W klinice Gemelli wyjawił mi swą wolę

Fragment książki: Milena Kindziuk, "Zaczęło się od Wadowic". Wspomnienia, wywiady, teksty o Janie Pawle II - Wydawnictwo "M" 2002

W klinice Gemelli wyjawił mi swą wolę

Milena Kindziuk

ZACZĘŁO SIĘ OD WADOWIC

Wspomnienia, wywiady, teksty o Janie Pawle II

ISBN 83-7221-286-4

Wydawnictwo "M"
ul. Zamkowa 4/4, 30-301 Kraków
tel./fax (012) 269-34-62, 269-32-74, 269-32-77
http://www.wydm.pl
e-mail: wydm@wydm.pl
© Copyright by Wydawnictwo "M", Kraków 2002 © Copyright by Milena Kindziuk


Kardynał Józef Glemp, Prymas Polski

W KLINICE GEMELLI WYJAWIŁ MI SWĄ WOLĘ...

Księdza Prymasa prosiłam o wypowiedź z okazji 75-lecia urodzin Papieża Jana Pawła II (18 maja 1995 r.). Pytałam o osobiste spotkania z Ojcem Świętym. Było ich wiele, ale dwa szczególnie zwróciły uwagę: pierwsze - jeszcze z czasów krakowskich kardynała Wojtyły, kiedy rozmawiali na temat młodzieży, drugie - po zamachu w 1981 roku, w rzymskiej Klinice Gemelli.

Rzym

Spotkania z Ojcem Świętym sięgają czasów mojego pobytu w Rzymie, kiedy w latach sześćdziesiątych jako student prawa kanonicznego na Uniwersytecie Laterańskim miałem okazję rozmawiać z ówczesnym biskupem krakowskim Karolem Wojtyłą.

Uczestniczył on wtedy w obradach Soboru Watykańskiego II. Poznawałem jego osobowość. Widziałem, jaki wkład wniósł w myśl soborową, szczególnie w Konstytucję o Kościele w świecie współczesnym.

Już wówczas krążyła między studentami opinia o wielkiej kompetencji biskupa Karola Wojtyły. Wszyscy zgodni byliśmy co do tego, że jest wybitnym intelektualistą.

Mieszkał w innym domu niż ja. Spotykaliśmy się głównie dzięki kardynałowi Wyszyńskiemu, który często zapraszał wszystkich biskupów na sesje do Papieskiego Instytutu Polskiego, gdzie sam się zatrzymywał.

Warszawa

Kiedy zostałem mianowany sekretarzem kardynała Wyszyńskiego, moje kontakty z kardynałem Wojtyłą były częstsze. Spotykałem go właściwie podczas każdej Konferencji Episkopatu Polski, w której brał udział.

Widywaliśmy się w przejściu, na korytarzu, przy posiłkach... Kardynała Wojtyłę cechowało wielkie zainteresowanie sprawami młodych ludzi, do których zwracał się z jakąś szczególną uprzejmością, życzliwością, lubił z nimi rozmawiać.

Byłem wówczas młodym kapłanem - może więc dzięki temu i ja dostąpiłem zaszczytu...?

Podczas wszystkich spotkań był bardzo skupiony. Rzucał się w oczy również wielki szacunek, jakim darzył kardynała Wyszyńskiego, którego podczas obchodów Millenium w szczególny sposób wspomagał duchowo.

Widywałem Karola Wojtyłę także po 1966 roku - zawsze tak samo skupionego i pochłoniętego pracą.

Kraków

Kolejną okazją do moich spotkań z kardynałem Wojtyłą były uroczystości ku czci św. Stanisława na Skałce. Bywałem wówczas w Krakowie z kardynałem Wyszyńskim, który kilkakrotnie prosił mnie o przekazanie wiadomości czy materiałów kardynałowi Wojtyle.

Pamiętam, raz z kardynałem Wojtyłą wracaliśmy samochodem z Krakowa do Warszawy.

W tym okresie miałem możność widzieć kardynała Wojtyłę w jego środowisku, podczas jednej wizytacji wiejskiej parafii. Spontaniczność reakcji wiernych, zwłaszcza dzieci, które na okoliczność spotkania z nim recytowały własne wiersze - była zaskakująca.

Tatry

Cóż jeszcze mógłbym powiedzieć o spotkaniach z kardynałem Wojtyłą, zanim jeszcze został Papieżem?

Pominąłem wakacje, podczas których - tradycyjnie już - odwiedzał On kardynała Wyszyńskiego.

Wspomnę tylko jedno spotkanie - w Poznaniu. Kardynał Wojtyła wracał wtedy z urlopu obładowany ogromną ilością... książek! Turystyka, spacery, kajakarstwo - wszystko to było ważne, ale...

Doskonale pamiętam również spotkanie z kardynałem Wojtyłą w Bachledówce w Tatrach. Do dziś wspominam dzień, w którym do późnego wieczora śpiewał On wraz z młodzieżą. Bardzo lubił śpiewać. Garnęli się więc do Niego młodzi ludzie, by słuchać, rozmawiać, po prostu być z Nim. Wiedzieli, że znakomicie się z nimi czuje, że bliskie mu są sprawy ich życia.

Owe spotkania kardynała Wojtyły z młodzieżą ujawniały jego zainteresowanie etyką, sprawami małżeństwa, a także tym, co dzisiaj nazywa się bioetyką.

Watykan

Niedługo po objęciu posługi papieskiej Ojciec Święty Jan Paweł II mianował mnie biskupem na Warmii. Był marzec 1979 roku. Natomiast po śmierci Prymasa Wyszyńskiego, w roku 1981, Papież powołał mnie na biskupa Gniezna i Warszawy.

Nie potrafię nawet powiedzieć, jak wielkie było to dla mnie wzruszenie... Także ze względu na okoliczności, w jakich się o tym dowiedziałem.

Otóż, kiedy Ojciec Święty po zamachu na życie leżał w Klinice Gemelli, przebywałem w Rzymie z pielgrzymką diecezji warmińskiej. Papież wezwał mnie wtedy do siebie i wyjawił swą wolę... abym przyjął biskupstwo gnieźnieńskie i warszawskie.

Z trudem się wtedy poruszał - choć od zamachu upłynęło już półtora miesiąca. Bardzo obolały, wiele cierpiał, był jednocześnie pełen hartu ducha, no i oczywiście troski o Kościół, zwłaszcza w Polsce. Bo przecież powierzenie prymasostwa w tamtym okresie było - ze względu na sytuację polityczną - sprawą ogromnej wagi.

Ze skruszonym sercem, niezwykle przejęty wyborem, podjąłem się wówczas tego zadania.

Prymas - Papież

Od tej pory nasze relacje układały się na płaszczyźnie: Ojciec Święty - Prymas.

Czy cokolwiek to zmieniło?

Z konieczności moje spotkania z Janem Pawłem II ograniczyły się do przedstawiania Mu uwag o sytuacji Kościoła w Polsce czy o przygotowaniach do jego podróży do ojczyzny. Zadanie miałem nieco utrudnione ze względu na brak nuncjusza apostolskiego. Obowiązek załatwiania wielu spraw Kościoła spoczywał więc na mnie. Ojciec Święty sam zresztą szukał tych kontaktów, ja również ich potrzebowałem. Dlatego były dość częste.

Zmieniła się treść rozmów, ale Ojciec Święty nie zmienił się jako człowiek. W swojej pokorze widzenia świata i człowieka wciąż pozostał taki sam. Niewątpliwie w rozmowie można odczuć, że ma On świadomość niezwykłości i wagi funkcji, którą sprawuje jako Głowa Kościoła w świecie. Dlatego w pełni jest Papieżem Janem Pawłem II, pozostał tylko uśmiech Karola Wojtyły.

* * *

Wiem, że Ojciec Święty bardzo przeżywał wybuch stanu wojennego w Polsce. Trzeba go było wtedy zapewniać, iż Kościół pozostanie wierny swemu posłannictwu.

* * *

Każde spotkanie z Ojcem Świętym sprawia ogromne wrażenie. Jedyne w swoim rodzaju - dostarcza niepowtarzalnych doznań i emocji.

Powodem jest przede wszystkim bardzo głęboka wiara Papieża. Tę jego wiarę ogromnie podziwiam. Także jego rozmodlenie przed każdym spotkaniem czy po spotkaniu.

Niezapomniane wrażenie wywiera na mnie modlitwa Papieża w jego małej kaplicy. Z ogromnym skupieniem podchodzi w niej do Eucharystii. Z takim skupieniem, jakiego sami chcielibyśmy się nauczyć.

To niesamowite, że Ojciec Święty właśnie wobec Eucharystii podsumowuje wszystkie myśli i sprawy poruszane w rozmowie.

Miałem okazję koncelebrować Mszę świętą z Ojcem Świętym. Myślę o tych wielkich koncelebrach - na placu św. Piotra, w Bazylice, z okazji różnych uroczystości, kanonizacji, rocznic. To naprawdę niezapomniane wrażenie, jak On, pasterz Kościoła Powszechnego, modli się. I jak zebrane tłumy wiernych są Mu wówczas bliskie. Jemu - jako Ojcu, który wytwarza bardzo specyficzny klimat kochania drugiego człowieka. Ludzie czują emanującą od Ojca Świętego miłość, ujęci są jego dobrocią, dlatego tak często w ich oczach widać łzy... Są to łzy szczęścia, radości - ze spotkania z Nim.

W zetknięciu z Namiestnikiem Chrystusa uderzające jest jeszcze to, że na wszystkie sprawy patrzy On przez Ewangelie. Tak, jakby rzucał na otaczającą rzeczywistość jakieś Światło. Wewnętrzne Światło. Boże Światło.

opr. mg/mg




W klinice Gemelli wyjawił mi swą wolę
Copyright © by Wydawnictwo "m"

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama