Fragmenty książki pod redakcją Józefa Augustyna SJ i ks. Stanisława Cyrana
ISBN: 83-7318-591-7
wyd.: WAM 2005
W wyjątkowej roli, jako spowiednik, znalazł się ks. Sopoćko gdy jego penitentką została siostra Faustyna Kowalska, mistyczka i wizjonerka. Był jej spowiednikiem w Wilnie w latach 1933-1936, a kierownikiem duchowym do jej śmierci 1938 roku. Można uznać, że opatrznościowo wybrany został do tej roli. Został wskazany siostrze w wewnętrznym poznaniu zanim przyjechała do Wilna. Już przy pierwszych spotkaniach to mu wyjawiła dodając, że ma być jej kierownikiem duchowym i ogłosić światu o miłosierdziu Bożym. Ksiądz Sopoćko kierowany mądrością i roztropnością ze zdrowym dystansem odniósł się do tych wyznań, a nawet wstępnie je zlekceważył, siostrę zaś poddał próbie. Próba (ks. Sopoćko nie przekazał na czym ona polegała) sprawiła, że siostra za wiedzą przełożonej, zaczęła szukać innego spowiednika. Po pewnym czasie jednak powróciła do ks. Sopoćki i oświadczyła, że zniesie wszystko, ale nie zrezygnuje z jego posługi. Równie roztropnym i dalekowzrocznym posunięciem ks. Sopoćki, bardzo istotnym także dla rozeznawania przeżyć wewnętrznych i objawień jakich doznawała s. Faustyna, był nakaz ich spisywania. Czytając je mógł poddawać analizie, ocenie i weryfikacji w oparciu o naukę objawioną oraz zasady teologii ascetycznej i mistyki. Kolejnym ważnym krokiem do rozeznania autentyczności przeżyć i objawień, była decyzja o zbadaniu stanu zdrowia psychicznego siostry. Pozytywny wynik badań usunął obawy odnośnie do chorobliwego podłoża przeżyć i wizji, niemniej ks. Sopoćko długo zachowywał stanowisko wyczekujące. Jednocześnie jednak pogłębiał wiedzę o nadzwyczajnych doświadczeniach duchowych, jak w takiej sytuacji postąpić. Zastanawiał się, badał i modlił się. I tak stopniowo zaczął zyskiwać przekonanie, o autentyzmie przeżyć i wizji siostry. Budował je na fakcie zgodności treści objawień z nauką Pisma świętego oraz nauczaniem Kościoła i teologów. Także istotną w tej kwestii była osobista świętość siostry, o której coraz bardziej przekonywał się wnikając w tajemnice jej duszy. Niewątpliwie spełnił się w tej niełatwej roli spowiednika i kierownika duszy mistyczki. Wprawdzie sam skromnie wyznał, że jej postęp w życiu duchowym był wynikiem właściwej współpracy z łaskami i natchnieniami Ducha Świętego, niemniej obiektywnie trzeba stwierdzić, iż on także był obecny i to w sposób czynny w tym procesie, którym było dojrzewanie do świętości jego penitentki. Ona też pozostawiła o tym przekonywające świadectwo w Dzienniczku i listach do niego pisanych. Wyznawała tam, że pod jego kierownictwem szybko postępowała w miłości Bożej, stawała się wierniejsza łasce, bardziej poznawała czym jest kierownictwo, dzięki któremu zaznawała głębokiego skupienia i pokoju, a jednocześnie przygotowywana była do trudów i doświadczeń. Nazywała go szczerym przyjacielem, jakiego rzadko się spotyka, który potrafił powiedzieć wszystko wyraźnie i otwarcie. Wyrażając uczucia wdzięczności „za wiele poświęcenia dla dzieła Bożego i dla mej duszy”, jednocześnie z szczerością wyznawała, wspominając spotkania w Wilnie: „Teraz to wszystko lepiej rozumiem i z pewnością lepiej bym korzystała z tygodniowego kierownictwa Drogiego Ojca”.
opr. aw/aw