Głos w dyskusji na temat współczesnych środków dydaktycznych
Nauka religii w szkole stawia przed katechetą nowe wyzwania. Po wprowadzeniu przedmiotu: religia do polskiej - postkomunistycznej szkoły, program nauczania katechezy, nie został generalnie zmieniony. Trudno uznać za wystarczający Ramowy Program Katechizacji w Zakresie Szkoły Średniej, opublikowany przez WOM w Poznaniu 1993 roku. Programy nauczania, które z powodzeniem nadawały się dla katechezy parafialnej, przeniesiono do szkoły. Tymczasem Dyrektorium ogólne o katechizacji (DOK 73) stwierdza, że nauka religii w szkole różni się od katechezy parafialnej.
Do tej pory nie dostrzegano tego problemu i usiłowano "wlewać nowe wino do starych bukłaków". Ten konflikt pomiędzy nauką religii w szkole i katechezy parafialnej będzie prawdopodobnie trwał dłużej. Na początku próbowano go rozwiązać wprowadzeniem na siłę drugiej godziny lekcyjnej w szkole. Z czasem jednak zrezygnowano z trudu podjętego ponad siły uczących i możliwości lokalowych szkół. Przykładem tego może być Archidiecezja Poznańska. Problem leży jednak znacznie głębiej. Mamy bowiem, w większości, wspaniałych świeckich współpracowników - katechetów, dobrych, a może najlepszych w Europie księży, ale nauka "religii" w szkole jest mało skuteczna dydaktycznie. Dlaczego tak się dzieje?
Magisterium Kościoła stawia przed katechezą kilka zadań, spośród których przyjrzyjmy się wychowaniu liturgicznemu (DOK 85). Mimo, że religii uczą, w większości, katecheci świeccy, to przygotowanie do Sakramentu Eucharystii, Bierzmowania odbiera się im na korzyść "księży katechetów". Dlaczego?! W takiej sytuacji katecheta świecki czuje się zwolniony z odpowiedzialności za wychowanie do liturgii, ponieważ w Polsce robią to księża! Skutek jest prosty do przewidzenia. Dzieci oraz ich rodzice nie odnoszą się do katechety poważnie. Wychodzi na to, że traktuje się go jako osobę odpowiedzialną za pacierz i jasełka oraz wypełnienie czasu między Komunią a Bierzmowaniem w szkole.
Ksiądz, jak sądzę, powinien wystąpić w tej sytuacji w roli tego, który sprawdza pracę katechety, pomaga mu i na bieżąco koryguje ewentualne błędy.
Przyjrzyjmy się dla przykładu nauczaniu religii w szkole średniej. Większość tych placówek ma charakter "międzyparafialny". Młodzież dojeżdża do nich codziennie wiele kilometrów. W związku z tym można przypuszczać, że wychowanie liturgiczne w szkole średniej pozostanie czysto teoretyczne. Oczywiście wyjątek może stanowić w przeciągu czterech, pięciu lat pielgrzymka maturzystów bądź coroczne trzydniowe rekolekcje wielkopostne - pod warunkiem, że będą one odpowiednio przygotowane.
W większości szkół ponadpodstawowych religii nauczają księża wikariusze. Na ten czas są oni wyrywani ze swoich parafii. Przychodzą do młodzieży, która jest im obca. Na marginesie warto tu dodać, że praca poza parafią jest przez przełożonych różnie traktowana. Oczywiście tej sytuacji nie można z pewnością porównać z misjami, ale też nie powinno się jej nazywać "nową ewangelizacją". Zdarzają się na przykład sytuacje na tyle paradoksalne, iż młodzież po trzech latach katechizowania przez księdza, pyta się go na lekcji: "Czy ksiądz to jest już taki ksiądz, który może odprawić Mszę św.?" Czy taka nauka religii w szkole prowadzi polską młodzież do jej rodzinnych parafii? Jak zatem wygląda realizacja innych zadań stojących przed katechezą?
Groźniejsze wydaje się jednak to, że w szkołach średnich prowadzi się naukę religii w oparciu o "program autorski" poszczególnego księdza; program na różnym poziomie teologicznym i dydaktycznym. Zatrważające jest to, że uczymy religii, ale nie jesteśmy w stanie przewidzieć, co dokładnie przekażemy młodemu pokoleniu Polaków o Bogu i religii. Kapłani - nauczyciele religii w szkole zostali postawieni w niebywale trudnej sytuacji. Niejednokrotnie muszą posługiwać się "dyplomacją watykańską", aby sprostać wymaganiom stawianym im przez MEN. Trudno bowiem pogodzić obowiązki parafialne z zaangażowaniem w życie szkoły. Nadto młodzi księża stawiani są wobec młodzieży nie tylko biernej religijnie, ale często agresywnej. Pozostają sam na sam, jak Daniel w jaskini lwów. Muszą oczywiście dawać własne świadectwo o Chrystusie. Starają się, mimo braków przygotowania pedagogicznego i odpowiednich środków dydaktycznych, w tym przede wszystkim katechizmów dla młodzieży, przekazać skarb wiary. Trzeba jeszcze raz zaakcentować, że katechizmy i programy, które przygotowano dla katechezy parafialnej, przeniesiono bezpośrednio, nieomal automatycznie do szkoły. Współczesny podręcznik nauki religii nie powinien być jednak kieszonkową książeczką. Powinien stać się podręcznikiem obudowanym, posiadającym wiele pomocy dydaktycznych, zaczynając od podręcznika metodycznego dla katechety, a kończąc na CD ROM zawierającym prezentacje multimedialne oraz fragmenty potrzebnych na katechezie filmów wideo. Niewątpliwie znajdujemy się na etapie, w którym trzeba podjąć decyzję o stworzeniu nowoczesnych podręczników do nauki religii w szkole, tym bardziej że wymagać tego będzie reforma szkolnictwa.
W tym miejscu mogą zrodzić się następujące pytania. Dlaczego potrzebne są nowe podręczniki? Dlaczego niezbędne są nowe programy, mocno stawiające na wizualizację? Spróbuję krótko przedstawić swój pogląd na powyższe zagadnienie. Spoglądając w nie tak daleką przecież przeszłość, dostrzeżemy, iż na katechezę "przy parafii" przychodzili zasadniczo ochotnicy. Rodzice tych dzieci sami przyprowadzali je do kościoła, pilnowali, żeby dziecko nosiło katechizm i zeszyt, nawet jeśli w zeszycie notowano tylko temat, to braki wizualizacji w katechezie dzieci nadrabiały przez same oglądanie wnętrza swojej parafialnej świątyni bądź przez oglądanie obrazów o tematyce religijnej w domach swoich rodziców. Na naukę religii w szkole chodzą prawie wszyscy uczniowie. Chodzą, bo nie obrażając nikogo, jest to najbardziej adekwatne określenie stopnia zaangażowania wielu uczniów w zdobywanie wiedzy religijnej (Por. Ks. Marek Kowalczyk, Inkulturacja katechetyczna, Gaudentinum 1998, s. 64.) Przyglądając się temu z boku, można stwierdzić, że nic się nie zmieniło i wszystko jest O.K. Powinniśmy sobie jednak stale przypominać, że na naukę religii w szkole uczęszczają prawie wszyscy młodzi Polacy. W salkach katechetycznych nie zmieściłaby się trzecia część tych, których obecnie zbliżamy do Chrystusa Pana. Na religii w szkole spotykają się zarówno ci, którzy chodzą do kościoła jak i ci, których rodzice nie identyfikują się z parafią i hierarchią kościoła. Ci ostatni - słuchacze "przedmiotu nadobowiązkowego" z trudem dają się zdyscyplinować. Jak wobec tego można by dotrzeć do takich uczniów? Ich dom rodzinny z wielu powodów nie jest wsparciem dla nauki religii w szkole. Do kościoła nie chodzą z rodzicami. Być może sami rodzice mają kłopoty spowodowane, np. rozwodami bądź nie mogą się pogodzić z nauką Kościoła dotyczącą problemów aborcji i antykoncepcji itp. Rodzice owi nie odeszli, co prawda, zupełnie od Kościoła, ponieważ posyłają dzieci na religię w szkole; ich potomstwo, niestety, podświadomie na tych zajęciach naśladuje swoich protoplastów, stając się ogniskiem szeroko rozumianej kontestacji wartości ewangelicznych. Młodzież ta wytacza katechecie długą listę problemów nie rozwiązanych przez swoich rodziców. Wydaje się jednak, że nie są to problemy uczniów uczestniczących w lekcji religii. Problemy te, nazwijmy je wyraźnie - problemami rodziców, należałoby w tej sytuacji skutecznie obejść, by odpowiedzieć na nie, we właściwym z punktu widzenia dydaktycznego czasie. Jednym z zabezpieczeń dla katechety, przed takimi atakami, mogłoby stać się opracowanie konkretnych podręczników zawierających kompendium wiedzy religijnej. W tym miejscu dochodzi się do kolejnego przykrego doświadczenia polskiej rzeczywistości katechetycznej. Otóż coraz częściej dzieci i młodzież za prawdę i pewnik przyjmują to, co oglądają w telewizji.
Dlaczego zatem współczesna polska katechetyka nie stworzyła do tej pory podręcznika multimedialnego? Wszelkie badania dowodzą ogromnej roli obrazu w procesie poznawczym i wychowania człowieka (Por. B. Steinbrink, Multimedia u progu technologii XXI wieku, Wrocław, 1993, s. 50; cyt. za: B. Siemieniecki, Komputery i hipermedia w procesie edukacji dorosłych, Toruń, 1996, s. 117). Podręcznik ten mógłby zawierać propozycję takiego modelu świata, w którym można bezkolizyjnie spotkać Boga i trwać przy nim, opierając się o przykłady ludzi świętych i zdobycze różnych dziedzin współczesnej nauki. Byłby to system zamknięty i przede wszystkim wyizolowany od problemów sztucznych, wywoływanych przez dorosłych, tzn. przez media, które rozpraszają młodzież i dzieci, stwarzając natłok informacji. Potrzeba kogoś, jak stwierdza ks. Marceli Cogiel, kto by te wiadomości uporządkował i zhierarchizował (Kultura multimedialna a proces wychowania młodego pokolenia. Próba diagnozowania, "Katecheta" 3/1998, s. 54).
Wobec tych szerokich i jaskrawych problemów katecheza w Polsce pozostaje do tej pory niema. Trwamy bez szczegółowych programów, bez jasnych kryteriów ocen. Po prostu katecheza weszła do szkoły!
Stosowanie obrazu w nauce "religii", obojętnie w jakiej formie zapisanego, ma według mnie podwójny cel: łatwość przekazu i oceny ucznia. Co zatem możemy zrobić dzisiaj dla wizualizacji? W Instytucie Pedagogiki UMK w Toruniu pod kierunkiem prof. Bronisława Siemienieckiego opracowano jedną katechezę multimedialną. Została ona zbudowana na bazie katechizmu metodycznego KRK dla klasy szóstej i nosi tytuł: "Święty Paweł, głosiciel Słowa Bożego wśród narodów".
W każdej szkole średniej znajduje się pracownia multimedialna, a zatem jeśli katecheta nie posiada odpowiedniego sprzętu w domu, może przygotowywać się do zajęć w sali komputerowej - po lekcjach. Placówki oświatowe zostały wyposażone przez MEN we wspaniały pakiet programów przeznaczonych do budowy prezentacji multimedialnych firmy Micrografx. Oprócz tego, katecheci na terenie szkół mogą korzystać z programu Power Point, który jest prostszy w obsłudze od wspomnianego powyżej. Power Point 97 ma wspaniałą możliwość eksportu prezentacji, np. do internetu! Tu otwierają się dalsze możliwości katechezy bądź nauki religii na odległość. (Por. Witold Hrycyk, Nienaganna prezencja, Przegląd programów do tworzenia prezentacji, "Chip" 6/98, s. 140-151).
Można na szeroką skalę stosować skany, czyli tzw. handouts - obrazy skanowane, a następnie wydrukowane na formacie A4 lub A3 i podawane słuchaczom w trakcie prezentacji lekcji - jako wglądówki. Można je pokazać w trakcie zajęć i na podstawie tych oglądanych przez dzieci zdjęć prowadzić pogłębioną dyskusję. Nie wymaga to zatem dźwigania sterty różnorakich książek, a daje katechecie ogromne możliwości dydaktyczne i metodyczne.
Inną możliwością wizualizacji jest zastosowanie rzutnika. Na specjalnych foliach można kserować czarno - białe schematy. Bardzo łatwo kopiuje się w ten sposób słowa pieśni oraz nuty, tworząc foliogramy pomocne przy nauce śpiewu. Na takich foliach katecheta nie posiadający zdolności plastycznych może przygotować rysunki - schematy, które dzieci w trakcie religii powinny zdążyć przerysować.
Inną możliwością uzyskania kolorowych foliogramów może stać się wykorzystanie drukarki HP 690 - foto. Wówczas katechizujący ma możliwość przygotowania na komputerze odpowiednich wykresów czy symboli, a następnie wydrukowania ich na specjalnych foliach, które są ogólnodostępne w sklepach komputerowych.
Kultura współczesna jest kulturą komunikacji. Łączy ona w sobie poszukiwanie prawdy z pragnieniem rzeczywistej interkomunikacji (Por. Ks. Marek Kowalczyk, Inkulturacja katechetyczna, Gaudentinum 1998, s. 143). Dlatego w pracowni komputerowej można organizować lekcje religii w oparciu o materiały skopiowane przez katechetę z internetu. Może tak się dziać, dzięki przeniesieniu plików *tmp z komputera katechety, na dysk sieciowy w pracowni informatycznej bądź na wszystkie twarde dyski, stanowiące wyposażenie innych sal lekcyjnych. Młodzież pozostaje wówczas w "trybie offline" i zaczyna swą przygodę w zdobywaniu wiadomości przy pomocy hipertekstu. Przy okazji lekcji na temat przerywania ciąży, można posłużyć się materiałem ze stron www "Mateusz". Sądzę, że szczególnie mogą przydać się fotografie płodów po "zabiegach", które oglądane w czwartej klasie liceum bądź piątej technikum, przez młodzież siedemnasto lub dwudziestoletnią, wywołują pozytywne reakcje.
Wśród różnorakich bolączek nauki religii w szkole, niewystarczające czy wręcz nieobecne jest wykorzystanie audycji radiowych, np. katechez z Radio Maryja. Nie można tu zapominać o plikach dźwiękowych Real-Audio, dostępnych np. na stronach www "Mateusz". Można je z powodzeniem odtwarzać w klasie przy użyciu komputera medialnego.
Kościół w Polsce niedawno uzyskał dość szeroki dostęp do telewizji publicznej. Niestety, jak do tej pory nie zaproponowano katechetom żadnych metodycznych wskazówek do korzystania z telewizji w nauce religii. Wydaje się, że niektóre programy Credo, można by odtwarzać z magnetowidu na wspomnianych lekcjach. Programy "Ziarno" nabrałyby nowego dynamizmu, jeśli ich autorom pomogliby katecheci.
Należy przy tym pamiętać, że telewizja należy już do ery minionej. Świat aktualnie nie "zagospodarowuje" kosmosu i głębin oceanów, lecz cyberprzestrzeń. Najkrócej mówiąc, następuje przejście na telewizję cyfrową, która jest kompu-wizją (połączeniem technologii komputerowej z telewizją). Otwierająca się przed współczesnymi cyberprzestrzeń jest znakiem czasu i wyzwaniem dla katechetów. To my musimy nauczyć polską i katolicką młodzież odpowiednio i mądrze poruszać się po cyberświecie. W pierwszym rozdziale Adhortacji apostolskiej "O katechizacji w naszych czasach" papież Jan Paweł II napisał, że katecheza, by mogła spełnić swe zadanie budzenia żywej wiary, powinna zatroszczyć się o znalezienie miejsc, w których mogłaby przenikać do życia społeczno - kulturalnego i budzić dialog międzyludzki. Zanieśmy więc - jako katecheci - naszego Pana w trzecie tysiąclecie, w trójwymiarową, wizualną przestrzeń, w której już poruszają się nasi uczniowie.
Niniejszy artykuł proszę potraktować jako głos w dyskusji na temat współczesnych środków dydaktycznych oraz zadań, jakie stawia przed religią w szkole technologia kształcenia, a jednocześnie jako gotowość do ich szerszego omówienia na łamach Katechety.
opr. ab/ab