Śmierć i zmartwychwstanie ciała człowieka
Paradoks śmierci i równoczesnej nieśmiertelności człowieka, oczywiście w sytuacji już po-grzechu pierworodnym, podejmuje i rozwiązuje także ewolucyjna koncepcja człowieka. W procesie ewolucyjnym utrzymują ewolucjoniści człowiek częściowo wyrwał się ze świata materii, przekroczył go, przez co stał się istotą cielesno-duchową, rozwarstwioną na podlegające zniszczeniu ciało i nieśmiertelną, niezniszczalną duszę. W momencie śmierci pisze ks. Wojciechowski cały człowiek przesunie się poza materię, przejdzie na poziom bytu duchowego. Ewolucyjna koncepcja bowiem ukazuje śmierć jako moment przejścia człowieka przez próg nowego przekształcenia i podniesienia go do pełnej nieśmiertelności308.
Antropologia ewolucyjna wychodzi z innego założenia, niż czyniła to tradycyjna filozofia chrześcijańska. Jego podstawą jest fundamentalne założenie teorii ewolucji, które głosi, że proces ewolucji wiedzie zawsze wzwyż. Ta droga wzwyż prowadzi poprzez punkty demarkacyjne, w których to dochodzi do wzbogacenia bytu o pewną nowość ewolucyjną, która zawsze stanowi coś więcej w stosunku do formy wyjściowej, zawsze jest jej przekroczeniem309. Z tych racji, jak pisze ks. Wojciechowski, śmierci nie możemy pojmować jako rozłączenia duszy od ciała. Śmierć stanowi bowiem próg przerobienia, podniesienia i udoskonalenia całego człowieka. W tak pojętej śmierci nie ma miejsca dla zniszczenia, rozłączenia i oddzielenia, ponieważ śmierć stanowi przesunięcie osoby człowieka przez ten ostatni węzłowy próg ewolucji na wyższy poziom istnienia, w formie pełnej doskonałości bytowej, możliwej do osiągnięcia przez człowieka. W tej perspektywie śmierć nie jest pomniejszeniem, lecz jest powiększeniem doskonałości bytowej i na tym polega ewolucyjna nowość, zdobyta przez człowieka w momencie śmierci310. Śmierć w tym ujęciu nie jest zatem rozkładem, zniszczeniem, jak to przedstawiano w tradycyjnym ujęciu, ale jest podniesieniem życia ludzkiego na nowy, wyższy poziom. Śmierć ujęta w tej perspektywie nie jest czymś negatywnym, nie jest regresem, wręcz przeciwnie, jest momentem najbardziej pozytywnym dla człowieka, jest pełnym najgłębszego sensu momentem rozwoju w jego życiu, wnoszącym weń nową doskonałość bytową. Ks. Wojciechowski pisze, że w tym ujęciu śmierć nie stanowi tragedii dla bytu ludzkiego, lecz jest momentem pełnym wzniosłości, darem o nieodwracalnej wartości311. I przestrzega przed przypisywaniem literackich opisów grozy śmierci faktycznemu umieraniu człowieka. Bez względu na okoliczności śmierci, jest ona zawsze bramą wprowadzającą do pełnej doskonałości bytowej. Moment ten pisze Wojciechowski jest prawdziwym narodzeniem się człowieka do nowego, lepszego życia.
Zgodnie z zasadą ewolucji przez śmierć do nowego życia przechodzi cały człowiek, a nie tylko jego duchowa część, czyli dusza. Przejście przez bramę śmierci nie niszczy identyczności osoby, nie sprawia żadnego jej uszczerbku, przeciwnie, wprowadza ją na nowy, wyższy stopień bytowania, na stopień jej pełności bytowej w wieczności. Śmierć jest punktem, w którym człowiek doznaje podniesienia i przeniesienia do stanu posiadania pełni bytu możliwego do osiągnięcia przez niego. W momencie śmierci człowiek, cały człowiek uzyskuje nieśmiertelność. Już nie tylko dusza ludzka, ale cały człowiek staje się nieśmiertelny, co jest równoznaczne ze zmartwychwstaniem ciała człowieka w momencie jego śmierci. Ks. Wojciechowski pisze, że w śmierci nieśmiertelność całego człowieka i jego zmartwychwstanie stapiają się w jeden ewolucyjny proces życia. Oddzielenie od siebie tych dwóch momentów przez tradycyjną filozofię było konsekwencją odniesienia do człowieka teorii hylemorfizmu. Śmierć była rozumiana jako odłączenie się formy substancjalnej od materii, co konsekwentnie wprowadzało trwanie duszy w odległości do swojego ciała od momentu śmierci aż do jego zmartwychwstania. T. Wojciechowski pisze, że wszystkie nowe koncepcje śmierci nie dopuszczają żadnego rozdziału duszy i ciała w śmierci, i nie odsuwają od niej momentu zmartwychwstania312. Ponieważ zgodnie z zasadą ewolucji nowe formy, nie tracąc niczego istotowego z osiągnięć poprzedniej, wnoszą nowe coś więcej w postaci nowych doskonałości bytowych, przeto, jeżeli ujmiemy śmierć jako nowy węzłowy punkt ewolucji, to w momencie śmierci człowiek nie może tracić niczego istotnego ze swej istoty, może tylko uzyskać coś więcej przez przekroczenie siebie. Zgodnie z całą filozoficzną tradycją istotę człowieka stanowi jedność cielesno-duchowa. Jeżeli w chwili śmierci nie może zginąć żaden z tych istotnych elementów, to również cielesność, czy jakaś część tej cielesności, musi przejść wzwyż przez próg śmierci wraz z elementem duchowym. W nowym ujęciu jest to możliwe tylko przy założeniu, że w momencie śmierci przynajmniej jakaś część cielesności zostanie podniesiona na wyższy stopień doskonałości bytowej, czyli na poziom dowieczności, w czym dokonałoby się zmartwychwstanie. Do duchowości duszy dojdzie przeobrażenie w duchowe ciała, czyli transcendencja całego człowieka poza materialną naturę. Tak więc zmartwychwstanie stanowi kres ewolucji człowieka i ostateczne przejście w to, co teologia nazywa wieczną szczęśliwością313. Być może, że tę istotową cielesność należałoby rozpoznawać w łączności z doświadczeniem ludzkiego ja przez neurologów.
Trudnością w zrozumieniu i przyjęciu ewolucyjnej koncepcji śmierci, jakby to się w pierwszym momencie wydawać mogło, pozostawałyby zwłoki ludzkie. Faktycznie, ujęcie to zdaje się znacznie lepiej radzić z tą zawiłością, niż ma to miejsce w przypadku filozofii klasycznej. Jeżeli bowiem filozofia tomistyczna głosi, że dusza jest formą ciała, to możemy zapytać np. o to, dlaczego po jej odłączeniu ciało ludzkie zatrzymuje swoją formę? Kwestię tę w klasycznym ujęciu Edyta Stein opisuje następująco: Kiedy życie ustaje, z ciałem fizycznym, które kształtowała dusza żywa, dzieje się znowu coś zupełnie innego, niż by się działo, gdyby było jeszcze żywe. Ciało to jest uformowaną materią, która zerwała jednak jedność z formą żywą, która ją kształtowała. Jest ono rzeczą, tworem o zamkniętej jedności i jest rzeczywiste; działa i podlega oddziaływaniom, lecz nie w znaczeniu swej pierwotnej formy istotowej. Czy mamy powiedzieć, że jego byt i to, czym jest, są jedynie skutkami działania tej pierwotnie kształtującej formy? I czy temu pozostawionemu bytowi i istocie brak teraz własnego nosieciela? Lub czy nowa forma czysto materialna zajęła miejsce formy żywej, która twór z siebie uwolniła, a nawet czy nie występuje tu jakaś wielość tych form, gdy ciało fizyczne się rozpada? Pozostawiam te zagadnienia otwarte. Można by ten stan rzeczy tak tłumaczyć, że formy materii, które składają się na budowę żywego ciała, pod panowaniem żywej formy istotowej nie giną po prostu, lecz przestają [jak gdyby] obowiązywać, i że znowu zajmą swoje miejsce, gdy tylko ustępuje forma istotowa, które je wiąże. Nie ośmielę się jednak dać rozstrzygającej odpowiedzi314.
Ażeby wyjaśnić kwestię zwłok ludzkich w ewolucyjnej koncepcji śmierci człowieka, ks. T. Wojciechowski proponuje jej zrozumienie przez analogię do wydarzenia w świecie przyrody. W zrozumieniu tego problemu może nam pomóc spojrzenie nań poprzez analogię do faktu przepoczwarczania się motyla. Motyl przepoczwarczając się uwalnia się od larwianej swej powłoki odrzucając ją na zniszczenie. W procesie tym nie traci on niczego z pełności swego bytu, przeciwnie, zyskuje, gdyż wylatuje jako ukonstytuowany w pełnej i ostatecznej swojej doskonałości bytowej motyla315.
Jeśli zastosujemy tę analogię do chwili śmierci człowieka, to ujrzymy, jak w ewolucyjnym rozwoju przygotowuje się on do swojego ostatecznego przeobrażenia, czyli do przejścia do doskonałego bytu w wieczności. W momencie śmierci uwalnia się od nieistotowego wymiaru cielesności, swojej cielesnej powłoki, i przechodzi do wieczności jako pełny człowiek, pełna osoba, z duszą i z istotą cielesności, która została przeobrażona w momencie śmierci przez zmartwychwstanie. Reszta jego ciała powróci do przyrody, do kosmosu, jak dzieje się to w przypadku bytów materialnych. Snując analogię motyla ks. Wojciechowski ujawnia w tym względzie swoje przypuszczenie i pisze, że tą istotową częścią cielesności, która zostałaby przeobrażona, może być część mózgu. Można przypuszczać pisze że wystarczy podniesienie na poziom duchowy tylko małej części mózgu, by przez bramę śmierci przeszedł człowiek w całej swojej istocie316. Hipotezie tej nie można odmówić braku logicznej spójności, niemniej, jak pisze ks. Wojciechowski, jest to tylko jego hipoteza.
Z zakończeniem ludzkiej doczesności, ze śmiercią człowieka w sposób nierozerwalny łączy się zagadnienie sprawiedliwego osądu ludzkiego życia. Wymóg sprawiedliwości zalicza się do argumentów za nieśmiertelnością duszy ludzkiej. W filozofii klasycznej rozumowanie to było określane jako dowód moralny na nieśmiertelność duszy. Jego treść wskazywała, że porządek moralny domaga się sankcji, albowiem sprawiedliwe ukaranie zła i nagradzanie dobra jest powszechnym odczuciem i potrzebą każdego rozumnego bytu. Tymczasem w życiu doczesnym źli ludzie nie tylko nie zawsze są karani, ale bywają nawet nagradzani. Odwrotnie niekiedy dzieje się wobec ludzi postępujących dobrze. Gdyby nie było nieśmiertelności duszy ludzkiej i sprawiedliwego sądu to naturalne pragnienie każdego zdrowego duchowo człowieka nigdy by nie zostało zrealizowane317.
Czy zatem możliwa jest ostateczna sprawiedliwość w koncepcji ewolucyjnej? Czy zrealizowanie nowego wyższego sposobu bytowania, które dokonuje się w momencie śmierci, nie gwarantuje każdemu człowiekowi jednakowej, a więc niesprawiedliwej, szczęśliwości? Podejmując ten temat ks. Wojciechowski mówi o potępieniu jako o alienacji. Ewolucyjna antropologia głosi, że życie z tej strony, czyli w doczesności i życie z tamtej strony, czyli po śmierci, nie mogą się sobie sprzeciwiać, gdyż stanowią dwa równie konieczne etapy ewolucji człowieka. Można zatem powiedzieć, że im pełniejsze przeżycie teraźniejszości, tym bardziej brzemienną pełnią będzie przyszłość. Powinnością człowieka jest autentycznie i w pełni przeżyć teraźniejszość, wszak na tym polega sens ludzkiego życia. Dlatego jak pisze ks. Wojciechowski alienacją, możemy powiedzieć dehumanizacją, będzie odrzucenie tamtej strony na rzecz teraźniejszości. Zaangażowanie się po tej stronie, którego nie można pominąć, ma na celu osiągnięcie pełnej doskonałości i szczęśliwości po tamtej stronie. Ewolucyjna koncepcja śmierci rzuca swój refleks zatem także i na to, co stanowi problematykę antropologii teologicznej, czyli na kwestię zbawienia lub potępienia człowieka. Ks. Wojciechowski pisze, że obok ewolucji naturalnej, w przypadku człowieka, ma miejsce ewolucja nadprzyrodzona. Rozpoczęła się ona od zaistnienia i pierwszego dialogu człowieka z Bogiem-Stwórcą, a swój szczyt osiągnie w momencie dojścia do oglądania Boga. Śmierć człowieka jest progiem dla obydwu linii rozwoju: naturalnej, skutkującej zmartwychwstaniem, i nadprzyrodzonej, skutkującej wizją uszczęśliwiającą. O pełnej doskonałości i szczęśliwości człowieka po śmierci stanowią obydwie linie. Dlatego trzeba mocno podkreślić, że śmierć stanowi bramę również dla ewolucji nadnaturalnej, bramę, która otwiera człowiekowi ostateczne wypełnienie się sensu jego istnienia, którym jest spotkanie Boga i przebywanie
|
Fragment pochodzi z książki:
Rafał Kazimierz Wilk OSPPE
Śmierć i zmartwychwstanie ciała człowieka |
z Nim twarzą w twarz. A zatem, nikt nie może przeszkodzić procesowi swojego naturalnego rozwoju prowadzącego do doskonałości bytowej poprzez zmartwychwstanie
w momencie śmierci, ale może to uczynić w odniesieniu
do procesu ewolucji nadprzyrodzonej. Nie każdy bowiem
w chwili zakończenia procesu ewolucji przyrodzonej musi
dojść do celu ewolucji nadprzyrodzonej, czyli do wiecznej
szczęśliwości, do wizji uszczęśliwiającej, do przebywania
z Bogiem twarzą w twarz. Ewolucja nadprzyrodzona bowiem ufundowana jest w wolnej woli człowieka, dlatego
człowiek, poprzez wolny wybór, może zablokować w sobie
życie nadprzyrodzone, czyli używając języka teologicznego
może wygasić w sobie życie miłości, łaski i zjednoczenia
z Bogiem. A wygaszenie tego nadprzyrodzonego życia
wygasza uszczęśliwiające widzenie Boga. Ta i tamta bowiem strona stanowią także i w ewolucji nadprzyrodzonej
jedną linię rozwojową. Wygaszenie jej tu stanowi w konsekwencji wygaszenie jej po tamtej stronie, co będzie równoznaczne z brakiem widzenia Boga, czyli potępieniem318
konkluduje ks. T. Wojciechowski.
Tak przedstawiona koncepcja śmierci człowieka nie tylko pozostaje w zgodności z danymi nauk przyrodniczych, z rygorami myślenia filozoficznego, ale także z nauczaniem Kościoła, co stanowi o jej doniosłości. Niemniej jednak trzeba pamiętać, że myśl ks. T. Wojciechowskiego wyraża jego naukową hipotezę i nie może być utożsamiana z nauczaniem Kościoła.
308 T. Wojciechowski, Wybrane..., dz. cyt., s. 112113.
309 Tamże, s. 115.
310 Tamże.
311 Tamże.
312 Tamże, s. 116117. Zob. także, J. Ratzinger, Jenseits des Todes,
w: Leben nach dem Sterben, s. 1720; G. Greshake, Stärker als
Tod, s. 70; G. Lohfink, Zur Möglichkeit christlicher Naherwartung, w: Naherwartung Auferstehung Unsterblichkeit, s. 6263.
313 T. Wojciechowski, Wybrane..., dz. cyt., s. 117.
314 E. Stein, Byt skończony..., dz. cyt., s. 280. Szerzej zobacz: tamże,
s. 277282.
315
T. Wojciechowski, Wybrane..., dz. cyt., s. 117118. Zob. także,
A. Portmann, Biologie Und Geist, w: Philosophische Anthropologie heute, s. 127.
316 T. Wojciechowski, Wybrane..., dz. cyt., s. 118.
317 Ks. G. Dogiel, Antropologia filozoficzna, s. 114115.
318 T. Wojciechowski, Wybrane..., dz. cyt., s. 118119.
opr. ab/ab