Z cyklu "Nadzieja poddawana próbom"
Pytanie moje dotyczy używania zwrotu „Ojcze Święty” w stosunku do papieża. Czy jest to zwrot właściwy? Mam co do tego poważne wątpliwości i od jakiegoś czasu staram się tego zwrotu unikać. Szczerze mówiąc, razi mnie jego bardzo częste i powszechne stosowanie. Słyszałem, że ma on swoje „historyczne uzasadnienie”, ale nie przemawia ono do mnie. Uważam, że tak jak w dziejach całej ludzkości, tak i w dziejach Kościoła istniały i istnieją pewne „formy robocze”, dobre może i stosowane bez zastrzeżeń w danym okresie, lecz nie znaczy to, że dobre zawsze. Wydaje mi się, że dzisiaj powinniśmy zaprzestać nazywania papieża Ojcem Świętym. Tym imieniem nazywa Pan Jezus swojego Przedwiecznego Ojca (J 17,11). Nie powinno się używać tego samego zwrotu w stosunku do Boga Stworzyciela i w stosunku do człowieka stworzenia! Również podczas mszy św., mianowicie w Czwartej Modlitwie Eucharystycznej, celebrans kilkakrotnie zwraca się do Boga tymi właśnie słowami: „Ojcze Święty!” I jednocześnie podczas tej samej mszy świętej modlimy się za Ojca Świętego, o skuteczność jego posługi pasterskiej, o apostolskie owoce jego kolejnych pielgrzymek itp. Coś mi tu nie gra. Nie można tym samym tytułem określać Boga i człowieka, i to człowieka grzesznego (nawet jeśli jest to człowiek wspaniały).
Najpierw spójrzmy w wierze na te wypowiedzi Pisma Świętego, które Bogu lub Chrystusowi przypisują wyłączność jakiegoś przymiotu albo działania. „Bo ty sam jesteś święty!” — śpiewają Bogu zbawieni w Apokalipsie (15,4). Natomiast w Ewangelii czytamy: „Jeden tylko jest wasz Nauczyciel, a wy wszyscy braćmi jesteście. Nikogo też na ziemi nie nazywajcie waszym ojcem, jeden bowiem jest Ojciec wasz, ten w niebie” (Mt 23,8n). Z kolei Apostoł Paweł stwierdza kategorycznie: „Jeden jest pośrednik między Bogiem a ludźmi, człowiek Chrystus Jezus” (1 Tm 2,5). On jest również naszym jedynym Pasterzem, inaczej nie miałaby sensu Jego obietnica, że „nastanie jedna owczarnia i jeden Pasterz” (J 10,16). Mówił ponadto Pan Jezus: „Sam tylko Bóg jest dobry” (Mk 10,18).
Dlaczego zatem wszystkie te przymioty — i świętość, i dobroć, i ojcostwo, i zbawcze pośrednictwo, i godność nauczyciela oraz pasterza — Pismo Święte przypisuje również zwyczajnym ludziom? „Jeden tylko jest wasz Nauczyciel”. Jednak zarazem „ustanowił Bóg w Kościele najpierw apostołów, po wtóre proroków, po trzecie nauczycieli” (1 Kor 12,28; por. Ef 4,11). Również o sobie mówi Apostoł Paweł: „zostałem ustanowiony nauczycielem pogan w wierze i prawdzie” (1 Tm 2,7) oraz „głosicielem, apostołem i nauczycielem Ewangelii” (2 Tm 1,11).
Tylko Chrystus jest Pasterzem. Zarazem jednak On sam powiedział Piotrowi: „Paś baranki moje” (por. J 21,15—17). Z kolei Apostoł Piotr zwraca się do prezbiterów (starszych) Kościoła: „Paście stado Boże, które jest przy was, strzegąc go nie pod przymusem, ale z własnej woli, jak Bóg chce” (1 P 5,2). Zaś Apostoł Paweł powiada, że Bóg ustanowił niektórych „pasterzami i nauczycielami dla przysposobienia świętych do wykonywania posługi, celem budowania Ciała Chrystusowego” (Ef 4,11n). Zatem pasterzami są w Kościele również zwyczajni ludzie.
„Bo Ty sam jesteś święty!” — cytowaliśmy zapisane w Apokalipsie uwielbianie Boga. Jednak w tejże Apokalipsie również wyznawców Chrystusa nazywa się świętymi (8,3n; 11,18; 13,7.10 itd.). W czasach apostolskich wyrazem „święci” określało się w ogóle członków Kościoła (Dz 9,13; 26,10; Rz 1,7; 15,26; 2 Kor 1,1; 13,12; Ef 1,1; Flp 1,1 itd.).
Ale przecież jedno doskonale godzi się z drugim! Oczywiście, że tylko Bóg jest święty. Natomiast człowiek może stać się świętym tylko tą świętością, jaka płynie od Boga. Wspomniał Pan o modlitwie, w której Jezus zwraca się do swego Przedwiecznego Ojca: „Ojcze Święty!” Otóż właśnie tamta modlitwa Jezusa zawiera następującą Jego prośbę: „Uświęć ich w prawdzie!” (J 17,17) W Nowym Testamencie wręcz często mówi się o tym, że Bóg chce nas uświęcić: „Albowiem wolą Bożą jest wasze uświęcenie” (1 Tes 4,3; por. 1 J 3,3; Rz 15,16; 1 Kor 1,2; 6,11; Hbr 2,11; 10,10 i 14; 1 P 1,2).
Podobnie Bóg udziela zwyczajnym ludziom szczególnego uczestnictwa w dziele, które wypełnia Jezus Chrystus, jedyny Pasterz, Nauczyciel i Pośrednik. A nawet w swoim wszechogarniającym ojcostwie. Na ten temat pisałem w tekście pt. „Nikogo na ziemi nie nazywajcie swoim ojcem” w książce pt. Szukającym drogi.
Znam Pańskie poglądy z dwóch obszernych listów, które Pan mi przysłał, i wiem, że Pańskie wątpliwości nie dotyczą tego, co dotychczas napisałem. Razem z innymi katolikami cieszy się Pan tym, że Bóg nas wszystkich powołuje do świętości, a niektórych z nas czyni w Kościele ojcami, aby byli sługami jego jedynego ojcostwa. Pana niepokoi jedynie to, że następcę Piotra nazywamy Ojcem Świętym.
Spróbuję pokazać, jak ważną prawdę na temat Kościoła streszcza w sobie ten tytuł papieża. Najpierw odwołam się do analogii zupełnie świeckiej. Tak się złożyło, że w latach 1988—1989, kiedy chciałem wysłuchać wieczornego dziennika, najczęściej włączałem „Głos Ameryki”. Uderzyło mnie, że tak wiele mówiła ta radiostacja o prezydencie Reaganie i że skończyło się to dosłownie z dnia na dzień, z chwilą kiedy przestał być prezydentem. Odtąd tamte dzienniki niezwykle wiele miejsca zaczęły poświęcać nowemu prezydentowi. Zatem osoba prezydenta była przedmiotem tak ogromnego zainteresowania nie ze względu na nią samą, ale ze względu na swój urząd, dzięki któremu każdy kolejny prezydent symbolizuje jedność państwa i jakoś całkiem realnie ją kształtuje.
Analogia jest, oczywiście, tylko daleka. Bóg nie założył żadnego państwa, natomiast o Kościele można powiedzieć z całą dosłownością, że założył go sam Bóg, którego też osobiście obchodzi dalsze jego istnienie (por. np. Mt 16,18 i 28,20). Wiara nam podpowiada, że biskupi (również pierwszy z nich, biskup Rzymu) zostają pasterzami Kościoła na mocy powołania przez Jedynego Pasterza. Słowa Pana Jezusa: „nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem” (J 15,16) coś przecież znaczą. Pan Jezus mówił również: „Kto was słucha, Mnie słucha, a kto wami gardzi, Mną gardzi, lecz kto Mną gardzi, gardzi Tym, który Mnie posłał” (Łk 10,16). A zatem praca pasterzy nie polega na czysto ludzkim kierowaniu Kościołem. Mają oni uobecniać autorytet samego Boga, uzdolnieni do tego mocą i obecnością Ducha Świętego (por. np. J 16,13—15; Dz 15,28).
Tytuł „Ojciec Święty”, którym nazywamy człowieka powołanego do kierowania Kościołem, wyraża tę właśnie prawdę, że jest w Kościele taki człowiek — tak samo śmiertelny i grzeszny, jak wszyscy inni — którego Bóg powołał do tego, aby w sposób szczególny uobecniał dla nas wszystkich Jego autorytet. Myślę, że powinien Pan przeczytać napisane ok. 108 roku listy św. Ignacego z Antiochii.1 Ten bezpośredni uczeń Apostoła Jana raz po raz przypomina w tych listach, że biskup nie jest zwyczajnym kierownikiem Kościoła, ale realnie symbolizuje swoją osobą obecność i działanie samego Boga wśród swego ludu.
„Każdego bowiem — pisze Ignacy w swoim liście do Efezjan (6,1) — kogo Gospodarz przysyła jako włodarza swego domu, tak winniśmy przyjąć, jak Tego, który go przysłał. Jest więc rzeczą jasną, że na biskupa musimy patrzeć jak na samego Pana”. Warto sobie uprzytomnić, że autor tych słów był zaledwie o 20—30 lat młodszy od Apostołów i może tylko o 10 lat przeżył Apostoła Jana! Nie bez znaczenia wydaje się również fakt, że swoje listy pisał po otrzymanym już wyroku śmierci, czekając w kajdanach na dopełnienie swego życia przez męczeństwo.
„Starajcie się — podejmował to samo wezwanie w liście do Magnezjan (6,1) — wszystko czynić w zgodzie Bożej pod kierunkiem biskupa, który zastępuje wam Boga, kapłanów zastępujących Radę Apostołów i moich najdroższych diakonów, mających udział w posłudze Jezusa Chrystusa”. Podobnie pisał w liście do Kościoła w Tralleis (2,1; 3,1) oraz do Kościoła w Filadelfii (3,2; 4,1; 7,1). Po jednym z takich wezwań Ignacy szczególnie pięknie tłumaczy, dlaczego łączność z biskupem, który jest widzialnym zwornikiem jedności Kościoła, jest czymś aż tak ważnym: „Wasza zgoda i harmonia miłości wyśpiewuje Jezusa Chrystusa. I niech każdy z was także włączy się w ów chór, abyście w harmonii waszej zgody, biorąc ton Boga w jedności, śpiewali jednym głosem Ojcu przez Jezusa Chrystusa. Wówczas On was usłyszy i pozna przez wasze dobre czyny, że jesteście członkami Syna Jego” (List do Efezjan 4,2).
Czym dla Kościoła regionalnego łączność ze swoim biskupem, tym dla całego Kościoła powszechnego łączność z biskupem Rzymu, następcą Piotra. Każdy biskup — również ten, który nie imponuje nam swoją inteligencją czy poziomem uduchowienia — jest dla wierzących katolików świętym ojcem, wokół którego sam Bóg gromadzi sobie swój Kościół. W sposób szczególny jest nim dla nas ten jedyny biskup, wokół którego gromadzi się cały Kościół powszechny. Żeby podkreślić tę jedyność następcy Piotra, tytuł „Ojciec Święty” piszemy nawet z dużej litery. Takie są bowiem zasady ortografii, że kiedy jakąś konkretną osobę — właśnie tę, a nie inną — określamy nazwą jej funkcji, nazwę tę piszemy wówczas z dużej litery.
Ojcem Świętym nazywamy biskupa Rzymu wyłącznie z racji jego świętej funkcji. Wydaje mi się, że w Kościele istnieje powszechna świadomość tego, że papież dąży do zbawienia na równi z każdym z nas. Nikogo też w Kościele nie dziwi, że po śmierci papieża modlimy się za jego duszę. Podobnie Pismo Święte mówi o „świętych prorokach” (Łk 1,70; Dz 3,21; 2 P 3,2) i wcale przecież stąd nie wynika, że mamy ich uważać za bezgrzesznych albo że nie wolno nam pamiętać o tym, iż prorok Jonasz okazał się w paru sytuacjach małoduszny.
1 Tutaj listy te cytuję w przekładzie Anny Świderkówny, w: Pierwsi świadkowie. Wybór najstarszych pism chrześcijańskich, Kraków 1988, Ojcowie żywi, t. 8, s. 121—181. Istnieje ponadto przekład ks. Arkadiusza Lisieckiego, w: Pisma Ojców apostolskich, Poznań 1924, Pisma Ojców Kościoła, t. 1, s. 197—248.
opr. aw/aw