Dziesiąte słowo Dekalogu

Ostatni artykuł z cyklu rozważań nad przykazaniami

Ostatnie przykazanie Boże jest nie tylko dopełnieniem dziewiątego, lecz również piątego: Nie kradnij! Dekalog zabrania bowiem nie tylko pożądania żony bliźniego, ale również wszystkich jego rzeczy. Oznacza to, że własność, którą posiadamy - czy raczej otrzymaliśmy w posiadanie - ma służyć nie tylko naszemu używaniu, ale również innym ludziom.

Chociaż kodeksy prawne przewidują karę tylko za popełnione czyny, to wiadomo, że ich źródłem są ludzkie myśli, intencje serca, uczucia czy pragnienia, które stanowią motyw postępowania. Pan Jezus nauczał: „Gdzie jest twój skarb, tam będzie i serce twoje" (Mt 6, 21). Pamiętając, że pożądanie jest tym, czym żyje ludzkie serce, przywołajmy raz jeszcze słowa św. Jana Ewangelisty o potrójnej pożądliwości: ciała, oczu i pysze żywota.

Gdy żądza spędza sen z powiek

Antoni zaparkował swego poloneza przed blokiem, wyciągnął kluczyki ze stacyjki, założył zabezpieczenie i powłóczystym spojrzeniem ogarnął wszystkie wozy stojące na parkingu. Poczuł, jak rośnie mu ciśnienie krwi, bo ogarnęła go - jak zresztą każdego dnia - wściekłość, że nigdy już nie będzie miał lepszego samochodu. A inni mają! Ciekawe skąd?

Od dłuższego czasu nie może z tego powodu spać. Nie marzy wcale o najnowszym modelu BMW, mercedesa, jaguara czy porsche; zadowoliłby go jakiś peugeot albo seat. Tylko skąd wziąć pieniądze? A taki Kaczmarek -ten „pasibrzuch" z sąsiedniego wejścia - co kilka lat zmienia wozy i nigdy na gorszą markę. O, proszę, teraz jeździ nowiutką alfą romeo: - Skąd on ma taką forsę? Musi nieźle kombinować, bo przecież nie z pensji: na pewno kradnie albo bierze łapówki - pomyślał ze złością Antoni i zaklął: - Szlag by to trafił! Człek haruje od tylu lat i stać go jedynie na tego nędznego grata, a inni - cwaniaczki kute na cztery łapy - jeżdżą „brykami" jak się patrzy. Ale poczekajcie, ja wam jeszcze pokażę! Niejednemu z was oko zbieleje, gdy któregoś dnia pan Antoni podjedzie pod blok czerwonym mitsubishi...

Wbrew chciwości i zazdrości

Ostatnie słowo Boga zabrania pożądania rozmaitych dóbr, ale nie ich posiadania ani pragnienia, aby je mieć. Otrzymaliśmy własność i mamy prawo jej używać, ale nie nadużywać, bo wtedy dobra materialne stają się wartościami nadrzędnymi naszych dążeń. Tak rodzi się zachłanność: ogarnięci pożądaniem jesteśmy skłonni podporządkować im wszystko i wszystkich, z pogwałceniem praw moralnych i praw innych ludzi.

Tym samym dobra duchowe, a więc te wyższego rzędu, schodzą na dalszy plan. Św. Paweł pisze: „Ci, którzy chcą się bogacić, wpadają w pokusę i w zasadzkę oraz w liczne nieporozumienia i szkodliwe pożądania. One to pogrążają ludzi w zgubę i zatracenie" (1 Tm 6,9).

Łamiemy dziesiąte przykazanie poprzez pychę, chciwość, samolubstwo i zazdrość; tę ostatnią św. Augustyn nazwał „grzechem diabelskim". Czy to nie jest naganne, gdy bywamy rozrzutni, czy skąpi, kiedy nie chcemy pożyczać innym swoich rzeczy - choć nie ma ku temu racjonalnych przesłanek - albo gdy posuwamy się do przekupstwa, przyjmując lub wręczając tzw. łapówki? Katechizm Rzymski (3, 37) wymienia tych, którzy najbardziej zagrożeni są przestępczymi pożądliwościami: „Są to... handlarze, którzy pragną niedostatku towarów lub ich drożyzny, którzy widzą z przykrością, że nie tylko oni kupują i sprzedają. Mogliby wtedy sprzedawać drożej, a taniej kupować. Należą do nich także ci, którzy pragnęliby, by ich bliźni żyli w biedzie, aby sami sprzedając im lub kupując od nich, mogli zarabiać... Należą do nich lekarze, pragnący, by ludzie chorowali, i prawnicy, oczekujący wielu ważnych spraw i procesów sądowych".

Odczuwanie pokusy wejścia w posiadanie cudzej własności nie jest jeszcze grzechem; wystarczy ją odrzucić, aby nie ulec zawiści czy rozgoryczeniu. Należy jednak nieustannie podejmować trud przezwyciężania w swoim sercu wszelakich przejawów chciwości i zazdrości, zawierzając siebie i wszystkie pragnienia Bogu. Dziękując Mu nieustannie za wszystkie otrzymane dary, módlmy się o niestrudzoną życzliwość wobec innych i o ducha ubóstwa, w czym dopomoże nam obietnica Pana Jezusa: „Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie" (Mt 5,3).

 

Przed 15 laty...

W 1991 r. ostatnią stacją papieskiego pielgrzymowania po śladach Dekalogu był Płock. Jan Paweł II przebywał na ojczystej ziemi jeszcze dwa dni, do 9 czerwca, a homilię warszawską poświęcił przykazaniu miłości.

Liturgiczne święto Serca Jezusowego stało się okazją do przypomnienia w Płocku, że to Ono objawia Boga jako Miłość i do zatrzymania się nad dziesiątym przykazaniem, które - podobnie jak poprzednie - sięga wnętrza ludzkiego serca. Wskazuje ono na rozchwianą hierarchię wartości: „Człowiek staje się poniekąd niewolnikiem posiadania i używania, nie bacząc nawet na własną godność, nie bacząc na bliźniego, na dobro społeczeństwa, na samego Boga. Jest to pożądanie zwodnicze. Chrystus mówi: «Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł?»" (Mt 16, 26).

Papież podkreślił, że podjęta w Polsce reforma gospodarki nadaje temu przykazaniu szczególne znaczenie. Uznając za zrozumiałe dla prawidłowego procesu gospodarczego motywacje ekonomiczne i pragnienie do wzbogacenia się ludzi, wskazał na przemijalność pieniądza, bogactw oraz różnych wygód, które nie mogą być celem ostatecznym człowieka. I dlatego życzył nam, abyśmy nigdy nie bogacili się kosztem bliźnich, nie zagubili wrażliwości na biedę i nie ulegali wzajemnej zazdrości: „Przywracajmy blask naszemu pięknemu słowu «uczciwość»: uczciwość, która jest wyrazem ładu serca, uczciwość w słowie i czynie, uczciwość w rodzinie i stosunkach sąsiedzkich, w zakładzie pracy i w ministerstwie, w rzemiośle i handlu, uczciwość, po prostu uczciwość w całym życiu. Jest ona źródłem wzajemnego zaufania, a w następstwie jest także źródłem pokoju społecznego i prawdziwego rozwoju. Niech w nowych warunkach słowo to nabiera nowego, dojrzałego znaczenia".

Abyśmy umieli być wolnymi

„Uczcie się całej prawdy zawartej w każdym z przykazań Dekalogu. Liczcie się prawdy dziesiątego przykazania. Pożądanie rzeczy jest korzeniem egoizmu, a nawet zawiści i nienawiści wzajemnych.

Lata ostatnie obfitowały w szlachetne i wzniosłe przejawy w polskim życiu. Ale odsłoniły się też niebezpieczne pęknięcia, moralne zagrożenia. Czy proces ten jest nieodwracalny? Moi drodzy, jestem dobrej myśli. Polacy już nieraz umieli być wolnymi. Umieli swoje umiłowanie wolności przekształcać w twórczość, przymierze, solidarność. Umieli swoje umiłowanie wolności przekształcać także w ofiarę. Nie jest frazesem to zdanie: «Za wolność waszą i naszą». Oczywiście, nie zapominajmy, że dzieje przyniosły nam straszliwą lekcję, bolesną lekcję wolności nadużytej do obłędu. Nadużytej do obłędu! Czymże była - w kontekście Konstytucji 3 maja - Targowica? Ale potem zaczął się na nowo proces pozyskiwania wolności za wielką cenę. Tę cenę płaciły pokolenia. Tę cenę płaciło również nasze pokolenie. Tę cenę w wysokiej mierze zapłaciło pokolenie II wojny światowej. Dlatego też pozwólcie mi być dobrej myśli; pozwólcie mi być dobrej myśli i pomóżcie papieżowi, żeby się nie musiał martwić".

Jan Paweł II, Płock, 7 czerwca 1991 r.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama