Nie wszystkie pożegnania bywają romantyczne. Kard. Kurt Koch, Przewodniczący Papieskiej Rady ds. Popierania Jedności Chrześcijan, odchodził z Bazylei z "jednym płaczącym, drugim śmiejącym się okiem"
O Kościele w Bazylei, w której Ksiądz Kardynał był biskupem mówi się, że jest to trudna diecezja. Już papież Grzegorz XVI (1831-1846) miał wzdychać wyrażając swoją troskę, że „Bazylea jest najtrudniejszą diecezją na świecie”. Można z tego wnosić, że posługa biskupia w Kościele w Szwajcarii, który ma swoje dobre i złe zwyczaje, wcale nie jest łatwym zadaniem.
To księdza pytanie nawiązuje do wypowiedzi papieża Grzegorza XVI, który ostrzegał swojego legata w Szwajcarii, że musi on w swojej posłudze uwzględniać dobre zwyczaje Szwajcarów, ale też liczyć się z pewnymi panującymi tam nadużyciami i błędami. Ale to — jak sądzę — nie jest przywilej dotyczący jedynie Szwajcarii. Każdy kraj ma przecież swoje zwyczaje, w każdym kraju zdarzają się też pewne nadużycia czy też błędne rozwiązania. Niestety, zawsze istnieje takie niebezpieczeństwo, że jakaś społeczność narodowa niekoniecznie chce dostrzegać różnicę między zwyczajami a nadużyciami, co więcej: chce owe nadużycia traktować nawet jako dobre, uświęcone tradycją normy.
Czy zatem istnieje coś takiego jak helwetycko-katolicki Kościół, albo inaczej mówiąc, czy istnieje pewien specyficzny dla Szwajcarii sposób bycia Kościołem i bycia w Kościele?
To jest — jak sądzę — podstawowa pokusa każdego kraju, aby swoją katolickość identyfikować niejako przez pryzmat swojego kraju. Ma to też pewien pozytywny wymiar, ponieważ główne wyzwanie związane z przekazywaniem wiary polega dzisiaj na tym, aby doszło do jej inkulturacji i aby w ten sposób wiara mogła zostać implantowana w każdorazowej kulturze. Problem sprowadza się jednak do tego, czy dany Kościół identyfikuje się tylko w oparciu o swoją narodową tożsamość i separuje się od innych, czy też jest otwarty na innych, otwarty na dawanie i przyjmowanie. Ale popełnianie tego błędu — nie jest jak mi się wydaje — jedynie przywilejem Szwajcarii. Patrząc z tej perspektywy można przecież w pewnym sensie mówić o Kościele „polskokatolickim” czy też „słowiańskokatolickim” oraz o innych, że tak powiem, narodowych odcieniach katolicyzmu.
Jeszcze jako biskup Bazylei mówił Ksiądz Kardynał o wielu pochłaniających czas i pasterskie siły wewnątrzkościelnych potyczkach i polaryzacji w diecezji. Biorąc pod uwagę takie trudne warunki pełnienia posługi biskupiej uzasadnionym wydaje się pytanie, czy trudna była przeprowadzka do Rzymu i pożegnanie z diecezją bazylejską po 15 latach sprawowania posługi? Ksiądz Kardynał sam wspomniał o swoich mieszanych uczuciach, o tym, że odchodził z Bazylei z jednym płaczącym i i jednym śmiejącym się okiem.
Przy wszystkich problemach i trudnościach, jakie pojawiały się w tamtym czasie, nie było rzeczą łatwą, aby po 15 latach kierowania diecezją i ponoszenia odpowiedzialności za tamtejszy Kościół, pożegnać się. Z drugiej strony być jeszcze raz przez 15 lat biskupem Bazylei byłoby nie lada wyzwaniem dla mnie i dla diecezji. Z tej racji miłym gestem dla mnie było zaproszenie papieża Benedykta, który wezwał mnie do Rzymu i tam poinformował mnie, że chciałby, abym przejął kierowanie Papieską Radą ds. Popierania Jedności Chrześcijan. Ociągałem się nieco z podjęciem decyzji i powiedziałem do papieża, że kiedy on został wybrany na Stolicę Piotrową, byłem pewny, że nie przyjdę do Rzymu. „Przecież Ojciec Święty życzy sobie — powiedziałem wtedy do niego — żebym pozostał jeszcze w Bazylei”. On odpowiedział mi wtedy, że owszem mam rację, ale że 15 lat wystarczy. Po tej rozmowie rozpoczęło się dla mnie to piękne wyzwanie, aby podjąć jeszcze raz nową posługę, tym razem już w Rzymie.
Ale Ksiądz Kardynał ma jeszcze — jak sądzę — wiele dobrych kontaktów ze swoją dawną diecezją. Ecclesia Basilea jest przecież pierwszą oblubienicą.
Diecezja pozostanie oczywiście w moim sercu. Często bywa też tak, że ludzie ze Szwajcarii, w tym także z mojej dawnej diecezji, którzy pielgrzymują do Rzymu, szukają często kontaktu ze mną. Z tej racji mam wiele różnych spotkań. Muszę jednak uważać, abym za często nie bywał w Szwajcarii, ponieważ moim terenem działania, za który obecnie odpowiadam, jest cały świat. Ponadto powinienem — jak każdy proboszcz, który opuszcza swoją parafię — uważać na to, by nie wracać do niej zbyt często. Z tej racji nie powinienem przesadzać z odwiedzinami w mojej dawnej diecezji, chociaż — co muszę przyznać — nie mam żadnych problemów z moim następcą na urzędzie biskupim.
Kard. Kurt Koch, ks. Robert Biel, Symfonia jedności
Copyright by Wydawnictwo Archidiecezji Lubelskiej „Gaudium”, Lublin 2015
ISBN 978-83-7548-296-6
opr. mg/mg