"Omówienie dzieła ""Przeciw Marcjonowi"" Tertuliana. Tertulian zbija w nim rozumowanie Marcjona, który przeciwstawia dobrego Boga Nowego Testamentu złemu i groźnemu Bogu Starego Testamentu."
Tertulian w swoim dziele polemicznym "Przeciw Marcjonowi", napisanym w okresie życia, kiedy już był montanistą (po 207 r.), nie przekazał wiadomości o samym Marcjonie (II w.), ale o marcjoniźmie przełomu II i III wieku. Po wstępnej uwadze, że zamierza ograniczyć stosowanie zasady preskrypcji2, żeby z racji jej "zwięzłości" nie wpaść w podejrzenie (prawdopodobnie o powierzchowność) dodał: "dlatego najpierw wyłuszczę zasady wiary przeciwnika, aby nie uszło niczyjej uwagi, o jaką główną sprawę musimy stoczyć walkę"3. Powyższa wypowiedź dowodzi, że autor nie przeceniał zasady preskrypcji w dowodzeniu za prawdziwością katolickiej nauki i widział potrzebę uzupełnienia jej argumentację apologetyczną opartą o gruntowną znajomość doktryny własnej i przeciwnika. Słusznie zatem można się spodziewać, że dzieło w swoich pięciu księgach zawiera elementy systemu teologicznego tak Marcjona, jak "chrześcijańskiej reguły wiary"4. Ponieważ Marcjon głosząc tezę o dobrym, nieznanym dotychczas, bogu Nowego Testamentu podważył jedność Starego i Nowego Przymierza a tym samym istotę chrześcijaństwa stąd sformułowanie tematu artykułu "Obrona chrześcijaństwa (...)". Zapowiada on omówienie elementów metody obrony podstawowych założeń naszej religii wspólnych, tak dla ortodoksji, jak i dla montanizmu zastosowanej przez Tertuliana. Ponieważ nie można nie zauważać "odmienności" montanistycznych autora dlatego trzeba postawić pytanie czy wywarły one wpływ na sposób tertulianowej argumentacji apologetycznej.
Montaniści, jak wiemy, głosili, że istnieją trzy sposoby objawiania się Boga: starotestamentowy, nowotestamentowy i Ducha Świętego oraz, że stosownie do tego istnieją trzy epoki: Ojca, Syna i Ducha. Przy czym twierdzili iż epoka Syna nie zniosła epoki Ojca, ale jedynie ją udoskonaliła, podobnie zresztą jak epoka Ducha Świętego w czasach Kościoła przez rygoryzm udoskonaliła epokę Syna. Mamy tu do czynienia z określoną koncepcją boskiego planu zbawienia. Chodzi więc o to czy wpłynęła ona na zastosowaną argumentację? Postawione przez nas pytanie uzasadnia również to, że w piątej księdze, a więc w ostatniej fazie dowodzenia, Tertulian stwierdził, że rozumowanie swoje przeprowadził według określonego porządku. W końcowej zaś części dzieła ważne miejsce zarezerwował problemom związanym z nauką św. Pawła i z jego rolą w Kościele, ukazując jego sylwetkę jako łączącą linię Patriarchów z kolegium apostolskim. Marcjon nie wiązał go z kolegium dwunastu ponieważ powołanie św. Pawła, jak dowodził, dokonało się odrębnie przez przeżytą wizję już po Wniebowstąpieniu Chrystusa.
W niniejszym artykule zajmiemy się zatem elementami metody obrony wiary chrześcijańskiej zastosowanej przez autora w omawianym dziele przeciw tezom Marcjona. Z uwagi na nieznajomość poruszanych zagadnień w szerszych kręgach, będziemy się starali opisać marcjońskie założenia doktrynalne, żeby wspomnianemu brakowi przynajmniej częściowo zaradzić.
Tertulian w pierwszej księdze dzieła napisał, że Marcjon, "opowiada o dwóch bogach (...), to znaczy o Stwórcy, którego istnienia nie mógł zaprzeczyć, to jest naszego Boga oraz tego swojego Boga, którego istnienia nie będzie mógł udowodnić"5. Autor podjął zatem polemikę z nauką wyrosłą z gnostycyzmu o dwóch bogach tzn. o złym (lub tylko tzw. "sprawiedliwym") bogu Starego Testamentu i o ("obcym" albo "drugim") dobrym bogu Marcjona. To twierdzenie, że istnieją dwaj bogowie przedstawia się w systemie Marcjona, w ujęciu naszego autora, jako fundamentalne, zaś oddzielenie Starego Testamentu od Nowego i w konsekwencji odrzucenie go, jako logiczne następstwo ideologii przyjętej przez herezjarchę.
Nie można też wykluczyć tezy, że nauka Marcjona była wyrazem skrajnej reakcji na postawy i doktrynę chrześcijan judaizujących. Z powyższego fragmentu wynika, że Tertulian postawił sobie za cel wykazać, iż marcjoński bóg Nowego Testamentu w ogóle nie istnieje ponieważ Bóg i Starego i Nowego Przymierza jest tym samym Bogiem stwarzającym. Wywody Marcjona dotyczą zatem sztucznie wywołanego problemu. Autor stwierdził: "I tak w Chrystusie znajdując (chodzi o Marcjona) jakby inny boski plan jedynej i bezinteresownej dobroci, niby odrębnej od Stwórcy, z łatwością zaczął udowadniać, że w Chrystusie objawiła się nowa i życzliwa boskość"6. Tak w zarysie można przedstawić podstawowe założenie omawianego dzieła.
Chociaż polemika Tertuliana zawarta w czwartej i piątej księdze dzieła "Przeciw Marcjonowi" może uchodzić "za pierwsze poważne studium biblijne tekstu Nowego Testamentu"7, trzeba zauważyć, że w pierwszych trzech księgach autor dał pierwszeństwo logicznej argumentacji opierając się poza filozofią stoicką także o prawdy doktryny chrześcijańskiej (o regułę wiary). Odwołał się przeto najpierw do rozumu, żeby wykazać iż nie jest możliwe istnienie dwóch Bogów - "Główny zatem, a stąd cały atak, (jak stwierdził) dotyczy liczby: czy wolno wprowadzać dwóch Bogów? Może na podstawie dowolności poetyckiej i malarskiej. Trzecia bowiem możliwość będzie już heretycka. Prawda jednak chrześcijańska najściślej określiła, że Bóg, jeśli nie jest jeden, nie istnieje. Zbyt poważnie bowiem wierzymy, że nie istnieje to, co nie istnieje tak, jak istnieć powinno. Pamiętaj zatem, że Bóg powinien być jedynym"8. Kontynuując myśl Tertulian w dalszej części cytowanego fragmentu podjął próbę opisania tego jedynego Boga: " (...) to uznaje świadomość wszystkich ludzi, że Bóg jest najwyższą wielkością, że istnieje w wieczności (niezrodzony, niestworzony, bez początku, bez końca). Taki bowiem stan należy przyznać wieczności, która ukazuje najwyższą wielkość Boga, podczas gdy ona sama jest w Bogu. W ten sposób także pozostałe (przymioty), mianowicie, że Bóg jest najwyższą wielkością zarówno co do postaci, jak też racji, siły i władzy"9. Ostatecznie wywód zakończył stwierdzeniem, że: "Najwyższa wielkość musi być jedna, nie pozwala mieć sobie równej, ponieważ nie byłaby najwyższą wielkością. Nie istnieje zatem inaczej, jak przez to, przez co ma istnienie, to znaczy, że może być wyłącznie jedyna"10.
Ten rozumowy argument oparty o powszechnie przyjmowane przymioty boskiej natury przez filozofów i o regułę wiary w Kościele stanowi pierwszy etap w dowodzeniu Tertuliana. W wyznawanym przez niego poglądzie, że każda dusza ludzka z natury jest chrześcijańska należy widzieć powód, dla którego tak dużą wagę przywiązywał do powszechnych przekonań na temat natury Boga. Wniosek ten potwierdza to, że autor nie wprowadził rozgraniczenia między powszechnymi przekonaniami wszystkich ludzi, które wynikają z natury człowieka od przekonań zawartych w nauczaniu Kościoła. Potraktował je jako ze sobą zharmonizowane.
Po wykazaniu na drodze rozumowej, że może istnieć tylko jeden Bóg wyraża jednoznacznie i z mocą przekonanie, że prawdziwym jest tylko ten Bóg, który może coś uczynić (stworzyć) i który jest blisko swojego stworzenia i przez jego pośrednictwo jest poznawany - "Ponieważ od początku istnienia rzeczy ich Stwórca z nimi samymi jest poznawalny, ponieważ one po to zostały utworzone, aby Bóg był poznany. Wydaje się bowiem, że (...) Mojżesz wcale nie pierwszy wyznał w świątyni swoich pism Boga jako Stwórcę Świata, dlatego, że przez Pentateuch są już pokazane narodziny poznania Boga"11. Pisma Mojżesza zatem nie wynalazły znajomości Stwórcy, ale są jedynie świadectwem na istnienie jej od stworzenia rodzaju ludzkiego, tzn: "od raju i od Adama".
Tę powszechność poznania Boga potwierdza to, że większość ludzi żyjących na ziemi zna Boga Mojżeszowego, chociaż ani imienia Mojżesza, ani powstania jego ksiąg nie jest świadoma. Wprawdzie mimo tego, że bałwochwalstwo pokrywa państwo, to jednak poszczególni ludzie wzywają Stwórcę jakby jego własnym imieniem, np: "Boga nad Bogami", i: "jak się Bogu spodoba", i: "bogu polecam". "Patrz! Czy oni nie widzą, że wyznają tego, o którym wszystko świadczy? A tego nie zawdzięczają żadnym Księgom Mojżesza. Wpierw dusza potem proroctwo"12. Ludzka dusza z natury bowiem chrześcijańska potrafi sama z siebie wzywać Boga wyprzedzając w porządku rzeczy objawienie nadprzyrodzone.
Tymczasem "drugi bóg" przyjmowany przez Marcjona nie jest według niego samego Stworzycielem, a przez to nie jest Bogiem dającym się poznać przez to co stworzył - "Powiedz mi Marcjonie, pyta Tertulian, - czy twój Bóg chciał być kiedykolwiek poznanym, czy też nie? Czy zstąpił (z nieba) i głosił Ewangelię i został umęczony i czy zmartwychwstał w innym zamiarze niż w tym, aby być poznanym?" Autor po tych retorycznych pytaniach ironizując stwierdził, że tzw. "nowy bóg" chociaż niczego nie stworzył, to zdaniem Marcjona, dał się poznać. A jeżeli został poznany, to znaczy, że tego chciał chociaż przecież nic by się z nim nie stało, gdyby tego nie chciał. Tak bardzo jednak zabiegał o to by być poznanym, że nie wzdragał się przed pojawieniem w świecie w niesławie ciała a co gorzej, nawet w ciele pozornym. Ta zaś ostatnia forma jest podlejsza od rzeczywistego ciała bo jest tylko udawaniem substancji. Zresztą jeśli ten, który przyjął na siebie przekleństwo Stwórcy bo został powieszony na drzewie, to czy nie mógł znaleźć godniejszego sposobu objawienia siebie ludziom. Czy nie "powinien był zbudować poznanie siebie samego u ludzi poprzez jakieś znaki swojej mocy!"13.
"Drugi bóg" Marcjona byłby Bogiem, zdaniem Tertuliana, gdyby mógł się wykazać stworzeniem chociaż najmniejszej rzeczy, chociaż przysłowiowego jednego groszka. Zatem zdrowy rozsądek w oparciu o stworzony porządek natury i o oczywiste prawdy objawione w Piśmie Świętym nie pozwala przyjąć istnienia jakiegoś "drugiego" dobrego boga Marcjona.
Ażeby wzmocnić przedstawioną argumentację na rzecz jedynego Boga autor zamieścił uzasadnienie użyteczności małżeństwa. Związek mężczyzny i kobiety, jego zdaniem, nie może być zakazany, czego domagał się Marcjon, ponieważ Bóg chce zbawiać. W jaki sposób Bóg mógłby zbawiać, jeśli nie chciałby stwarzać nowych ludzi zakazując życia w małżeństwie. Twierdzenie powyższe jest zgodne z tezą autora, że działanie boskie jest dobre bo zawsze jest zasadne. Wprawdzie świętość (tzn. wstrzemięźliwość płciowa) jest lepsza, ale małżeństwo jest samo w sobie dobre. Ostatecznie Bóg jest jeden i ten sam. Bóg, który zbawił powiedział niegdyś do człowieka, którego stworzył: "bądźcie płodni, zaludniajcie ziemię i czyńcie ją sobie poddaną" (Rdz 1,29).
Można powiedzieć, że trudno byłoby znaleźć lepszy temat na podsumowanie rozważań o bliskości Boga Stwórcy i Zbawiciela względem stworzeń niż rozważanie o płodności w małżeństwie. Wprowadzenie wątku związanego z użytecznością małżeństwa wzbogaciło argumentację o aspekt antydoketyczny. Autor uzasadnił przeto, że może istnieć tylko jedyny Bóg Stwórca, który jako wszechmocny stworzył świat i przez ten świat daje się poznać ludzkiemu rodzajowi; ten sam Bóg jest równocześnie tym, który zbawia i działa w Kościele. Pozostawanie zaś Boga w bliskości względem swego stworzenia przedstawił jako najważniejszy dowód za Jego prawdziwością. "Nowy" czy "obcy" bóg Marcjona nie jest bogiem prawdziwym i wręcz nie istnieje ponieważ nie miał mocy ani by stworzyć świat ani też by przywdziać rzeczywiste ciało ludzkie.
Na dalszym etapie swego dowodzenia Tertulian starał się za pomocą logicznej argumentacji wykazać, że Bóg Starego Testamentu jest Bogiem jedynym i któremu należy przypisać przymioty, które Marcjon łączył z Bogiem "obcym". Przytoczył szereg tekstów na dowód, że ten sam jedyny Bóg tak w Starym, jak i w Nowym Testamencie objawił o sobie, że jest Bogiem niepojętym, napisał np., że - "niegdyś sam Izajasz, a teraz Apostoł, przejrzawszy serca, mówi: Kto zdołał zbadać ducha Pana? Kto w roli doradcy dawał mu wskazania? Do kogo zwracał się On po radę i światło, żeby Go pouczył o ścieżkach prawa, żeby Go nauczył wiedzy i wskazał Mu drogę roztropności? (Iz 40, 13-14). A zgodnie z Izajaszem poucza również św. Paweł: "O głębokości bogactw, mądrości i wiedzy Boga! Jakże niezbadane są Jego wyroki - oczywiście Boga Sędziego - i nie do wyśledzenia Jego drogi! (Rz 11, 33-34)"14. Jeden jest Bóg niepojęty ten sam w Starym co w Nowym Przymierzu. Ci jednak, którzy mają tylko "ducha świata" nie potrafią zrozumieć na czym polega wielkość Boga. Autor bowiem stwierdził, że jest dwojakie nauczanie o Bogu, jedno światowe tzn. heretyckie i w istocie rzeczy zwierzęce ("A kto będzie wątpił, że samo przestępstwo Adama było herezją, ponieważ popełnił je przez wybranie swojej raczej woli, a nie Bożego zakazu" - Tertulian nawiązał do pierwotnego znaczenia wyrazu "hairesis" (wybór") oraz drugie przez ludzi nauczających w Kościele zgodne z regułą i duchem przeciwnym duchowi światowemu.
Grzech Marcjona, według Tertuliana, jest grzechem dalej idącym w przewrotności niż grzech Adama. Adam odwrócił, się od "swojego Garncarza", nie był posłusznym, ale mimo wszystko nie zbluźnił przeciw Stwórcy jak Marcjon odmawiający Mu Bóstwa15. Co więcej dzieło stworzenia świata i człowieka przedstawione w Księdze Rodzaju zostało dokonane przez Boga osobowego i dobrego. Takie ujęcie dzieła stworzenia pozwoliło autorowi na powiązanie stworzenia z Kościołem (Zbawieniem): - jak stworzony Adam został przeniesiony do raju, tak człowiek dzisiaj jest przenoszony ze świata do Kościoła - "Dobroć powiedziała, dobroć ulepiła z mułu tak wspaniałą istotę cielesną, z jednej materii obdarzoną tyloma zdolnościami; dobroć tchnęła i powstała dusza, nie martwa, ale żywa; i dobroć ją postawiła nad wszystkimi stworzeniami, którymi miała się żywić, nad którymi królować, nawet je nazywać; co więcej dobroć przydała człowiekowi rozkosze, aby do raju przeniesiony - już wtedy ze świata do Kościoła - w jego przyjemnościach przebywał, jakby był posiadaczem całego świata". Wszystkie dobrodziejstwa i nieustanna opieka spływa na całe stworzenie od początku świata aż do dnia dzisiejszego. Ten sam Bóg umieścił pierwszego człowieka w raju, który dzisiaj przenosi nas ze świata do Kościoła. Ta boska dobroć jest przewidująca: "Powiedział bowiem Bóg: Nie jest dobrze, żeby człowiek był sam (Rdz 2,18). Wiedział, że mu pomoże płeć Maryi, a następnie Kościoła"16. Dowodem na istnienie jednego Boga jest, zdaniem autora dzieła, stworzenie na początku tylko jednego człowieka. Napisał bowiem, że jak jeden jest Bóg Stwórca, tak też został stworzony jeden człowiek w świecie widzialnym. Niewiastę temu jednemu człowiekowi dodano aby go wspomagała. Człowiek ustanowiony został na obraz i podobieństwo Boga, a więc jako obdarzony wolną wolą i możliwością wyboru (rozum). Zło pochodzi zatem z błędnego wyboru człowieka. Nie ma więc jakiegoś wiecznego Złego bytu, jakiegoś innego chociażby tylko sprawiedliwego boga. Jest tylko jeden dobry, niepojęty i wszechmocny Bóg Stwórca i Zbawiciel.
W księdze trzeciej Tertulian wystąpił przeciw tezie o dwóch Mesjaszach: jednym złego Stwórcy, który jeszcze nie przyszedł i drugim dobrego Nieznanego Boga, który już przyszedł. Autor podjął dowód na to, że Chrystus jest tym samym co Bóg Stwórca, a przyszedł jako zapowiadany przez Ojca. Zgodnie z zasadą, że "Zresztą nie uzna się za syna tego, którego ojciec nigdy nie ogłosił, ani nie wierzy się w to, że został posłany ten, kogo mocodawca nigdy nie naznaczył; jest to ojciec, który zamierza ogłosić, i mocodawca, który zamierza oznaczyć, o ile byłby taki. Za podejrzane będzie się uważać wszystko, co odstąpi od reguły rządzącej rzeczami, która nie pozwala później uznać pierwotnych stopni: Ojca po Synu, mocodawcę po poleceniu, Boga po Chrystusie. Nic nie jest wcześniejsze od swego początku w poznaniu, ponieważ nie jest wcześniejsze w porządkowaniu. Nagle przyszedł Syn i nagle przyszedł posłany, i nagle przyszedł Chrystus. Ale przecież mógłbym sądzić, że Bóg rozpoczął nicość, ponieważ nicość Bóg uporządkował. Jeżeli zaś nicość uporządkował, dlaczego jej i nie ogłosił, aby można było udowodnić i to, co uporządkowane na podstawie ogłoszenia i to, co boskie na podstawie uporządkowania"17.
Tertulian przyjmuje w argumentacji założenie, że Bóg wszystko wcześniej ogłasza i zapowiada, a wszystko ma też swój obiektywny porządek. Bóg więc ogłosił zrodzenie (przedwieczne) z Siebie Syna i zapowiedział Jego przyjście. Marcjonici dowodzą, że ich Mesjasz przyszedł bez zapowiedzi, nagle a dostatecznym dowodem na jego posłanie od Boga ma być Jego moc. Tertulian dowodzi, że objawiana moc nie wystarcza do wiary, potrzebne jest bowiem uwiarygodnienie w zapowiedziach prorockich ponieważ Pismo Święte przestrzega, że przyjdą fałszywi mesjasze czyniący cudowne znaki. Wskazał też na to, że marcjonici zgodni są z Żydami również odrzucającymi przyjście Mesjasza zapowiadanego w Starym Testamencie. W związku z przedstawionymi zarzutami marcjonitów i Żydów już w trzeciej księdze autor podjął wnikliwą egzegezę tekstów biblijnych zapowiadających odrzucenie Mesjasza. Chrystus zatem jest Mesjaszem zapowiadanym w Starym Testamencie, ale Mesjaszem nie rozpoznanym. Przy tej okazji wprowadził rozróżnienie tekstów mesjańskich, które odnosiły się do pierwszego przyjścia Chrystusa w pokorze i poniżeniu i do drugiego przyjścia przy końcu czasów w chwale na obłokach. Żydzi po prostu zlekceważyli teksty zapowiadające pierwsze przyjście Chrystusa, jako niegodne Mesjasza. Oczekują zaś Mesjasza w chwale, który zbuduje wspaniałe ziemskie miasto. Tertulian jako milenarysta przyznaje, że będzie tysiącletnie bytowanie na ziemi aż do zapanowania królestwa niebieskiego. Niemniej rozróżnia dwa przyjścia Chrystusa, pierwsze w uniżeniu, drugie w chwale. Wydarzenia zaś historyczne, takie jak zburzenie Jerozolimy i rozproszenie Żydów uznał, za wystarczający dowód na to, że Mesjasz już przyszedł, ale go nie rozpoznano.
Można powiedzieć, że autor w trzeciej księdze wykorzystał wnioski do jakich doszedł w dwóch pierwszych księgach, tzn. wykorzystał argumentację dotyczącą natury i jedynego Boga Stwórcy i Zbawiciela do wyjaśnienia nauki o Mesjaszu i jego dwukrotnym przyjściu i jednocześnie potraktował ją jako bezpośrednie przygotowanie do argumentacji opartej o eklezjologię i egzegezę biblijną za jedynością Boga. Wspomniana egzegeza tekstów biblijnych przeprowadzona przez autora w ostatnich księgach dotyczy przede wszystkim tekstów mesjańskich i stanowi element argumentu antymarcjońskiego i antyżydowskiego.
Autor w księdze czwartej potwierdził, że istnieje jeden Bóg, ten sam dawca i prawa i Ewangelii i jeden posłany przez niego Mesjasz zapowiadany przez proroków. W tym celu przeanalizował wiele tekstów Pisma Świętego a także podstawy biblijne nauki Marcjona i wyraził przekonanie, że nawet sfałszowany przez Marcjona tekst biblijny dowodzi, że jego poglądy o Bogu Stwórcy i jakimś "obcym nowym" bogu są błędne. Wprawdzie, jak przystało na montanistę, przyznawał, że są różnice między prawem a Ewangelią, niemniej wykazał, w oparciu o teksty biblijne, że Bóg Stwórca sam w Starym Testamencie zapowiadał nadejście Nowego Przymierza i to z Jego własnej inicjatywy: " (...) wyznaję, że w Starym Przymierzu u Stwórcy panował inny porządek, a u Chrystusa w Nowym - inny. Nie przeczę, że odstają od siebie nauki czy wyrażenia, przykazania i cnoty oraz dyscypliny prawne, a jednak cała ich różnorodność odnosi się i przystoi jednemu, i temu samemu Bogu, temu mianowicie, który, jak wiadomo, to wszystko zarządził i ogłosił. Ongiś Izajasz, że wyjdzie Prawo i Słowo Pańskie z Jeruzalem, oczywiście inne Prawo i inne Słowo. Wreszcie mówi: On będzie Rozjemcą pomiędzy ludami i wyrokować będzie w sprawach licznych narodów (Iz 2,4), mianowicie nie jednego narodu Żydów, ale narodów pogańskich, które przez Prawo Ewangelii i nowe Słowo Apostołów są osądzone i wyprowadzane w swych sercach z dawnego błędu; zarazem uwierzyły, a następnie przekuwają miecze na lemiesze, a włócznie - będące rodzajem oszczepu myśliwskiego - na sierpy (Iz 2,4). To znaczy, że dzikie i okrutne ongiś umysły przemieniają na zmysły godziwe sprawców wydających dobre wyniki. I znowu: Słuchajcie Mnie, słuchajcie, ludu mój i królowie, nastawcie ku mnie uszu! - bo ode mnie wyjdzie pouczenie, i Prawo Moje wydam jako światłość dla ludów (Iz. 51,4). Na mocy jego osądził i postanowił, że narody (pogańskie) mają także być oświecone przez Prawo i Słowo Ewangelii"18.
Zdaniem Tertuliana antytezy (przeciwieństwa), mające według Marcjona, występować między Starym Przymierzem i Ewangelią są jedynie dowodem na różnorodną działalność tego samego Boga, a nie na rzeczywiste sprzeczności. Bogu niepojętemu cała różnorodność przystoi i odnosi się do Niego jednego, który, jak wiadomo, to wszystko przewidział i ogłosił. Potrzebne były pewne etapy działania Boga, czyli inne Prawo i inne Słowo. Najpierw bowiem chodziło tylko o Żydów, a później o wyprowadzenie z dawnego błędu licznych narodów pogańskich.
W tym miejscu przytoczymy niektóre argumenty naszego autora obalające istnienie antytez. Tertulian zatem pyta: po co Marcjon sporządzał skrót Nowego Testamentu, oczyszczając go rzekomo z ciężarów Prawa skoro sam Bóg dawny Testament nazwał czasowym a zapowiedział dać nowy, wieczny i niezmienny: "Oto nadejdzie dzień, (...) i zawrę z domem Jakuba i z domem Judy Nowy Testament, nie taki jak Przymierze Stare, które zawarłem z ich ojcami w dniu, gdy zacząłem wypełniać postanowienie wyprowadzenia ich z ziemi Egiptu" (Jr 31, 31- 32). Marcjon po prostu chciał udoskonalić zamierzone dzieło samego Boga. Tertulian wprawdzie przyznał, że Chrystus dokonał oddzielenia rzeczy nowych od starych, ale nie zgodził się z tezą Marcjona, że równoznaczne jest to z odrzuceniem starych (nowe wino wlewa się do nowych bukłaków). Wykazał bowiem, że można oddzielić coś od czegoś jeżeli wcześniej rzeczy te stanowiły jedność. Jeżeli Nowe Przymierze zostało oddzielone od Starego to znaczy, że były one czymś jednym, a rozdzielenie nastąpiło ze względu na postęp i powiększenie z woli tego do którego oba należały19. Obwieszczenie Ewangelii przez Mesjasza nie dowodzi zatem istnienia jakiegoś innego "dobrego boga" ponieważ pochodzi od zawsze znanego Boga Stwórcy. Wszystko zgodne jest z Bożym zamysłem (Planem Bożym). Stare Przymierze niezdolne do odmiany ludzkich serc odnosiło się tylko do Żydów, Nowe Przymierze odmieniające serca odnosi się do wszystkich narodów i wprowadza między nie pokój. Teksty Pisma Świętego jednoznacznie wskazują, że jest tylko jeden Bóg, Jeden Mesjasz i tylko jeden zamysł Boży.
Księga piąta poświęcona została nauczaniu św. Pawła i jego miejscu w Kościele. Zagadnienie to w kontekście marcjonizmu jest niezwykle ważne ponieważ Marcjon chrześcijaństwo interpretował, przez pryzmat pism Pawłowych.20 Tertulian dobitnie stwierdza, że św. Paweł nie jest apostołem jakiegoś innego Boga. Chociaż św. Paweł nie chodził z Apostołami i nie został powołany przez Chrystusa w czasie Jego życia na ziemi, ale podczas nawrócenia pod Damaszkiem w widzeniu, to jednak jest Apostołem tego samego Boga. Poszedł bowiem do Jerozolimy, żeby zyskać aprobatę Apostołów i przekonać się czy w czymś nie odbiega od nauki, którą głoszą ci, którzy Apostołami byli od początku. "I tak zgodnie z zaplanowanym układem dzieła doszedłem jakby po kręgu koła i wróciłem do tego zagadnienia: pragnę więc spytać Marcjona o pochodzenie Pawła Apostoła. U niego bowiem jest to jakiś nowy uczeń, który nie był słuchaczem nikogo innego. Jak na razie nie będę mu wierzył w niczym, chyba, że niczego nie będzie podawał do wierzenia lekkomyślnie. A lekkomyślnie wierzy się wówczas, gdy wierzy się w coś bez poznania pochodzenia. Dlatego też nad wyraz stosownie wezmę się do poszukiwania jego pochodzenia (...) A więc, słyszę, że został on powołany do grona, gdy Pan spoczął już w niebie. Uważam to za sprzeczne z Opatrznością, by Chrystus uprzednio nie wiedział, że będzie Mu potrzebny, ale dopiero po ustaleniu urzędu apostolskiego, czyli zakresu obowiązków apostolskich i po rozesłaniu do pracy Apostołów (...) Mnie bowiem Pawła przyrzekła już dawno Księga Rodzaju. Między owymi figurami (...), które skierował Jakub do swoich synów, powiedział do Benjamina: Benjaminie, wilku drapieżny, co rano rozrywa zdobycz, a wieczorem rozdziela łupy (Rdz. 49,27). Przewidział, że z pokolenia Benjamina pochodzić będzie Paweł: z rana drapieżny jak wilk żarłoczny - to jest, że w pierwszych latach, w młodości będzie pustoszył owczarnię Pana jako prześladowca kościołów, potem jednak, ku wieczorowi będzie rozdzielał pożywienie - to jest - że ku schyłkowi swych lat będzie wychowywał owieczki Chrystusowe jako nauczyciel pogan (...) Masz teraz i Apostoła według mojej wiary tak jak i Chrystusa (...), będziemy się powoływali na przepisy stosujące się do tych samych".21
Wreszcie Paweł pisze, że po czternastu latach przybył do Jerozolimy, przyłączył się do powagi Piotra i pozostałych apostołów, aby uzgodnić z nimi zasady głoszenia Ewangelii przez siebie, czy nie biegł na próżno tyle lat, - i żeby nie biec obecnie na oślep - jeśliby głosił Ewangelię wbrew formie przez nich przyjętej; tak bardzo pragnął aprobaty i podpory ze strony tych, o których wy uważacie może jako bardziej pokrewnych judaizmowi"22. Paweł ze względu na judaizujących, którzy znaleźli się w gminie jerozolimskiej zgodził się na obrzezanie Tytusa i stosować zwyczaje żydowskie. Z całą pewnością nie zrobiłby tego, gdyby głosił jakiegoś innego Boga niż Żydowskiego. Gdyby wprowadzał nowego Boga wszystkie stare zwyczaje natychmiast by obalił. Ustąpił na czas przejściowy z konieczności i do czasu23.
Mamy w tym miejscu do czynienia z argumentem opartym o Opatrzność Bożą ujawniającą się poprzez boski plan zbawienia, ale także o jedność kolegium apostolskiego, a więc ostatecznie wyprowadzony z nauki o Kościele. Jednemu Bogu odpowiada jeden Mesjasz, jedno kolegium apostolskie, jedna Ewangelia oraz jeden lud złożony z Żydów i pogan. Trwałe są również obietnice dane Abrahamowi i jego potomstwu, bo tym potomstwem jest nie kto inny ale przede wszystkim Jezus Chrystus. Przez wiarę w Jezusa straciło znaczenie obrzezanie i nieobrzezanie. Wiara jest ponad wszystkim bo daje wolność w Chrystusie. Wszystkie ustępstwa stosowane ze strony św. Pawła były ze względu na zbudowanie i utrzymanie jedności między nawróconymi z Żydów i z pogan.
Wychodząc z pism Pawłowych autor sformułował także argument wykazujący, że Chrystus jest tym, który otrzymał zapowiadanego Ducha Świętego, a który był przewidziany dla nas ze względu na naszą ludzką godność. Tertulian najpierw przytoczył tekst 1 Kor 11,3 "Głową mężczyzny jest Chrystus" i zaraz dodał, że chodzi o tego Chrystusa, który jest stwórcą mężczyzny. Słowa zaś "głowa", jak wyjaśnił, apostoł użył ze względu na autorytet "Autora i Twórcy" człowieka. Kończąc fragment niezwykle zawiłego wywodu stwierdził, że Chrystus jest głową mężczyzny stworzonego na obraz Boży (1 Kor 11,7). Jeżeli więc mężczyzna jest obrazem Stwórcy, to trzeba sobie uświadomić, że Stwórca wpatrzony w Chrystusa Słowo Swoje i w przyszłego człowieka rzekł: "Uczyńmy człowieka na obraz i podobieństwo nasze" (Rdz 1,26). Jeżeli więc jesteśmy obrazem Stworzyciela, to jak możemy uważać "obcego" boga Marcjona za naszą głowę24. Darami Ducha Świętego zapowiadanymi w księdze Joela 3, 1-2 przewidzianymi na czasy Kościoła obdarowuje ten sam Bóg, który nas stworzył i który je nam obiecał. Ponieważ Stary Testament zapowiadał, że "wyrośnie różdżka z pnia Jessego" i spocznie na niej Duch Boga (zob. Iz 11, 1-2), dlatego nie ma żadnych wątpliwości, iż chodzi o Chrystusa z rodu Dawida, w którym zamieszkała "cała istota Ducha". To właśnie przez Chrystusa zrodzonego w ciele spełniła się dla nas w Kościele obietnica Ducha z księgi Joela25.
Wreszcie zmartwychwstanie, które dokonuje się przez chrzest jest zmartwychwstaniem także ciała, które pochodzi od Stwórcy odrzucanego przez Marcjona.
Tertulian nie wyzbył się nawyku adwokata. Również w dziele "Przeciw Marcjonowi" daje się zauważyć styl mowy sądowej. Całość ma zwarty logiczny i bardzo czytelny plan. W poszczególnych księgach można zauważyć wprowadzanie nowych wątków sprawy, którym towarzyszy coraz pełniejsza argumentacja. To jego widzenie chrześcijaństwa przez pryzmat prawa nałożyło się w omawianym dziele na schemat boskiego planu zbawienia w ujęciu montanistów, przedstawionym wyżej we wprowadzeniu do artykułu.
W pierwszej księdze, jak wiemy, autor odpowiedział na pytanie czy mogą istnieć dwie równe nieskończoności, a więc czy można wyznawać dwóch bogów. W drugiej księdze kontynuując zagadnienie wykazał, że istnieje tylko ten Bóg, który zarówno świat stworzył, jak również go zbawił. W trzeciej zaś księdze wprowadził temat jednego Mesjasza zapowiadanego w Starym Przymierzu i zrodzonego z Maryi w Nowym Przymierzu. W księdze czwartej podjął wszystkie poprzednie tematy wskazując na istniejące różnice między Przymierzami, ale obalając jednocześnie zasadnicze twierdzenie Marcjona o istnieniu przeciwieństw Między Starym i Nowym Testamentem. W tym miejscu w jego argumentacji analizy tekstów biblijnych wysunęły się na pierwsze miejsce przed argumentację rozumową. Ostatecznie w księdze piątej Tertulian w oparciu o płaszczyznę biblijno-eklezjalną wykazał, że św. Paweł był apostołem tego samego Boga, którego apostołami byli wszyscy inni, a Duch Święty, który działa w Kościele posłany przez Chrystusa był zapowiadany już przez starotestamentalnych proroków. Prawda wydobyta z tekstów biblijnych i potwierdzona przez doświadczenie kościelne zgodnie z zamierzeniem autora miała w tej fazie końcowej zajaśnieć w całej pełni a pokonanie atakującego ją przeciwnika miało być ostateczne.
W pierwszych trzech księgach Tertulian dał pierwszeństwo argumentacji logicznej opierając się o prawdy przyjmowane przez wszystkich ludzi, nawet przez pogan i o prawdy zawarte w regule wiary. W czwartej i piątej księdze podjął wnikliwe rozważania nad tekstami biblijnymi przestrzegając ram reguły wiary i zdrowego rozsądku. Chociaż nie ustrzegł się przed gwałtowną inwektywą, nie można powiedzieć, że obelgi pod adresem przeciwnika zdominowały dzieło. Można uznać, że zasadniczym elementem metody obrony w "Przeciw Marcjonowi" jest gruntowne badanie zagadnień i rzeczowo prowadzony wykład, czyli przekonywanie o prawdziwości doktryny chrześcijańskiej.
Można też powiedzieć, że Tertulian w dziele "Przeciw Marcjonowi" nie tylko podjął jako pierwszy egzegezę tekstów Nowego Testamentu ale przedstawił całościowe ujęcie niektórych tematów (np. Mesjasza) w świetle obydwu Testamentów co należy do zakresu teologii biblijnej.
Mimo słuszności zastrzeżenia poczynionego we wprowadzeniu do przekładu S. Ryznera wydanego w Warszawie w 1994 r. że, dzieło Tertuliana "Przeciw Marcjonowi" w naszych czasach nie wzbudza zainteresowania wydaje się, że argumentacja zawarta w tym dziele może być natchnieniem, dla dzisiejszego apologety zwłaszcza w odniesieniu do sekt, które głoszą subordynacjanizm, albo wprost dowodzą, że nie sam Bóg stworzył świat, ale dokonał tego przez pośrednika (np. Świadkowie Jehowy). Chociaż zwolennicy idei pośrednictwa w stwarzaniu przyjmują, że Bóg sam stworzył Syna (najdoskonalsze stworzenie) pozostaje aktualny zarzut podobny do stawianego niegdyś marcjonitom: że nie sam Bóg jest blisko stworzenia, ale jakiś pośrednik, który za Boga wszystko stworzył. Sięgnięcie do omawianego dzieła mogłoby też okazać się przydatne dla dyskutantów problemów związanych z preambułą do Konstytucji RP. Postawiono w niej bowiem znak równości między wiarą w Boga a znaczeniem jakichś innych źródeł. Tertulian zapewne zapytałby, czy obok Boga może być uznana jakiś inna równorzędna wartość, z której można wyprowadzić te same dobra?
Skróty
PSP - Pisma starochrześcijańskich pisarzy, Warszawa 1969
AdvM - Adversus Marcionem.
PrzM - Przeciw Marcjonowi.
Przypisy:
1 Wszystkie cytaty pochodzą z: Tertulian, Przeciw Marcjonowi, tłum. Stefan Ryzner, PSP LVIII, Warszawa 1994.
2 Zasada preskrypcji pozwalała odrzucić poglądy heretyckie na podstawie przesłanki przesądzającej o dalszym rozumowaniu. Na przykład: praescriptio novitatis, oznacza, że poglądy starsze są ortodoksyjne, nowsze heretyckie jako wskazujące na odstępstwo od dotychczasowych; praescriptio (stabit), przesłanka przesądzająca o dalszym rozumowaniu, jest rzeczą zbędną dowodzić istnienia lub nieistnienia Boga Marcjona, skoro jego przymiotem jest to, że nie jest stwórcą, a przez świat, który stworzył jego istnienie byłoby widoczne; Zob. AdvM, 35; 45.
3 PrzM, 35.
4 Reguła wiary lub prawdy oznacza całokształt prawd wiary wyznawany i przekazywany w Tradycji Kościoła tak samo, jak Pismo Święte.
5 PrzM, 35.
6 Tamże, 36.
7 Wincenty Myszor, PSP LVIII, 20.
8 PrzM, 36.
9 Tamże.
10 Tamże.
11 Tamże, 43; zob. także przypis 2.
12 Tamże, 43n.
13 Tamże, 45.
14 Tamże, 70.
15 Tamże, 71.
16 Tamże, 73.
17 Tamże, 104.
18 Tamże, 139-142
19 Tamże, 164.
20 Wincenty Myszor, PSP LVIII, 23.
21 PrzM, 253-255.
22 Tamże, 258.
23 Tamże.
24 Tamże, 275
25 Tamże, 276-277.
Źródło: "Prezbiterium", Pismo urzędowe Archidiecezji Szczecińsko-Kamieńskiej, 1-2 ss.33-47