Gdy myślę o Jerzym, wiem, że w Jego osobie dane mi było spotkać się z Wielkością. I wiem, że jej tajemnicy nie uda mi się przeniknąć. Jej znakiem nieomylnym była skromność. Ale właśnie w niej kryła się najgłębsza mądrość, i nadzwyczajna, a zarazem tak zwyczajna dobroć.
Był człowiekiem, który w czasach najcięższych dostrzegał konieczność głoszenia tego, co zdawało się niemożliwe: prawdy przeciw kłamstwu, wiary przeciw zwątpieniu, miłości przeciw nienawiści, szlachetności przeciw podłości. Sam całym swoim życiem dawał temu najwspanialsze świadectwo. Miał dar bezbłędnego odgadywania "znaków czasu" i równoczesnego widzenia wartości, których się domagają. Był człowiekiem otwarcia i dialogu, a zarazem bezwarunkowego wyczucia granic kompromisu. Należał "Do tych, co mają tak za tak - nie za nie - Bez światło-cienia..."
Których darzył przyjaźnią, czuli się szczęśliwi. Których cenił - jakby rośli w oczach. Jak dziękować za to, że znaleźliśmy się w kręgu Jego uwagi i Jego miłości?
Gdy myślę o Jerzym, odważam się sądzić, że ubogacony został wszystkimi cnotami, o których Kościół mówi, że są darami Ducha Świętego: mądrością, rozumem, radą, męstwem, umiejętnością, pobożnością i bojaźnią Bożą. I że umiał z tych darów uczynić użytek dla dobra wszystkich: dla "Tygodnika" i jego czytelników, przyjaciół i wrogów, ludzi dobrej, a może i złej woli... Dla Kościoła i dla Polski.
Gdy myślę o Jerzym, dziś, w dniu Jego pogrzebu, nie mogę uwolnić pamięci od fraz jednego z najpiękniejszych wierszy Norwida, wiersza, który trudno czytać bez najgłębszego wzruszenia. Na dziś wystarczy zmienić w nim tylko imię bohatera:
- Dlatego to w Epoce, w której jest więcej Rozłamań - niźli Dokończeń... Dlatego to w czasie tym, gdy więcej Jest Roztrzaskań - niżeli Zamknięć; Dlatego to na teraz, gdy więcej jest daleko Śmierci - niżeli Zgonów: Twoja Śmierć, Szanowny Mężu Józefie, Doprawdy, że ma podobieństwo Błogosławionego jakby uczynku! - Może byśmy już na śmierć zapomnieli O chrześcijańskim skonu pogodnego tonie I o całości żywota dojrzałego... Może byśmy już zapomnieli, doprawdy!... Widząc - jak wszystko nagle rozbiega się I jak zatrzaskuje drzwiami przeraźliwie - Lecz mało kto je zamknął z tym królewskim wczasem i pogodą, Z jakim kapłan zamyka Hostię w ołtarzu.
Władysław Stróżewski
Podziel się tym materiałem z innymi: