Refleksja nad znaczeniem nabożeństwa pokutnego polskich biskupów (27.05.2001) za zbrodnię w Jedwabnem i innych miejscach
W 60. rocznicę zbrodni w Jedwabnem wzorem właściwej postawy moralnej dla polskich katolików jest ta, którą przyjęli nasi biskupi podczas nabożeństwa pokutnego 27 maja w warszawskm kościele Wszystkich Świętych - postawa żalu i skruchy.
Tego dnia Episkopat Polski na kolanach - „przed Bogiem i ludźmi, zwłaszcza przed naszymi żydowskimi braćmi i siostrami” - jak wyjaśnił bp Stanisław Gądecki, przewodniczący Rady Episkopatu ds. Dialogu Religijnego - wyraził skruchę za winy polskich katolików wobec Żydów, a zwłaszcza za współudział Polaków w mordzie w Jedwabnem i w innych miejscach.
W przypadku sporów, takich jak ten o zbrodnię w Jedwabnem, dla ludzi wierzących - którzy uznają sprawczą rolę Boga w historii - kluczowy powinien być wymiar duchowy i moralny. Niewątpliwie ważny jest wymiar polityczny sprawy, jej znaczenie międzynarodowe, wpływ na wizerunek Polski w świecie. Miał jednak rację rabin Michael Schudrich, gdy mówił w wywiadzie dla KAI, że „dla Polaków ważniejsze od tego, co o tej tragedii będą mówić w USA, powinno być to, co Polacy powiedzą Bogu i jaki będą mieli stosunek do Jedwabnego”.
Zapewne podobną motywacją kierował się Episkopat Polski, decydując się na odprawienie nabożeństwa pokutnego jeszcze przed zakończeniem śledztwa w tej sprawie i przed wyjaśnieniem wszelkich wątpliwości historycznych. Zarówno przewodniczący, jak i wiceprzewodniczący Konferencji Episkopatu podkreślali, że dla biskupów - chciałoby się powiedzieć szerzej: dla chrześcijan - najważniejsza nie jest precyzyjna liczba ofiar. „Z punktu widzenia moralnego nie jest rozstrzygające dla sprawy, czy wyniki śledztwa będą dla nas bardziej lub mniej korzystne, czy ukażą Polaków w lepszym lub gorszym świetle” - mówił Prymas Polski w wywiadzie dla KAI. - „Pozostaje bowiem sprawa zasadnicza - w Jedwabnem znaleźli się ludzie, którzy przyczynili się do śmierci swych współobywateli. A czy to robiono na rozkaz, czy z lęku, czy z chęci zemsty za doznane krzywdy, czy z inspiracji Niemców, czy też z chęci zysku - to są sprawy do ustalenia”.
Postawa taka nie oznacza lekceważenia troski o prawdę historyczną, a także politycznego i międzynarodowego wymiaru sporu o zbrodnię w Jedwabnem oraz konsekwencji tego sporu dla obrazu Polski w świecie. W prasie światowej pojawiają się dość często sformułowania obraźliwe, niesprawiedliwe oraz krzywdzące dla Polski i Kościoła w naszym kraju. Często wypowiadają je Żydzi, którzy z różnych powodów są zrażeni do Polski. Trzeba z nimi polemizować, trzeba prostować kłamstwa czy nieścisłości. Jednak zadaniem chrześcijan - także chrześcijańskich historyków i polityków - nie powinno być „stawianie na swoim”, lecz poszukiwanie prawdy w duchu pojednania. W pełni skutecznie będziemy mogli polemizować z takimi krzywdzącymi opiniami dopiero wtedy, gdy w polskich katolickich pismach i radiostacjach przestaną się pojawiać akcenty antyżydowskie - co, niestety, wciąż się zdarza, napędzając skrajne postawy w środowiskach żydowskich.
Wielu Polaków niechętnie odnosi się do aktów skruchy za zbrodnię w Jedwabnem zapewne z obawy, że uznanie, iż ta okrutna zbrodnia dokonana została polskimi rękami, sprawi, że runie w gruzy tradycyjny wizerunek narodu polskiego. Jest to, jak sądzę, obawa bezpodstawna. Nic bowiem nie zmieni faktów męczeństwa i bohaterstwa Polaków, nic nie unieważni poniesionych ofiar. Przyznanie, że byli wśród nas - Polaków i katolików - mordercy zdolni do palenia w stodole swych najbliższych sąsiadów innej narodowości i innej religii nie anuluje heroizmu i szlachetności o wiele liczniejszej grupy naszych rodaków.
Uczciwe spojrzenie na nasze dzieje pozwala nam być dumnymi z wielkich kart polskiej historii, nie pomijając zarazem jej ciemnych stron. Jeżeli chcemy mieć moralne prawo do uzasadnionej dumy z naszych bohaterów narodowych, musimy także ze wstydem przyznać się do tych, którzy zabijali.
W czym dzisiaj miałaby się wyrażać skrucha, aby akt pokuty biskupów z 27 maja nie pozostał pustym gestem? Cenną odpowiedź podsunął, pochodzący z Jedwabnego, 87-letni rabin Jacob Baker. W wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” mówił, że skrucha oznacza wykrycie i ukaranie winnych, czczenie pamięci niewinnych ofiar, uczenie dzieci o przeszłości polskich Żydów, zadbanie o żydowskie cmentarze, uczenie miłości...
Skrucha powinna owocować postanowieniem poprawy - w tym przypadku chodziłoby o konsekwentne przezwyciężanie wszelkich przejawów nienawiści czy niechęci wobec Żydów. Najgłębszy sens aktu skruchy w rocznicę tej okrutnej zbrodni widzę w tym, że możemy wyznać Bogu i ludziom, iż chcemy, aby zasadą naszego postępowania było złamane wówczas okrutnie przykazanie miłości - wspólne przykazanie; które dał nam Bóg Abrahama, Izaaka i Jakuba; Bóg Jezusa Chrystusa; ten sam Bóg polskich Żydów i polskich katolików.
Sądzę, że ku takiej postawie prowadzi nas majowa modlitwa z kościoła Wszystkich Świętych. Jestem przekonany, że miała ona znaczenie historyczne i ufam, że będzie początkiem nowego etapu stosunków polsko-żydowskich. Uważam, że w przyszłości znaczenie tego nabożeństwa będzie porównywane do pamiętnego listu biskupów polskich do biskupów niemieckich z roku 1965, który potrafił zmienić historię stosunków polsko-niemieckich.
Słusznie napisał Piotr Wierzbicki w „Gazecie Polskiej”: „Przeminą publicystyczne spory na temat zbrodni w Jedwabnem, spoczną na bibliotecznych półkach poświęcone tej sprawie teksty historycznych dociekań i polemik, a słowa polskich biskupów zgromadzonych 27 maja w kościele Wszystkich Świętych w Warszawie pozostaną i nawet jeśli dziś nie wszyscy jeszcze są w stanie odczytać ich znaczenie, to one prędzej czy później wejdą do szkolnych książek i uczyć się będą na nich przyszłe pokolenia Polaków”
opr. mg/mg