Z cyklu "Trud wolności"
Zadano mi kiedyś pytanie: "Dlaczego ogłasza się dogmaty o Maryi, jeżeli przedmiotem wiary jest tylko Bóg? Przecież nie ma definicji dogmatycznej o żadnym innym świętym!"
Ale przecież Maryja była i jest związana z Chrystusem Panem jak żaden inny święty! "Tak Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego nam dał" (J 3 16) - to jest sama istota chrześcijaństwa. I ta właśnie prawda, prawda o Jezusie Chrystusie, jest pierwszym i głównym przedmiotem wiary chrześcijańskiej. "A to jest życie wieczne - modlił się Pan Jezus w Wielki Czwartek - aby znali Ciebie, jedynego prawdziwego Boga, oraz Tego, którego posłałeś, Jezusa Chrystusa" (J 17,3).
Sam Pan Jezus wielokrotnie mówił o podstawowym znaczeniu naszej wiary w Niego. Przypomnijmy parę Jego pouczeń na ten temat: "Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Kto we Mnie wierzy, ma życie wieczne" (J 6,47); "Kto we Mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie" (J 11,25); "Ten, kto we Mnie wierzy, wierzy nie we Mnie, lecz w Tego, który Mnie posłał" (J 12,44).
Wszystkie inne dogmaty wiary są wobec tej prawdy podstawowej służebne: wyjaśniają ją i chronią. Taki jest również sens dogmatów maryjnych: wyjaśniać i chronić prawdę o Jezusie Chrystusie. Przypomnijmy, że Sobór Efeski (rok 430), który ogłosił dogmat o Bożym macierzyństwie Maryi, uczynił to w obronie przed chrystologiczną herezją Nestoriusza. Człowiek Jezus Chrystus - sądzili nestorianie - jest wprawdzie najściślej, ale tylko moralnie złączony z boską osobą Syna Bożego.
Nie w takiego Chrystusa wierzymy - zareagowali Ojcowie Soboru Efeskiego na takie niszczenie prawdy o Nim - my wierzymy, że człowiek Jezus Chrystus jest tą samą boską osobą Syna Bożego, przez którą świat został stworzony. Ten, którego urodziła Maryja w Betlejem jako jednego z nas, jest Bogiem wiecznym i wszechmogącym, Jednorodzonym Synem Bożym. Dlatego w Maryi czcimy Matkę Boga. Oczywiście, ona urodziła naszego Pana w Jego człowieczeństwie, ale urodziła przecież Syna Bożego - Syn Boży i Syn Maryi jest tą samą Osobą.
Również pozostałe prawdy maryjne rozświetlają tę jedyną Prawdę, w której jest nasze zbawienie, a której na imię Jezus Chrystus. Dziewiczość jej macierzyństwa podkreśla, że jej Syn jest jedynym człowiekiem, który - w przeciwieństwie do nas wszystkich - nie zaczął istnieć w momencie swojego ludzkiego poczęcia. Maryja jest Matką dziewiczą, bo nie godziło się przecież, żeby zawsze istniejący Syn Przedwiecznego Ojca miał ojca ludzkiego.
Jej niepokalane poczęcie od innej jeszcze strony podkreśla jedyność tego Daru Bożego, jakim jest dla nas Jezus Chrystus. Przyjmując człowieczeństwo, Syn Boży dobrowolnie przyjął nasz ludzki los w świecie istotnie zdeformowanym przez nasze grzechy. Jednak On sam był Człowiekiem Doskonałym i Bezgrzesznym. Przyszedł zaś do nas po to, ażeby wszystkich, którzy w Niego uwierzą i będą się Go mocno trzymać, wyzwolić z grzechu i napełnić świętością.
Otóż pierwszą osobą, którą Syn Boży najpełniej i ponadobficie ogarnął swoją świętością, była Jego Matka. Dlatego zaś ogarnął ją swoją świętością i uczynił najdosłowniej bezgrzeszną, bo przecież musiała być godna tego, żeby zostać Jego Matką. Nie mogła być tego godna sama z siebie, więc On uczynił ją godną Bożego macierzyństwa. To, że sam Bóg przygotował Maryję do jej jedynego w ludzkich dziejach macierzyństwa, wyraził anioł Gabriel w słowach: "łaskiś pełna" (Łk 1,28). Przygotował ją sobie na matkę od pierwszego momentu jej poczęcia, tak jak słońce udziela światła jutrzence na długo przed swoim wschodem.
Z kolei jej wniebowzięcie objawia ostateczną skuteczność tego, co czyni dla nas Jezus Chrystus, jej Syn. On przyszedł do nas po to, żeby usunąć z nas duchową brzydotę i wypaczenia, żeby przywrócić nam pierwotne piękno bycia człowiekiem, pojednać z Bogiem, odnowić tyle razy przez nas znieważane prawo miłości - ostatecznie zaś - żeby nas doprowadzić do chwalebnego zmartwychwstania.
Pierwszym owocem tego Jego zbawczego dzieła - a zarazem gwarancją, że nas wszystkich, którzy złożymy swoją nadzieję w Jego krzyżu i zmartwychwstaniu - jest Jego własna Matka. Ona już teraz zbawiona jest cała, w swojej duszy i ciele. Ona już teraz cała jest w niebie, czyli wniebowzięta.
Zadano mi jeszcze drugie pytanie: "Dlaczego Kościół tak wywyższa Maryję, skoro Pismo Święte właściwie o Niej milczy?"
Jednak z tym milczeniem Pisma Świętego na temat Maryi to nie jest prawda. Przecież w Ewangelii Łukasza czytamy o niej: "Oto bowiem błogosławić mnie będą odtąd wszystkie pokolenia" (1,48). Właśnie dlatego kochamy Maryję i ciągle wysławiamy ją jako najbardziej umiłowane przez Boga stworzenie. Kto odrzuca kult maryjny pod pozorem wierności Pismu Świętemu, mógłby się zastanowić, czy nie próbuje zniweczyć zapisanej właśnie w Piśmie Świętym woli Boga, aby błogosławiły ją wszystkie pokolenia.
Zobaczmy jednak, jak wiele Pismo Święte mówi o Maryi. Jest ona Matką samego Pana - Tego, o którym Apostoł Paweł napisał, że "wszystko przez Niego i dla Niego zostało stworzone, który jest przed wszystkim i wszystko w Nim ma swoje istnienie" (Kol 1,16n). Jej powołanie jest absolutnie jedyne i niepowtarzalne. Wśród miliardów ludzi, którzy byli i będą na ziemi, tylko ona jedna została wybrana do tego, żeby być Matką Boga. Nawet Elżbieta, matka największego w dziejach proroka (Mt 11,11), spontanicznie i z radością uznaje, że jej powołania nie da się nawet porównać z powołaniem Maryi: "A skądże mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie?" (Łk 1,43).
Niezwykła treść zawiera się również w słowach Elżbiety do Maryi: "Błogosławiona jesteś między niewiastami!" (Łk 1,42). Słowa te skierowano już do dwóch kobiet w Starym Testamencie. Obie one zwyciężyły wodzów nieprzyjacielskich, obie - rzecz znamienna - uderzyły ich w głowę: Jael zmiażdżyła głowę wroga ludu Bożego, Sisery (Sdz 5,24; 4,21), zaś Judyta obcięła głowę Holofernesowi (Jdt 13,18 i 8). Skoro te same słowa zostały skierowane do Maryi, trudno wątpić, że jest ona ową Niewiastą, którą Bóg postanowił przeciwstawić szatanowi, a której Potomstwo zmiażdży mu głowę (Rdz 3,15). To właśnie dlatego Pan Jezus - na samym początku i na samym końcu swojej publicznej działalności, w Kanie Galilejskiej i na Krzyżu (J 2,4 i 19,26) - nazywa swoją Matkę Niewiastą.
Zauważmy więcej: Elżbietę, matkę Jana Chrzciciela, Pismo Święte umieszcza w ciągu tych świątobliwych bezpłodnych kobiet, których macierzyństwo jest szczególnym darem dla całego ludu Bożego. W ten sposób Izaak, dziedzic obietnicy, urodził się z bezpłodnej Sary, Jakub, ojciec ludu wybranego - z bezpłodnej Rebeki, wielki mąż Boży Józef - z bezpłodnej Racheli; z bezpłodnej matki urodził się również mocarz Boży Samson oraz wielki sędzia ludu Bożego, Samuel. Elżbieta stanowi niejako następne ogniwo tej czcigodnej tradycji. Otóż jej macierzyństwo jest w dwóch pierwszych rozdziałach Ewangelii Łukasza jednoznacznie skontrastowane z dziewiczym macierzyństwem Maryi. Dosłownie przepaść dzieli ten dar Boży, jakim przez Elżbietę i Zachariasza Bóg obdarzył ludzi w osobie Jana Chrzciciela, od tego Daru Bożego, jaki otrzymaliśmy przez Maryję w osobie Jezusa Chrystusa!
Idźmy dalej: Pismo Święte przedstawia Maryję jako Służebnicę Pańską (Łk 1,38). Jest to tytuł ewidentnie paralelny do tytułu Sługi Pańskiego, który w Biblii jest przypisany Chrystusowi (Iz 42,1-7; 49,1-6; 50,4-11; 52,13-53,12; Za 3,8).
Niezwykłą cechą tej Służebnicy Pańskiej jest wiara, jej bezwarunkowe i całoosobowe zawierzenie siebie Bogu. "Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła" (Łk 1,45) - woła do niej Elżbieta. W Kanie Galilejskiej Maryja potrafiła przekonać innych do podjęcia tej postawy całkowitego zawierzenia Jezusowi: "Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie" (J 2,5), i zapewne niejako przyśpieszyła w ten sposób początek godziny mesjańskiej (J 2,4).
Znamienne jest milczenie o Maryi w opisach Niedzieli Zmartwychwstania. Już dawno zauważono, że Maryja jest jedyną z tych osób, które wytrwały pod krzyżem Jezusa, o której nie wspominają ewangeliczne relacje spotkań ze Zmartwychwstałym. Spotkał się On i z Marią Magdaleną, i z drugą Marią (matką Jakuba i Józefa), i z Salome (matką synów Zebedeusza), i z umiłowanym uczniem Janem. Czyżby nie chciał się spotkać z własną Matką?
Otóż w słowie Bożym nie ma nic przypadkowego, każdy szczegół jest ważny, ważne jest również to milczenie. Zauważmy, że wszystkie wymienione wyżej osoby wprawdzie do końca wytrwały w przyjaźni dla Jezusa, ale w wierze się połamały - jasno to wynika z opisów ich spotkań ze Zmartwychwstałym. Toteż miłość do Jezusa podpowiada Kościołowi, że jedna jedyna Maryja nie załamała się w wierze nawet pod krzyżem i ona jedyna przeniosła wiarę przez ciemność Wielkiej Soboty. Właśnie dlatego Ewangelia nie wspomina o jej spotkaniu ze zmartwychwstałym Synem - ono było zupełnie inne niż spotkania innych Jego przyjaciół i ludzkim językiem w gruncie rzeczy nie da się go opisać. Toteż nie dziwi nas fakt obecności Maryi wśród Apostołów w dzień zesłania Ducha Świętego (Dz 1,14)
Podsumujmy: Starożytni Rzymianie mieli mądrą formułę: non multa, sed multum - niewiele słów, ale wiele treści. Świetnie charakteryzuje ona biblijny przekaz na temat Matki: W niewielu słowach Duch Święty przekazał nam bardzo wiele treści!
opr. aw/aw