Jezus pierwszy usłyszał to wyznanie miłości Boga
Dzisiejsze święto ujawnia ogrom Bożego miłosierdzia dla nas ochrzczonych. Już nie dziwi mnie to, że Jezus, choć bez grzechu, chciał być ochrzczony. Zdanie: „To jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie” – słyszę bardzo osobiście, jakby było wypowiadane właśnie do mnie. Zwłaszcza, gdy uczestniczę w ceremonii chrztu w kościele.
Jezus pierwszy usłyszał to wyznanie miłości Boga. Myślę, że wszyscy powinniśmy starać się to usłyszeć w sercu, jak On. Usłyszeć, że Bóg ma we mnie upodobanie. Przecież „Bóg nie ma względu na osoby, ale miły mu jest każdy, kto się go boi i postępuje sprawiedliwie”. Tylko, czy my ochrzczeni postępujemy sprawiedliwie?
Nie mam nic przeciwko temu, by kaznodzieja uświadomił dziś słuchaczom nagminne niesprawiedliwe zachowania. Zwłaszcza wobec cudu życia, wszak chrzest jest w nas początkiem nowego życia. Na przykład taka zgoda na in vitro: czy to sprawiedliwie, aby stworzenie ignorowało prawo naturalne i wolę Stwórcy? Sprawiedliwe, by samo chciało być stworzycielem? Albo śmierć Terri Schiavo skazanej pozornie sprawiedliwie, bo w świetle prawa, ale czy to sprawiedliwe zagłodzić ją na śmierć w obecności Boga, Pana jej życia? A Bogu miły jest ten, co postępuje sprawiedliwie…
Święto Chrztu Pańskiego – znakomita okazja dla nas do rachunku sumienia, odpowiedzi, czy postępuję sprawiedliwie.
Dzisiejsze czytania są dla mnie źródłem nadziei. Jeżeli Chrystus przeszedł dobrze czyniąc dlatego, że Bóg był z Nim, to i ja mocą chrztu świętego mam siłę do dobrego życia. Dodatkową zachętą do wysiłku jest dla mnie to, że On nawet trzciny nadłamanej nie złamie.
Nie lubię, gdy w tym dniu kazania brzmią patosem, niezwykłością „głosu Boga z nieba”, bo wtedy łatwo uznać, że święto chrztu nas nie dotyczy, że to było święto wyłącznie Jezusa. Zawsze oczekuję i wolę, gdy mówi się dużo o miłości Ojca, który daje nam dokładnie to, co przygotował dla swego Syna. Budzi to moją wiarę, że przygotował i dla nas, bo nas tak samo Miłuje.
opr. aś/aś