Fragmenty książki "Powiedzieć człowiek" będącej refleksją o człowieku stworzonym przez Boga i na obraz Boga (fragmenty)
W ten sposób Chrystus wchodzi w Paschę przede wszystkim po to, by objawić prawdę o Bogu, to jest, by objawić Jego szaleńczą miłość. Pan wydaje się w nasze ręce, aby człowiek mógł zrozumieć, jak bardzo Bóg go kocha, skoro z miłości do człowieka nie oszczędził swego Syna (Rz 8,32). Chrystus wchodzi w Paschę, mówiąc: Ale niech świat się dowie, że Ja miłuję Ojca i że tak czynię, jak Mi Ojciec nakazał (J 14,31). Kochając Ojca, pragnąc tego, czego pragnie On, Chrystus poddaje się Jego woli polegającej na tym, by świat odkrył, że jest przez Niego kochany. Jeśli jednak Syn chce okazać miłość do świata, czego pragnie Ojciec, oznacza to dla Niego oddanie się w ręce ludzi. Miłość, jaką Ojciec ma wobec Syna, i miłość, jaką Syn ma wobec Ojca, spełniają się w posłuszeństwie miłości, rozlewając się całkowicie na ludzi. Wszystko to, czym jest Ojciec, Syn przekazuje, wydając się w ręce pokolenia Adama.
Chrystus wchodzi w Paschę, by odkupić grzech Adama, by dopełnić Bożej sprawiedliwości. Staje się ofiarą grzechu, aby mógł się obarczyć całym grzechem. Jest prawdziwym Barankiem Bożym, który bierze na siebie grzech świata. Każdy grzech, będąc egoistyczną autoafirmacją, potrzebuje kogoś niemego, kogoś, kto nie odpowiada, w przeciwnym bowiem razie zło dodaje się do zła. Dlatego jedynie On cierpi, nie odpowiada i pozwala w swym świętym milczeniu, by grzesznicy wyryli w Jego ranach ślady całej swej złośliwości, całej potrzeby przemocy, całą chęć zemsty. W Starym Testamencie zostało powiedziane, że zemsta należy do Pana: abym obwieszczał rok łaski Pańskiej i dzień pomsty naszego Boga (Iz 61,2). Bóg zastrzega sobie prawo zemsty, ponieważ jeśli zemsty dokonują ludzie, życie jest stale zagrożone. Bóg przygotowuje dzień pomsty, w którym wszelkie zło może być pomszczone i wszyscy ludzie mogą mścić się, ale na samym Bogu. Zemsta zostaje „wchłonięta” przez Syna Bożego.
Dlatego Chrystus wchodzi w Paschę: aby przynieść ludziom pokój, by w ten sposób dać im życie w obfitości.
Chrystus wchodzi w Paschę, ponieważ tego chce Ojciec, ponieważ w miłości łączy się On z wolą Ojca, ponieważ ludzie grzesznicy już przygotowują godzinę Jego śmierci i ku niej Go popychają. Chrystus, oddając się w ręce Ojca, faktycznie okazuje się w rękach ludzi. Niebo i ziemia stykają się podczas Jego Paschy, w Jego śmierci.
Chrystus nie przyszedł na świat po to, by cierpieć. Przyszedł na świat jako obraz miłości Ojca (por. J 3,16). Kto kocha, znajduje siebie w tym, którego kocha. Kto kocha, nie szuka swojego dobra, ale dobra wszystkich. Kto kocha, nie próbuje ratować siebie; tak postąpił Chrystus w godzinie śmierci, gdy ludzie potrząsali głowami, mówiąc: [...] zejdź z krzyża i wybaw samego siebie! (Mk 15,29-30). Te słowa przechodniów faktycznie były największą obrazą, prawdziwym bluźnierstwem przeciw miłości. Miłość nie stara się ratować siebie, dlatego ten, kto kocha, cierpi. Jednak odwrotność nie musi być prawdą: można cierpieć, nie kochając, kiedy nasze cierpienie jest związane z nihilizmem, jest destrukcyjne, jest cierpieniem stanowiącym wymiar grzechu i wynaturzenia prawdy o człowieku. Podczas gdy cierpienie Chrystusa, oddającego się w ręce ludzi i dlatego cierpiącego, objawia miłość Ojca. Cierpienie, ten naturalny wymiar człowieka, nie staje się obiektem pocieszenia że strony Chrystusa, raczej przenika je całkiem nowe światło. Chrystus nie przychodzi na świat, by nas wybawiać od cierpienia i śmierci, ale przychodzi, by pośród cierpienia i śmierci być z nami i w ten sposób nas ratować. On, Mąż boleści, oswojony z cierpieniem (Iz 53,3). W Chrystusie, miłości absolutnej, ludzkie cierpienie ulega prawdziwej przemianie. Z przekleństwa staje się uprzywilejowanym miejscem objawienia miłującego Boga. Chrystus nie unika cierpienia, ani go nie wywyższa; wchodzi w nie jak w coś nieuniknionego dla tego, kto kocha. Kto kocha, bierze na siebie wszystko to, co złe, co jest grzechem i powoduje cierpienie. Chrystus oddaje się w ręce ludzi całkowicie, aż do ostatniej cząstki swej Osoby, pozwalając przybić się do drzewa grzechu, aby człowiek mógł dokonać zemsty także na drzewie grzechu. Adam wpatrywał się w to drzewo, od którego oczekiwał boskości, a tymczasem otrzymał od niego jedynie cierpienia, oszustwo i rozczarowanie. Teraz może dokonać pomsty, zrzucając całą swą udrękę na Tego, którego przybili.
Ponieważ Chrystus pełni wolę Ojca i żyje z Nim w całkowitej miłości, spełnia się słowo: nie pozostawisz mojej duszy w Szeolu i nie dozwolisz, by wierny Tobie zaznał grobu (Ps 16,10). Dlatego jest rzeczą logiczną, by ten, kto oddał się miłości, więcej — jest miłością, nie pozostał w śmierci. Miłość spersonalizowana w obliczu Syna nie może umrzeć i zgnić w ziemi, ale rozrywa także ziemię, tak że widać z niej oblicze Syna, który musi przebywać przed obliczem Ojca. Chrystus powrócił bowiem do uczniów i pokazał im ręce i bok (J 20,20). Uczniowie poznają Go właśnie po tym, co zło pozostawiło na Jego ciele jako ślad. Miejsce cierpienia z powodu miłości teraz staje się znakiem rozpoznawczym; ciało pochłonięte przez miłość powraca do życia, jako że miłość trwa na wieki (1 Kor 13,8).
opr. aw/aw