Symfonia jedności

Kard. Kurt Koch, Przewodniczący Papieskiej Rady ds. Popierania Jedności Chrześcijan to niezwykle ciekawa postać. Jego stosunek do uniwersalizmu i różnorodności Kościoła można określić terminem "symfonii jedności"

Symfonia jedności

Tytułem wstępu

Wybitny szwajcarski teolog Hans Urs von Balthasar pisząc o aspektach chrześcijańskiego pluralizmu określił kiedyś prawdę mianem symfonicznej. Takie zestawienie nie powinno dziwić —­ Balthasar był bowiem nie tylko teologiem, ale też kompozytorem i wielkim miłośnikiem muzyki. Ta jego pasja przenikała i ubogacała także jego teologiczną myśl. Z tej racji mówił on o symfoniczności prawdy, o symfonicznej doskonałości Kosmosu oraz o różnorodności instrumentów, które wspólnie brzmią w akordzie wiary.

Owa głoszona przez Balthasara symfoniczność prawdy, odbiła się szerokim echem w teologicznej przestrzeni minionego stulecia. Nawiązując do tego jakże bogatego dorobku swojego wielkiego rodaka teologię uprawia także inny szwajcarski kardynał, związany z Lucerną były biskup Bazylei, a obecny Przewodniczący Papieskiej Rady ds. Popierania Jedności Chrześcijan Kardynał Kurt Koch. Pisząc o zasługach Balthasara, podkreśla, że przez swoją bogatą teologię przyczynił się on do „ucieleśnienia uniwersalizmu Kościoła”. W swoich naukowych dociekaniach Koch zaczerpnął od swego wybitnego rodaka także „teologię trzech dni”. W tym nurcie myślowym trzeba umiejscowić głoszoną przez byłego biskupa Bazylei paschalną wizję Kościoła określonego przezeń mianem Kościoła Wielkiej Soboty.

Tych dwóch wybitnych szwajcarskich teologów łączy nie tylko teologia „trzech dni”, ale też troska o eklezjalną symfoniczność. Jak się jednak okazuje melodia współczesnego życia Kościoła katolickiego brzmi czasami trochę kakofonicznie, mimo że zgodnie ze swoją istotą powinna być — używając terminologii H.U. von Balthasara — symfoniczna.

Pisze o tym niemiecki pastoralista Josef Müller, który trafnie nazywa kontekst życia współczesnego człowieka swoistą „melodią czasu”, która towarzyszy także działalności Kościoła i powinna być uwzględniana również w duszpasterstwie. Nie ulega bowiem wątpliwości, że ludzie powierzeni trosce duszpasterskiej Kościoła są „dziećmi swojej epoki” i dlatego nucą wciąż tę „melodię współczesnych czasów”.

Z tej racji w Kościele może dziać się czasami tak jak w Wiedeńskiej Filharmonii. Tu i ówdzie da się słyszeć — jak pisze znany austriacki pastoralista Paul Michael Zulehner — że wśród tamtejszych filharmoników często toczą się wewnętrzne spory, a czasami nawet kłótnie. Nie jest też transparentne, w jaki sposób podejmują oni swoje decyzje — z pewnością nie zawsze są one demokratyczne czy synodalne. Wszystkie te symptomy, nawet niepokojące, nie powinny jednak nikogo zniechęcać do pójścia na koncert, ponieważ można być pewnym, że owi czasami nawet skłóceni artyści, staną na wysokości zadania — zagrają profesjonalnie i zabrzmią symfonicznie w pełnym tego słowa znaczeniu.

Przenosząc tę sytuację na kościelne realia, Zulehner dochodzi do wniosku, że „Kościoły zdają się dzisiaj poświęcać wiele energii na reorganizację zespołu artystów muzyków, a o Mozarcie jakby było cicho”. Gdyby rzeczy miały się w ten sposób, to świadczyłoby to źle o Kościele i stanowiłoby wystarczający powód do tego, aby wszyscy: zarówno synodalne gremia, jak i biskupi, z jeszcze większym niż dotąd zaangażowaniem zatroszczyli się o to, aby również dzisiaj był w nim — mówiąc językiem Zulehnera — grany Chrystus. Dopiero wtedy życie eklezjalne znajdzie się w stanie zdrowego współbrzmienia i rodzącej podziw harmonii.

Dlatego Kościół nie może przestać troszczyć się o poprawne brzmienie i symfoniczny charakter swojej posługi. Ważne starania o to, by w centrum kościelnej uwagi postawić cantus firmus wiary chrześcijańskiej, podejmuje między innymi wspomniany już Kardynał Kurt Koch. Aby jednak ów cantus firmus ecclesiae wybrzmieć mógł z całym swym pięknem Kościół musi najpierw sam w sposób wiarygodny ożywić koncyliarność i poczuć się odpowiedzialny za zbudowanie wspólnoty i stworzenie ekumenicznej symfonii w nowej Europie.

Dopiero w takiej perspektywie można bowiem dostrzec całe piękno polifonii eklezjalnego życia. Jeśli zatem Kościół będzie komponował swoją przyszłość w oparciu o synodalny klucz nutowy, to z pewnością cała melodia życia Kościoła w trzecim tysiącleciu będzie miała symfoniczny charakter.

Trosce o tę symfoniczność poświęcił się — szczególnie na płaszczyźnie ekumenicznej — Kardynał Kurt Koch. Jego doświadczenia życiowe utwierdzały go bowiem stale w przekonaniu, że nic tak bardzo nie szkodzi wiarygodności chrześcijaństwa, jak trwający jeszcze nadal podział. „To wciąż jeszcze istniejące rozdarcie Kościoła jest tą śmiertelną chorobą, z którą chrześcijanie nigdy nie mogą się pogodzić i której nie mogą bagatelizować. Tutaj znajduje się — wyznaje Koch — najgłębsze uzasadnienie, dlaczego ja upatruję celu swojego życia w działalności ekumenicznej i dlaczego praca na rzecz ekumenizmu zajmuje priorytetowe miejsce w moim życiu”.

O tym staraniu obecnego przewodniczącego Papieskiej Rady ds. Popierania Jedności Chrześcijan o symfonię życia eklezjalnego traktuje ta powstała właśnie w oparciu rozmowy z nim książka — Symfonia jedności. Możliwość spotkań i przeprowadzenia kilku rozmów z Kardynałem oraz praca nad tą książką były dla piszącego te słowa radością i zaszczytem. To, że moje ścieżki naukowe, a później także kapłańskie drogi życiowe skrzyżowały się ze szlakami obecnego Przewodniczącego Papieskiej Rady ds. Popierania Jedności Chrześcijan Kardynała Kurta Kocha, stanowi dla mnie piękną lekcję eklezjologii szeroko otwartych oczu. Moje wcześniejsze rozmowy z nim — jeszcze w siedzibie biskupa Bazylei w Solothurn — i znajomość jego bogatego dorobku naukowego sprawiły, że nie zdumiewałem się już, kiedy w swoim watykańskim mieszkaniu usiadł naprzeciwko mnie i tak po prostu... mówił tę książkę.

Postać Kardynała Kurta Kocha, współczesnego świadka Kościoła Wielkiej Soboty, zasługuje na krótkie przedstawienie we wstępie do tej publikacji. Nie ulega wątpliwości, że ten powołany niedawno do kolegium kardynalskiego biskup Bazylei jest postacią nietuzinkową; osobą, dla której teologia stała się pasją najpierw kapłańskiego, później biskupiego, a obecnie kardynalskiego życia. Sam wyznaje to w swoistym usprawiedliwieniu swojej teologicznej działalności: „Postrzegam to — pisze Koch — jako wielki przywilej, że jest mi dane być teologiem i tym samym przez całe życie zawodowo zajmować się pierwszymi i ostatecznymi pytaniami dotyczącymi człowieka i świata”.

Znając treść Symfonii jedności mogę dziś, nawiązując do wspomnianego już wcześniej H.U. von Balthasara powiedzieć, że nie tylko prawda, ale też i jedność jest symfoniczna. Taki jej charakter zależy jednak w dużym stopniu od tego, przez kogo jest ona — by pozostać przy nomenklaturze muzycznej — wykonywana. Jeśli bowiem owa jedność jest grana tylko przez prostych muzykantów, to zawsze będą jej towarzyszyć pewne dysonanse. Warunkiem tego, aby jedność była symfoniczna, jest konieczność jej wykonania nie przez muzycznych wyrobników, ale przez wirtuozów. A takim wirtuozem jedności jest bez wątpienia obecny Przewodniczący Papieskiej Rady ds. Popierania Jedności Chrześcijan Kardynał Kurt Koch.

Ks. Robert Biel

Spis treści
Tytułem wstępu
Z metryki Kardynała
Krzyż biskupi jako znak szczególnego naśladowania Mistrza
Ut sit in omnibus Christus primatum tenens
Powołanie do Rzymu i nominacja na Przewodniczącego Papieskiej Rady
Pożegnanie z Bazyleą
Trudny przypadek dla mistrzów od przyklejania etykietek
W służbie papieży

Kard. Kurt Koch, ks. Robert Biel, Symfonia jedności
Copyright by Wydawnictwo Archidiecezji Lubelskiej „Gaudium”, Lublin 2015
ISBN 978-83-7548-296-6


opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama