Miłość nie ma ceny

Jakie jest nauczanie Kościoła w sprawie godziwości przyjmowania przez kapłana pieniędzy, przy okazji celebracji Eucharystii?

O nieskończonej wartości Mszy św., godziwości składania ofiar przy tej okazji, jak też wielowiekowej tradycji Kościoła mówi ks. prof. Kazimierz Matwiejuk.

Niekiedy ludzie zwracają się do księdza w kancelarii parafialnej, zakrystii słowami: „Chciałbym «zakupić» Mszę św”. Dlaczego nie wolno tak mówić? Gdzie leży błąd w myśleniu?

Lepiej powiedzieć: „Proszę o Mszę św. w następującej intencji...”. A to jest zgodne ze starą tradycją Kościoła, wypływającą z wiary w jego pośrednictwo zbawcze wobec ludzi w konkretnej epoce jego historii. Owoce Mszy św. można ofiarować w jakiejkolwiek godziwej intencji. Tę naukę przypominał w sposób wiążący Sobór Trydencki w XVI w. (BF VIII, 106), stwierdzając: „Jeśliby prawdziwie pokutujący zakończyli życie w miłości Boga jeszcze przed godnym zadośćuczynieniem czynami pokutnymi za popełnione grzechy i zaniedbania, wówczas ich dusze zostaną po śmierci oczyszczone karami czyścowymi, czyli ekspiacyjnymi. Do złagodzenia tego rodzaju kar dopomaga wstawiennictwo wiernych żyjących, a mianowicie ofiary Mszy Świętej, modlitwy, jałmużny i inne akty pobożności, które zgodnie z postanowieniami Kościoła jedni wierni zwykli ofiarować za innych wiernych”. Tę naukę potwierdza również aktualna dyscyplina Kościoła.

Kwestionuje się dziś godziwość przyjmowania przez kapłana pieniędzy, jakie otrzymuje przy okazji celebracji Eucharystii. Potwierdza ją jednak wielowiekowa tradycja Kościoła. Na jakiej podstawie Kościół podtrzymuje ów zwyczaj?

Są ludzie, którzy kwestionują każdą decyzję Kościoła, a wypowiedzi papieży traktują wybiórczo. Tak, niestety, agencje informacyjne postąpiły ze słowami papieża Franciszka. Ojciec Święty potwierdził tylko to, co jest od dawna obecne w praktyce duszpasterskiej, czyli: „Za Mszę się nie płaci. Msza jest pamiątką ofiary Chrystusa. Odkupienie jest darmowe. Jeśli chcesz złożyć datek, złóż. Ale za Mszę się nie płaci”. Prawo kanoniczne (kan. 946, 947) wyraża to samo sformułowaniami jurydycznymi, mianowicie, że „wierni składający ofiarę, aby w ich intencji była sprawowana Msza Święta, przyczyniają się do dobra Kościoła oraz uczestniczą przez tę ofiarę w jego trosce o utrzymanie szafarzy i dzieł. Od ofiar mszalnych należy bezwzględnie usuwać wszelkie pozory transakcji lub handlu”.

Wydaje się, że dziś ludzie mają problem ze zrozumieniem sensu, celowości zamawiania Mszy św. Brakuje odpowiedniej katechezy? „Działają” antyklerykalne stereotypy? Jak wytłumaczyć konieczność podtrzymywania tej czcigodnej praktyki?

Dla wierzących odpowiedź jest jasna: mają być posłuszni Kościołowi, ponieważ on głosi zbawienie dokonane przez wcielonego Syna Bożego, Jezusa Chrystusa. Odnośnie do kwestii zawartej w pytaniu: odpowiedź odnajdujemy w Biblii. Tam bowiem są zawarte prawdy objaśnione przez Boga. Te prawdy zostały „wpisane” w określony kontekst historyczny ludzi, którzy byli jej adresatami. Otóż, kiedy po przegranej bitwie żołnierze Judy Machabeusza znaleźli przy zwłokach swoich współtowarzyszy przedmioty poświęcone bóstwom pogańskim, stało się jasne, że oni zginęli z powodu grzechu bałwochwalstwa wobec jedynego Boga. Wtedy - jak czytamy - Juda „uczyniwszy składkę pomiędzy ludźmi, posłał do Jerozolimy około dwu tysięcy srebrnych drachm, aby złożono ofiarę za grzech. Bardzo pięknie i szlachetnie uczynił, myślał bowiem o zmartwychwstaniu. Gdyby bowiem nie był przekonany, że ci zabici zmartwychwstaną, to modlitwa za zmarłych byłaby czymś zbędnym i niedorzecznym” (2 Mch 12,43-44).

Godziwość tej praktyki potwierdza Chrystus, ucząc, że „zasługuje robotnik na swoją zapłatę” (Łk 10,7). Myśl rozwinął św. Paweł: „Czy ktoś pełni kiedykolwiek służbę żołnierską na własnym żołdzie? Albo czy ktoś uprawia winnicę i nie spożywa z jej owoców? Lub czy pasie ktoś trzodę, a nie posila się jej mlekiem... Bo przecież ze względu na nas zostało napisane, iż oracz ma orać w nadziei, a młocarz (młócić) w nadziei, że będzie miał coś z tego. Jeżeli więc my zasialiśmy wam dobra duchowe, to cóż wielkiego, że uczestniczymy w żniwie waszych dóbr doczesnych? Jeżeli inni mają udział w waszej majętności, to czemuż raczej nie my... Czyż nie wiecie, że ci, którzy trudzą się około ofiar, żywią się ze świątyni, a ci, którzy posługują przy ołtarzu, mają udział w (ofiarach) ołtarza? Tak też i Pan postanowił, ażeby z Ewangelii żyli ci, którzy głoszą Ewangelię” (1 Kor 9,7-14). Katecheza jest konieczna.

Słowa są ważne, współkreują rzeczywistość - podkreślają językoznawcy i socjologowie. Czy nie wydaje się Księdzu Profesorowi, że sformułowanie „odprawić Mszę św.” jest dzisiaj nieczytelne, bezduszne? Odprawia się przecież pociągi na dworcu, podróżnych na lotnisku itp. Mamy cały szereg skojarzeń, niekoniecznie pozytywnych...

Lepiej mówić: sprawować Mszę św. lub ją celebrować. Te sformułowania jaśniej komunikują treści Eucharystii. Obrzędowość mszalna, obejmująca czynności, gesty i słowa, stanowi bardzo ważny sposób „odsłaniania” tajemnicy eucharystycznej. A jej istotę stanowi misterium śmierci i zmartwychwstania Chrystusa. We Mszy św. sprawowane jest to jedyne i niepowtarzalne wydarzenie z Kalwarii, które zostało dopełnione chwalebnym zmartwychwstaniem Ukrzyżowanego. Terminy „sprawuje się” lub „celebruje” ukazują także wspólnotowy charakter tej czynności. Celebransem liturgii, także celebracji mszalnej, jest zgromadzenie liturgiczne. A stanowią je ochrzczeni, zatem uczestnicy w kapłaństwie Chrystusa, którego źródłem jest sakrament chrztu. Kapłaństwo wiernych uzdalnia do czynnego i pełnego uczestnictwo w celebracji mszalnej.

Dziękuję za rozmowę.

KS. PAWEŁ SIEDLANOWSKI

opr. ab/ab

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama