówią, że tak. Odnaleziony po latach drużynowy Marcin nadal działa w harcerstwie, choć ma coraz mniej czasu, skończył studia, jest fizjoterapeutą i pracy ma więcej, niż jest w stanie wykonać. Jego drużyna harcerska „Nietykalni” istnieje nadal, a akcja z wieszaniem flagi „jest kontynuowana i nawet się rozrosła”. Flagi są sprzedawane i rozdawane, choć robią to młodsi koledzy. Marcin moje pytanie o patriotyzm zbywa śmiechem: „Ale pani wymyśliła pytanie! Ja nie umiem o tym mówić, trzeba tak żyć, by mówiły za nas czyny, a nie słowa”.
Prof. Stanisław Mikołajczak też odbiera telefon, choć zajęty jest bardziej niż kiedykolwiek przedtem. Studenci, doktoranci, konferencja naukowa, praca społeczna... ale koncert też! Z okazji Święta Niepodległości, tym razem już w auli uniwersyteckiej w Poznaniu. A w programie jak przedtem — Słowacki, Wyspiański, Norwid, bł. Jan Paweł II i fragmenty kazań bł. ks. Popiełuszki. Wstęp wolny dla każdego. W minionym roku dużo się w życiu profesora działo, założył Akademicki Klub Obywatelski im. Lecha Kaczyńskiego i razem z przyjaciółmi działa dla kraju, pisząc listy w obronie IPN, w obronie niezależności mediów, krzyża i Kościoła. Klub zakładało 120 naukowców, dziś jest już w nim dwa razy więcej osób. Patriotyzm? Tak — odpowiada profesor — ale dziś to nie tylko pielęgnowanie tego, co było, lecz także przenoszenie tych wartości do naszych czasów. Tradycja niepodległościowa jest bardzo ważna, ale także trzeba pamiętać, że nasz patriotyzm to również nasza praca i nauka. Ważne jednak, by nie robić tego jedynie dla osiągnięcia własnych egoistycznych sukcesów. Patriotyzm dziś? Oczywiście, że istnieje, wiele osób myśli tak jak ja, tylko o tym nie mówi — dodaje prof. Mikołajczak.
Profesor jest entuzjastą. Ale nie on jeden, bo wystarczy skierować wzrok na Kościół i trochę uważniej się rozejrzeć. W parafialnych salkach, w kaplicach i w cieniu ołtarzy, tak jak przed wiekami i jak w stanie wojennym, także i dziś rozwija się działalność oddolna, którą na pewno możemy nazwać „patriotyczną”. Brzmi to może sztucznie (to ten język wypaczony nowomową!), ale jest i się rozwija, taki swoisty drugi obieg tych, dla których brakuje miejsca w głównych i oficjalnych „projektach”, „obchodach” i „uroczystościach”.
Warszawa, Kraków, Poznań, ale także Gniezno, Bydgoszcz, Kalisz i Września, Trzemeszno, Mogilno i wiele innych miast i miasteczek — wszędzie są grupy zapaleńców, którzy pamiętają, czym jest Ojczyzna, i chcą mówić o niej innym. Nie patrząc na nieprzychylność głównych mediów i niesprzyjający klimat wśród różnych władz, organizują wieczory pieśni patriotycznych, ustawiają wystawy, zamawiają Msze św. za Ojczyznę, i wszystko społecznie, bo na co dzień po prostu pracują. Nie chcą z władzą iść pod rękę, ale zapomnieć o Ojczyźnie — też nie!
Może to właśnie ich trzeba dostrzec i wesprzeć, choćby swoją obecnością na skromnej wieczornicy czy specjalnym nabożeństwie, skoro innych możliwości nie ma. Kropla drąży skałę. Bo przecież pamiętamy, że nie zginęła i póki żyjemy, nie zginie.
opr. mg/mg