Racjonaliści zarzucają Biblii rzekome rażące błędy w kwestiach zoologicznych. Biblia nie jest jednak podręcznikiem zoologii, a sztucznie tworzone problemy biorą się raczej z nieprecyzyjnych tłumaczeń niż z samego tektu biblijnego
Racjonaliści zarzucają Biblii rzekome rażące błędy w kwestiach zoologicznych. Jako dowód domniemanej błędności Biblii w kwestiach zoologicznych przywołują oni 11 rozdział Księgi Kapłańskiej, gdzie w wersecie 5. i 6. wymieniono świstaka i zająca pośród zwierząt przeżuwających, choć w rzeczywistości zwierzęta te mają nie przeżuwać. To jedynie ruchy ich pyszczków mają wprawiać obserwatora we wrażenie, że chodzi o przeżuwanie. Zwierzęta te nie mają też kopyt, choć wersy z Kpł 11,5-6 zdają się to sugerować. Następnie, autor biblijny miał się też pomylić w kwestii klasyfikacji nietoperza, którego wyliczył wśród „ptaków” w Kpł 11,13-19. Innym jego błędem miało być stwierdzenie, że istnieją czworonożne owady takie jak szarańcza (Kpł 11,21-23), choć takie nie istnieją, a nawet nie mogą ponoć istnieć. Odniosę się teraz kolejno do tych wszystkich zarzutów.
Po pierwsze wcale nie wiadomo, czy zwierzę opisane w Kpł 11,5 w Biblii Tysiąclecia (dalej: BT) (także w Biblii Poznańskiej) jako „świstak” (hebrajskie szapan) to w ogóle świstak. Jedno z opracowań biblijnych podaje, że „prawdopodobnie jest to królik” (New Strong's Exhaustive Concordance of the Bible, 1990 Nashville). Jedne Biblie tłumaczą to jako „królik” (np. Biblia Gdańska, YLT, ASV, BKR, KJV, NIB, RWB, WEB; NKJ ma rock hyrax), inne jako rock badger (JPS, DBY, NAB, NAS, NLT, NRS), jeszcze inne jako „borsuk” (Biblia Lubelska), czy nawet „jeż” (Biblia Wujka, wyraźny wpływ Wulgaty). BT tłumaczy szapan w Prz 30,26 już inaczej — „góraliki”. Septuaginta tłumaczy szapan jako dasupoda a arnebet („zając”) jako choirogrullion, co nie ma nic wspólnego z poprzednimi desygnatami. Pewni komentatorzy w ogóle nie wiedzą jak to dokładnie powinno być przetłumaczone (np. R' Samson Raphael Hirsch) i piszą po prostu szafan (NAU). Wcale nie wiadomo zatem, czy chodzi o świstaka.
Co do przeżuwania, to współczesne odkrycia przeczą już dziś powyższym racjonalistycznym (jeszcze XVIII-wiecznym) zarzutom co do przeżuwania wspomnianego w Kpł 11,5-6. Króliki z rodziny hyracoidea przeżuwają pokarm przez co najmniej godzinę na dobę (najczęściej w nocy). Jako pierwszy zaobserwował to i opisał zoolog Hubert Hendrichs w 1964 roku podczas badań w monachijskim ZOO (H. Hendrichs, Vergleichende Untersuchung des wiederkauverhaltens, 1965). Animal Life Encyclopedia Grzimeka z 1975 roku również podaje, że te zwierzęta przeżuwają.
Jenks i Warne w swym Comprehensive Commentary piszą o pewnych odmianach zajęcy: „Nie ma wątpliwości, że ten [gatunek] przeżuwa pokarm”. Dalej tak samo wyjaśniają, że chodzi o pokarm niedostatecznie strawiony w żołądkach tych zajęcy.
Ciekawe jest też to, że to co jest w Kpł 11,5-6 tłumaczone jako „przeżuwać” (hebrajskie ma'aleh gerah) wcale nie musi oznaczać przeżuwania. O ile alah jest w Biblii bardzo często spotykane, co pozwala precyzyjne ustalić jego znaczenie („podnosić”), to z gerah już tak nie jest. Pewni komentatorzy żydowscy rozumieją gerah jako po prostu „ciągnąć” (R' Menachem ben Saruk; R' Yonah Ibn Janach w jego Sefer Hashorashim). Onkelos tłumaczy gerah jako „rozwiązywać”, a zatem niekoniecznie „przeżuwać”. Komentarz The Daat Mikra podaje, że gerah wywodzi się od rdzenia grr — ciągnąć. Tak samo ma JPS i S. L. Gordon w swym komentarzu Shalag.
Inni autorzy przyjmują inną niż anatomiczna definicję przeżuwania, rozumiejąc je jako wytwarzanie potrzebnych bakterii do trawienia (Jules Carles). Bernard Grzimek, Dyrektor Frankfurt Zoological Gardens w Niemczech też przyjmuje taką definicję przeżuwacza. Krowy i króliki są przeżuwaczami z punktu widzenia tej definicji, ponieważ zawierają w swych organizmach komory fermentacyjne potrzebne do tego. Jak widać, naukowe definicje wcale nie są jednoznaczne, nie mogą więc tak naprawdę niczemu zaprzeczyć. Przeżuwanie nie stanowi o klasyfikacji zoologicznej. Zwierzę, które przeżuwa może nie być uznane za przeżuwacza, jak zauważają zoolodzy (Ruetimeyer). Przeżuwacz musi mieć trzy lub czterokomorowy żołądek aby wedle pewnych przyjętych konwencji naukowych być uznanym za przeżuwacza. Tak ściśle rozumiana klasyfikacja zoologiczna ani nie istniała ani nie była potrzebna w czasach biblijnych.
Autor biblijny wcale nie pisze w Kpł 11,5-6, że królik i zając mają kopyta. Hebrajskie happarasah (od perec) może równie dobrze oznaczać „pazur”. Tłumaczenie BT jest tu po prostu niedokładnie ze względu na dwuznaczność tego terminu, którego nie można tak jednoznacznie oddać w jednym zdaniu. Znów się racjonaliści opierają tylko na przekładach zamiast na oryginałach, nie znając istoty rzeczy i nic dziwnego, że wychodzą im błędy. Są to jednak ich błędy oparte na niedoskonałym tłumaczeniu, nie błędy Biblii.
Prawda jest taka, że w tekście hebrajskim Kpł 11,13 nie pada słowo „ptak” na określenia nietoperza. Semici nie mieli tak dokładnego określenia jakie my dziś mamy w zoologii. W tekście oryginalnym wzmiankowanego tekstu jest tylko 'op, które może co prawda czasem oznaczać ptaka, ale sęk w tym, że nie musi. Określenie to może po prostu oznaczać wszystko co lata. Dosłownie tłumaczone 'op oznacza „fruwadło”, że się tak neologicznie i niezgrabnie wyrażę. Widać to zwłaszcza wtedy kiedy rdzeń rzeczownika zmienia się przez zamianę holem male na qubbus — ‘up (latać, wtedy mamy czasownik) — jak mamy choćby w Hioba 5,7. TWOT Dictionary podaje, że ‘op oznacza po prostu „latające stworzenia” (flying creatures), nawet insekty. Nietoperz jak najbardziej jest latającym stworzeniem, nikt temu nie zaprzeczy. Tekst hebrajski Biblii nie mówi zatem, że nietoperz to „ptak”. On się po prostu nie wdaje w żadne takie zoologiczne klasyfikacje. Nie ma tu zatem żadnej pomyłki autora Biblii. Analogicznie równie bezsensowne byłoby zarzucanie komuś, że zaprzecza heliocentryzmowi, ponieważ powiedział, że „słońce zachodzi”. Byłoby to bezsensowne właśnie dlatego, że ktoś kto mówi, że słońce zachodzi wcale nie ma zamiaru w jakikolwiek sposób odnosić się do heliocentryzmu. Używa on tylko potocznego określenia o niezbyt ścisłym pod względem naukowym, acz przez to jednak nie odrzucanym powszechnie charakterze. Tak samo autor Biblii nazywając nietoperze „fruwadłami” w żaden sposób nie chciał się odnosić do naszych współczesnych zoologicznych klasyfikacji czegoś jako ptaka, czy nie ptaka. On po prostu w ogóle nie użył tego nowego pojęcia, nie zaprzeczył zatem żadnym naszym naukowym klasyfikacjom.
Niektórzy racjonaliści wyśmiewają wyjaśnienie zawarte w przypisie w BT do Kpł 11,5.20, gdzie czytamy, iż autor rozróżnia zwierzęta wedle klasyfikacji popularnej, nie naukowej. Ich zdaniem, gdyby autorem tych fragmentów był rzeczywiście Bóg, to dokonałby On od razu klasyfikacji naukowej, która byłaby poprawna w naszych czasach. Argumentacja taka jest jednak absurdalna i groteskowa. Autor Pięcioksięgu wcale nie musiał od razu klasyfikować zwierząt wedle kategorii zoologicznych danego (naszego) okresu. Kategorie te przecież zmieniają się z upływem lat w zależności od tego, która ze szkół osiągnie dominację. Dlatego brak takiej klasyfikacji w Biblii jest tym bardziej słuszny i decyzja o niestosowaniu takiej klasyfikacji jest bardzo trzeźwa i rozważna (w przeciwieństwie do wymysłów racjonalistów w tym miejscu). Oceniane autorów biblijnych podług tej klasyfikacji jest tym samym bezsensowne i groteskowe. Racjonaliści naprawdę postępują bezzasadnie żądając aby Biblia wyrażała coś językiem naukowym akurat ich czasów. Ciekawe jak Biblia miałaby to zrobić, skoro naukowe klasyfikacje, zwłaszcza w zoologii, zmieniają się co i rusz w zależności od epoki lub nawet badaczy (vide powyżej choćby różnice w definicji przeżuwania). W taksonomii do tej pory badacze się spierają o to gdzie przebiegają granice pomiędzy gatunkami. Wedle której klasyfikacji naukowej Biblia ma więc coś nazywać, skoro jeden klasyfikator często nie zgadza się z drugim? Dlatego autor biblijny postąpił bardzo słusznie stosując bardzo szerokie i nieostre popularne kryteria oceny przynależności zwierząt do danej klasy.
Autor biblijny wcale kategorycznie nie stwierdza w Kpł 11,21n, że szarańcza ma tylko cztery nogi. Stwierdza on natomiast, że szarańcza jest haholek ‘al-arba — co dosłownie tłumaczone oznacza „chodząca na czterech” (Kpł 11,20-21). To zupełnie zmienia postać rzeczy. Istotnie, szarańcza posiada cztery kończyny do chodzenia, natomiast dwie pozostałe kończyny służą jej do odbijania się, jak zresztą wzmiankuje o tym tekst z Kpł 11,21 (nazywając te pozostałe kończyny kera'ajim). Istnieją też inne owady, które posiadają cztery kończyny do chodzenia, zaś dwie pozostałe wykorzystują do innych funkcji (niektóre motyle lub choćby pszczoły). Powyższy zarzut jest zatem również oparty na niedokładnym zrozumieniu tekstu z Kpł 11,21n.
Reasumując, powyższe zarzuty racjonalistyczne opierają się na niedokładnym przeanalizowaniu tekstu biblijnego i zagadnień zoologicznych. Bardziej wnikliwa analiza tego tekstu i wspomnianych zagadnień prowadzi do wniosku, że autor traktatu z Księgi Kapłańskiej 11 niekoniecznie popełnił błędy w zakresie swej popularnej klasyfikacji gatunkowej zwierząt.
czerwiec 2006
opr. mg/mg