Racje historyczne w obronie papieża Piusa XII
10 czerwca o godz. 17.30 w Instytucie Luigiego Sturza w Rzymie została zaprezentowana książka pod redakcją dyrektora naszego pisma Giovanniego Marii Viana pt. «W obronie Piusa XII. Racje historyczne» (Wenecja, Marsilio, 2009, 168 str., 13 Euro). Na spotkaniu obecny był Sekretarz Stanu kard. Tarcisio Bertone. W książce znalazły się teksty publikowane na łamach «L'Osservatore Romano». Poniżej zamieszczamy słowo wstępne redaktora.
Pius XII? Papież odległy, o rysach tak zamazanych, że już nie sposób ich rozpoznać, albo też zbyt mocno nakreślonych, zniekształconych przez zajadły i uporczywy spór, zaciemniający prawdę historyczną. Ten właśnie obraz Eugenia Pacellego, wybranego na stolicę Piotrową w przededniu wybuchu ostatniej wojny światowej, dominuje w obecnych czasach.
Szczególne są losy pierwszego papieża, który — idąc drogą zapoczątkowaną przez swojego poprzednika — stał się popularny i naprawdę widoczny w całym świecie dzięki coraz doskonalszym narzędziom nowoczesności, również w zakresie komunikacji, którymi zechciał i potrafił się posłużyć: począwszy od licznych podróży, które — jako dyplomatę i Sekretarza Stanu — zawiodły go do Europy i Ameryki, po nowy gatunek, jakim były orędzia radiowe, od wielkich wystąpień publicznych po okładki czasopism, od kina po początkującą wówczas telewizję, która jako środek przekazu odniosła później wielki sukces. Losy te są tym bardziej szczególne, jeśli weźmiemy pod uwagę, jak wielkim autorytetem cieszył się za życia i jak pozytywne były opinie o nim, wyrażone niemal jednogłośnie w 1958 r., pół wieku temu, gdy umarł.
Jak zatem doszło do tak radykalnej zmiany tego wizerunku na przestrzeni kilku zaledwie lat, mniej więcej począwszy od r. 1963? Powody są zasadniczo dwa. Pierwszy wiąże się z trudnymi politycznymi wyborami Piusa XII już na początku pontyfikatu, w czasie tragedii wojennej, a potem w okresie zimnej wojny. W latach konfliktu stanowisko papieża, podobnie jak Stolicy Apostolskiej, było antytotalitarne, lecz tradycyjnie neutralne; w rzeczywistości był on przychylny koalicji antyhitlerowskiej, co wyrażało się w bezprecedensowym zaangażowaniu w pomoc humanitarną, która uratowała wiele ludzkich istnień.
Stanowisko to było jednak antykomunistyczne i z tego względu, już w czasie wojny, propaganda zaczęła ukazywać Papieża jako sprzymierzeńca nazizmu i jego okrucieństw. Drugim powodem była konfrontacja z następcą, Angelem Giuseppe Roncallim. Na długo przed konklawe opisywano go jako kandydata (a po wyborze jako papieża) «okresu przejściowego», głównie ze względu na podeszły wiek. Bardzo szybko zaczęto go nazywać «dobrym Papieżem» i przeciwstawiano poprzednikowi, zarówno ze względu na radykalnie odmienny charakter i styl, jak i na nieoczekiwaną i odważną decyzję o zwołaniu soboru.
Zasadniczymi elementami, które tłumaczą zmianę w postrzeganiu papieża Pacellego, są zatem antykomunistyczna postawa Piusa XII oraz przeciwstawienie go Janowi XXIII. Przeciwstawienie, które stało się bardziej wyraziste przede wszystkim po śmierci Jana XXIII i po wyborze Giovanniego Battisty Montiniego (Pawła VI), sprzyjała temu bowiem polaryzacja stanowisk konserwatystów i progresistów w czasie Soboru Watykańskiego ii, kiedy to zmarli papieże stali się symbolami przeciwstawnych obozów.
Natomiast w propagowaniu sowieckich i komunistycznych zarzutów, uporczywie powtarzanych w okresie zimnej wojny, decydującą rolę odegrał dramat Rolfa Hochhutha Der Stellvertreter («Namiestnik»), wystawiony po raz pierwszy w Berlinie 20 lutego 1963 r., a ukazujący obojętnego na prześladowania i zagładę Żydów papieża, który milczy.
Gdy polemika przeniosła się do Anglii, w obronie Piusa XII wystąpił kard. Montini, który był współpracownikiem Pacellego. Napisał list do katolickiego czasopisma «The Tablet», który dotarł do redakcji w dniu jego wyboru na papieża, 21 czerwca 1963 r., i został opublikowany również w «L'Osservatore Romano» 29 czerwca: «Potępienie i protest, których brak zarzuca się Papieżowi, byłyby nie tylko daremne, ale zgubne; to wszystko».
Starannie dobierając słowa, surowo konkluduje: «Twórcza wyobraźnia artystów teatralnych nie powinna bawić się tymi tematami i znanymi postaciami historycznymi, brak jej bowiem historycznego rozeznania i, nie daj Boże, ludzkiej uczciwości. Inaczej mówiąc, w tym przypadku prawdziwym dramatem byłoby co innego: próba zrzucenia na Papieża, skrupulatnie wypełniającego swoje powinności i świadomego historycznej rzeczywistości, a do tego Przyjaciela narodu niemieckiego, owszem bezstronnego, ale bardzo wiernego, odpowiedzialności za straszliwe zbrodnie nazizmu. Pius XII i tak zasługuje na miano «Namiestnika» Chrystusa, który starał się odważnie i do końca wypełnić, jak mógł, swoją misję; lecz czy wolno uznać za osiągnięcie kultury i sztuki podobną niesprawiedliwość teatralną?»
Jako papież 5 stycznia 1964 r., podczas pożegnania w Jerozolimie z prezydentem Izraela, Montini wielokrotnie wspominał o Pacellim, broniąc jego działalności pokojowej i «czcigodnej pamięci». W tym samym czasie w mauzoleum poświęconym ofiarom nazistowskich prześladowań dziekan kolegium kardynalskiego Eugène Tisserant zapalał sześć zniczy, by upamiętnić miliony zgładzonych Żydów. Kiedy «Paweł vi stanął na ziemi izraelskiej, która stanowiła najważniejszy i 'rewolucyjny' etap jego misji palestyńskiej, wszyscy odczuli, że papież chciał odpowiedzieć, z samego serca narodowego ogniska Żydów, na systematyczne ataki świata komunistycznego, które trafiały i przemawiały również do serc niektórych katolików» — pisał Giovanni Spadolini na łamach «Il Resto del Carlino» z 18 lutego 1965 r., już po tym, jak w Rzymie odbyły się pierwsze przedstawienia dramatu Hochhutha i rozgorzała dyskusja.
Dla świeckiego historyka oczywista była rola, jaką odegrała komunistyczna propaganda w świadomym tworzeniu mitu złego Piusa XII; świadomość ta w późniejszych dziesięcioleciach znikła z debaty publicznej, a jej miejsce zajęło instrumentalne i szkalujące obraz tego papieża łączenie go z tragedią Holocaustu, o którym jakoby milczał lub w którym wręcz miał udział.
Kwestia milczenia papieża stała się w ten sposób dominująca, nierzadko przybierając postać ostrej polemiki i wywołując reakcje obronne, często jedynie apologetyczne, co utrudniało rozwikłanie rzeczywistej kwestii historycznej.
Pytania i zarzuty dotyczące milczenia i pozornej obojętności Piusa XII w obliczu tragedii i zbrodni wojennych już na początku wojny były stawiane przez katolików: np. już w 1939 r., w pierwszych tygodniach pontyfikatu — przez Emmanuela Mouniera, a później przez przedstawicieli narodu polskiego na uchodźstwie. Sam Pacelli wielokrotnie analizował swoje postępowanie, które było świadomym i bolesnym wyborem, mającym na celu ocalenie jak największej liczby ludzkich istnień, zamiast ciągłego piętnowania zła, co wiązało się z realnym niebezpieczeństwem sprowokowania jeszcze większych zbrodni.
Podkreślał to Paweł vi, którego zdaniem Pius XII postąpił «tak, jak mu pozwoliły okoliczności, oceniane przez niego na podstawie głębokiej i rzetelnej refleksji», toteż nie można «twierdzić, że z powodu tchórzostwa, obojętności i egoizmu papieża niezliczone i bezgraniczne nieszczęścia spustoszyły ludzkość. Kto by tak uważał, urągałby prawdzie i sprawiedliwości» (12 marca 1964 r.). Pacelli był bowiem «daleki od świadomego zaniechania jakichkolwiek działań, gdy w grę wchodziły wartości najwyższe, jakimi są życie i wolność człowieka. Wręcz przeciwnie, w konkretnych i trudnych okolicznościach zawsze starał się — na ile to było w jego mocy — przeciwdziałać temu, co nieludzkie i niesprawiedliwe» (10 marca 1974 r.).
I tak, niekończąca się wojna wokół milczenia papieża Pacellego spowodowała odsunięcie w cień obiektywnego znaczenia pontyfikatu ważnego, a wręcz przełomowego z punktu widzenia przejścia od tragedii ostatniej wojny światowej, poprzez chłód zimnej wojny i trudności z odbudową, do nowej epoki, co w pewien sposób przeczuwał kard. Montini, który 10 października 1958 r. ogłosił w swojej diecezji śmierć papieża słowami: «Wraz z nim odchodzi pewna epoka, kończy się rozdział historii. Zegar świata bije godzinę, która się wypełniła».
Epoka ta obejmuje przerażające i bolesne lata wojny oraz trudny okres powojenny, o których chciałoby się zapomnieć. Razem z papieżem, który stawił im czoło, będąc bezbronny. Szybko także zapomniano o jego rządach, uważnych i skutecznych, o katolicyzmie, który stawał się coraz bardziej światowy; o jego imponującym i pod wieloma względami nowatorskim nauczaniu, które de facto przygotowało Sobór Watykański ii i które po części Sobór rozwinął; o jego zbliżeniu do nowoczesności i jej zrozumieniu.
Ponadto, do i tak już zagmatwanego węzła historiograficznego — do którego rozwikłania Paweł vi pragnął się przyczynić, zlecając publikację tysięcy dokumentów z archiwów watykańskich, które zaczęły się ukazywać począwszy od roku 1965 r., w 12 tomach zatytułowanych Actes et documents du Saint-Siège relatifs à la seconde guerre mondiale — doszła sprawa procesu kanonizacyjnego. Jego rozpoczęcie, wraz z procesem kanonizacyjnym Jana XXIII, zostało ogłoszone w tym samym roku przez samego Montiniego podczas Soboru, jako próba przeciwdziałania przeciwstawianiu sobie dwóch poprzedników, a co za tym idzie, instrumentalnemu ich wykorzystywaniu, jako sztandarowych postaci odmiennych nurtów katolicyzmu.
Po upływie półwiecza od śmierci Piusa XII (9 października 1958 r.) i 70 lat od jego wyboru (2 marca 1939 r.) wydaje się, że na nowo zaczyna się umacniać w historiografii konsens co do historycznej roli osoby i pontyfikatu Eugenia Pacellego, ostatniego papieża rzymianina. Chcąc mieć w tym swój udział, «L'Osservatore Romano» opublikowało serię artykułów i wypowiedzi historyków i teologów, Żydów i katolików, opracowanych i zebranych w tej książce razem z wystąpieniami Benedykta xvi oraz Sekretarza Stanu kard. Tarcisia Bertone.
Analizując sprawę Piusa XII, Paolo Mieli ukazał bezpodstawność «czarnej legendy» i wyraził przekonanie, że właśnie historycy potwierdzą, jak ważną i wielką postacią był papież Pacelli. Andrea Riccardi prześledził formację i karierę przyszłego papieża i zrekonstruował przesłanie jego pontyfikatu. Rino Fisichella ukazał stosunek do nowoczesności Piusa XII i jego wpływ na późniejszy katolicyzm.
Na podstawie wypowiedzi papieża Gianfranco Ravasi opisał jego świat kultury. Pośmiertne dzieło Saula Israela — wspomnienia spisane, gdy ukrywał się w rzymskim klasztorze podczas huraganu siejącego spustoszenie w narodzie żydowskim — najgłębiej wyraża rzeczywistą bliskość i przyjaźń między Żydami i chrześcijanami, ale nade wszystko wiarę w jednego Boga, który wszystkich błogosławi i strzeże «pod skrzydłami, gdzie życie się nie rozpoczęło i nigdy nie skończy».
opr. mg/mg
Copyright © by L'Osservatore Romano (9/2009) and Polish Bishops Conference