Felieton "młodzieżowy"
Gdyby nie było historyków,
to byśmy znali prawdziwą historię ludzkości.
Jednym z przedmiotów szkolnych, który mnie zastanawia, jest historia. Już od pewnego czasu dochodziły do mnie z różnych stron słuchy, że historia bardziej zależy od historyków (a właściwie od polityków) niż od rzeczywistych dziejów ludzkości. Ostatecznie upewniłam się o tym kilka dni temu, gdy w czasie porządkowania strychu wpadły mi w ręce podręczniki historii moich rodziców. Od razu zdecydowałam, że warto je przeczytać, bo przecież dotyczą przeszłości, a ta pozostaje niezmienna. W konsekwencji również podręczniki historii moich rodziców są nadal aktualne — pomyślałam dumna z mojej zdolności logicznego myślenia. Szybko jednak przekonałam się o tym, że logiczne myślenie nie ma wiele wspólnego z historią. Okazało się bowiem, że przeszłość w podręcznikach historii moich rodziców jest... inna niż w moich podręcznikach!
Dla przykładu, podręczniki historii z lat siedemdziesiątych sławią Rewolucję Francuską nie tylko za to, że wybuchła we właściwym roku (1789 to data łatwa do zapamiętania...), ale również za to, że było to wydarzenie ze wszech miar szlachetne. Rewolucjoniści francuscy wprowadzili bowiem wymarzoną wolność, równość i braterstwo. Tymczasem z mojego podręcznika do historii dowiedziałam się, że Rewolucja Francuska była jednym z najbardziej mrocznych wydarzeń w historii Francji. Piękne hasła były bodaj jedyną jej zasługą. Poza tym Rewolucja przyniosła rzeź tysięcy niewinnych ludzi i doprowadziła do dyktatury niewielkiego człowieka, którego koniec też nie był zbyt wielki.
Podobny szok przeżyłam wtedy, gdy zaczęłam czytać o wydarzeniach w Rosji w 1917 roku. W podręczniku historii moich rodziców było napisane, że wtedy miała miejsce Wspaniała i Wielka Rewolucja Październikowa. Tymczasem z mojego podręcznika wynika, że nie była ona wcale taka wspaniała i wielka. Nie była nawet Październikowa lecz Listopadowa i nie Rewolucja tylko Przewrót Bolszewicki. W dodatku przewrót ten stał się początkiem najbardziej zbrodniczego systemu w historii ludzkości, który doprowadził do śmierci ponad 100 milionów ludzi.
Jutro mam znowu lekcję historii. Nie wiem, który podręcznik zabiorę ze sobą. Wiem już natomiast z całą pewnością o tym, że historycy są bardziej wszechmocni niż Bóg. Stwórca bowiem nie może zmienić przeszłości, a oni mogą. Tylko czy powinni? A może pojawią się wreszcie tacy historycy, którzy będą historię opisywać, a nie wymyślać?...
opr. mg/mg