O tych, których nie złamało cierpienie

Autorka opisuje historie cierpienia dziewięciu wielkich ludzi Kościoła, którzy przyjęli cierpienie jako ofiarę

Joanna Petry Mroczkowska

O TYCH, KTÓRYCH
NIE ZŁAMAŁO CIERPIENIE

ISBN: 978-83-277-0018-6
wyd.: Wydawnictwo WAM 2014

O tych, których nie złamało cierpienie
Cierpienie wiąże się z najtrudniejszymi odczuciami: bólem, opuszczeniem czy udręką. Pomimo prób uchwycenia jego sensu wciąż jest tajemnicą. a jednak są tacy, którzy nadali mu głębokie znaczenie i pozostają drogowskazem w naszych trudach i ciemnościach.
Joanna Petry Mroczkowska opisuje historie cierpienia dziewięciu wielkich ludzi Kościoła, w tym Faustyny Kowalskiej, Matki Teresy z Kalkuty i Jana Pawła II. Intencją Autorki jest przekazanie autentycznego świadectwa przeżywania i radzenia sobie z cierpieniem. W najtrudniejszych momentach życia wiara była dla nich siłą, dzięki której znosili wszelkiego rodzaju udręki związane z prześladowaniami, chorobą czy duchowymi ciemnościami. Niektórzy przyjęli cierpienie jako ofiarę. Wierzyli, że ten akt miłości przyczyni się do zbawienia innych. Przezwyciężenie poczucia nieużyteczności cierpienia stawało się dla nich źródłem spokoju, a nawet radości.

Wstęp / Tomasz More

Wstęp

Chyba nic w świecie nie jest tak powszechne jak cierpienie. Fizyczne, psychiczne, moralne, duchowe. Cierpieniem określa się negatywny stan psychiczny (lęk, poczucie krzywdy, smutek lub żal po stracie, doświadczenie zła, niesprawiedliwości, niezrozumienia i braku dobra) bądź fizyczny i emocjonalny, bardzo często odczuwany jako ból (fizyczny) lub nieprzyjemne doznanie. Choć niejednokrotnie używa się tych pojęć zamiennie, to jednak cierpienie i ból niekoniecznie są synonimami, gdyż cierpienie może istnieć bez bólu, a ból może istnieć bez cierpienia.

Nie ma człowieka, który by się z cierpieniem nie zetknął. Na ogół jest to znacznie więcej niż przelotne „zetknięcie”. Bo na końcu choćby najbardziej bezbolesnego życia czeka człowieka śmierć.

W dzisiejszych czasach szczególnie trudno przychodzi zrozumieć cierpienie, a  co więcej przyznać mu rację bytu, zwłaszcza cierpieniu niezawinionemu i  nieusuwalnemu. Dość powszechne jest przekonanie, że cierpienie jako przykre, irytujące, niezrozumiałe wcale nie powinno istnieć.

Rzeczywistość cierpienia wywołuje pytanie o istotę zła. Wydaje się, że cierpienie, którego nie można odwrócić, kryje w sobie możliwość sensu. Taka myśl pojawiła się już u  filozofów starożytnych, stoików, którzy uważali je za okazję do samopoznania. Stary Testament widział w cierpieniu następstwo grzechu, konsekwencję buntu przeciw Bogu, dostrzegał w nim jednak także zapowiedź zbawienia zagubionej, grzesznej ludzkości. Jednakże starotestamentowy przykład sprawiedliwego Hioba obala tezę jakoby cierpienie (choroby i nieszczęścia) musiało być zawsze karą za popełnione grzechy. W  Nowym Testamencie Jezus wypowiada się na ten temat jednoznacznie (J 9, 2). Na pytania — po co na świecie cierpienie, czy to Bóg je zsyła, dlaczego mu nie przeciwdziała — stara się odpowiedzieć teodycea chrześcijańska.

Są też inne poglądy na cierpienie. Można by je streścić w stwierdzeniu, że niepojętość cierpienia stanowi aspekt niepojętości Boga. Karl Rahner, najwybitniejszy chyba teolog XX wieku, uważał na przykład, że: „Nie ma innego świętego światła, które może rozjaśnić ponure czeluści cierpienia, niż sam Bóg. Jego zaś znajdziemy tylko wówczas, gdy zaakceptujemy niepojętość samego Boga, bez której nie byłby On Bogiem”1. Dla wielu jest to jedyna zadowalająca odpowiedź teologii. Inne są zbyt cukierkowe, ranią ludzi uginających się pod brzemieniem cierpienia.

W odpowiedzi na stawiane przez wielu z nas pytanie, czy i  jaki sens ma cierpienie, warto przybliżyć sylwetki kilku wielkich chrześcijan i  skupić się na ich podejściu do cierpienia i śmierci. Nie będzie to „wesoła”, sentymentalna i  przepełniona słodyczą opowieść, choć nawet i ona nie jest pozbawiona momentów świadczących o przeżyciach głębokiego pokoju i radości. Życie jest z natury tragiczne — uważał hiszpański pisarz i filozof Miguel de Unamuno2. Tę prawdę potrafi zaakceptować wiara, a nie nasza pozorna logika. Cierpienie człowieka można starać się zrozumieć tylko na poziomie ducha.

Przyjrzyjmy się doświadczeniu cierpienia kilku ludzi z krwi i kości, ale pełnych ducha.
Cierpienia tych wybranych postaci były dojmujące. Czasem szczególne (i na szczęście raczej nam niedostępne), jak w przypadku skazańców-świadków (Tomasza More'a, Alfreda Delpa SJ) czy dusz ofiarnych, powszechnie znanych wielkich zakonnic — Teresy od Dzieciątka Jezus i Najświętszego Oblicza, Siostry Faustyny, Edyty Stein, Matki Teresy z Kalkuty. Od każdej z nich możemy się jednak czegoś nauczyć. Spośród głośnych nauczycieli przyjrzymy się postaciom amerykańskiego kardynała Josepha Bernardina, księdza pisarza Henriego Nouwena i  papieża Jana Pawła II. W przypadku każdej z tych osób opis relacji indywidualnego podejścia do cierpień oparty jest na przemyśleniach zawartych w  jej pismach. Moim głównym zamiarem było uchwycenie autentycznego świadectwa przeżyć i form radzenia sobie z trudnościami, cierpieniami, a czasem i duchową ciemnością.

1 Cyt. za: Grün Anselm OSB, Dlaczego mnie to spotkało? Niepojęta Boża sprawiedliwość, przeł. Kamil Markiewicz, Wydawnictwo Św. Wojciecha, Poznań 2008, s. 19.

2 Miguel de Unamuno, O poczuciu tragiczności życia wśród ludzi i wśród narodów, przeł. Henryk Woźniakowski, Wydawnictwo Literackie, Kraków-Wrocław 1984.

opr. ab/ab

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama