Jan Paweł II odszedł do domu Ojca, ale zostawił po sobie wielką spuściznę
Zaraz po śmierci Ojca Świętego Jana Pawła II kard. Sodano na placu św. Piotra zakończył modlitwę za zmarłego słowami: «Chrystus zmartwychwstał, Alleluja, Alleluja!» Jan Paweł II przez wiele lat przemierzał wszystkie drogi świata, nauczając, tak jak czynił Chrystus na ziemi palestyńskiej. Potem byliśmy świadkami Jego drogi krzyżowej z jej wieloma stacjami. Ta droga krzyżowa, która była także nauczaniem, i to bardzo wymownym, była żywo przemawiającym świadectwem oraz, złączona z cierpieniem Chrystusa, miała wymiar zbawczy. Toteż w tych trudnych chwilach na pewno Papież nie mniej owocnie pełnił swą misję Piotrową niż wtedy, gdy w pełni sił prowadził intensywną działalność zewnętrzną. A teraz cóż powiedzieć? Chrystus zmartwychwstał, Alleluja, Alleluja! Ta śmierć w perspektywie wiary jest także zwycięstwem.
Odszedł Papież, ale zostawił nam, niejako w testamencie, skarb swego nauczania, swego przykładu. Skarb, który jest dla Kościoła, dla całego świata, i chyba w szczególny sposób dla Polaków, także bardzo wielkim wyzwaniem, orędziem, prowokacją, skłania do refleksji, do rachunku sumienia.
Dotychczas bardzo często przypatrywano się poszczególnym wystąpieniom czy postawom tego wielkiego Pasterza Kościoła powszechnego i je komentowano. Piękno obrazu dostrzega się jednak w pełni dopiero wtedy, gdy spoglądamy na jego całość. Dziś jesteśmy właśnie zaproszeni, by spojrzeć na całą nadzwyczaj bogatą mozaikę osobowości Jana Pawła II. Uderza w niej przede wszystkim ogromna harmonia, spójność, żelazna konsekwencja myśli i czynów. Nie ma tu zgrzytów. Należy przy tym pamiętać, że jest to mozaika złożona z ogromnej ilości nieustannie dokładanych do niej elementów. Ten Papież bowiem przewodniczył Kościołowi przez ponad dwadzieścia sześć lat, pozostawił po sobie osiemdziesiąt pięć tysięcy stron nauczania, wypowiadał się na temat wszystkich problemów Kościoła oraz współczesnego świata. Nigdy jednak nie musiał się wycofywać, poprawiać, zmieniać programu.
Ta fascynująca spójność, konsekwencja i ponadto integralne podejmowanie problemów charakteryzuje także poszczególne motywy przeplatające się ze sobą we wspomnianej mozaice.
Weźmy dla przykładu problem dialogu. Jan Paweł II nie tylko z przekonaniem mówił o konieczności dialogu, jako drogi rozwiązywania wszelkich konfliktów i warunku postępu oraz owocnego współżycia, jak i współpracy dla dobra wszystkich, ale też konsekwentnie ów dialog prowadził. Przemawiał bowiem nie tylko do katolików, ale i do innych chrześcijan, do żydów, do muzułmanów, do buddystów, do przedstawicieli najróżnorodniejszych religii, wszystkich zapraszał na wspólną modlitwę, zwracał się do ludzi niewierzących, prowadził dialog z przedstawicielami nauki i kultury, ze światem polityki, mówił do młodzieży, dzieci, chorych, więźniów, biednych, bogatych... Jednym słowem, do wszystkich. Nie ma bowiem kategorii ludzi, do których by się nie zwracał.
Poza tym należy zauważyć, że nigdy nie mówił o nikim z lekceważeniem, pogardliwie, lecz zawsze z wielkim szacunkiem dla każdego. Domagał się zresztą, i to bardzo gorąco, tego szacunku dla każdej osoby ludzkiej. Toteż nic dziwnego, że po Jego śmierci modlili się za Niego także żydzi, muzułmanie, wyznawcy innych religii, a nawet terrorysta Ali Agca, który targnął się na Jego życie; że z uznaniem mówią o Nim ludzie o bardzo odmiennych poglądach; że Jego pogrzeb stał się manifestacją, jakiej dotąd nie widziano; że ludzie potrafili stać nawet ponad dwadzieścia godzin w kolejce, by choć przez parę sekund zobaczyć Jego ciało i oddać Mu hołd.
Dochodzą do tego jeszcze dwie inne, bardzo ważne cechy prawdziwego dialogu. Pierwsza to fakt, że gdy chodzi o prawdę, Jan Paweł II nigdy nie szedł na kompromis, nie relatywizował jej, domagał się szukania prawdy obiektywnej, wyznawał bardzo jasno to, o czym sam był przekonany, w co głęboko wierzył, głosił Chrystusa z niegasnącym entuzjazmem, zawsze był sobą, wierny misji Piotra. Druga zaś cecha, na którą pragnę zwrócić uwagę i która jest związana z poprzednią, to nieszukanie poklasku; nie mówił, by się przypodobać czy schlebiać słuchaczom, lecz głosił rzeczy często niewygodne dla słuchających, niepopularne, szedł pod prąd. Młodzieży, która się do Niego garnęła, stawiał jasno wysokie wymagania moralne. Nie posługiwał się sloganami, lecz uzasadniał swoją pozycję. Nie zrażał się też tym, że Jego nauka mogła być odrzucana.
Myślę, że trudno znaleźć podobny przykład człowieka autentycznego i twórczego dialogu.
Podobnie ma się ze sprawą pokoju. Papież zarysował integralną wizję budowania pokoju. Pokój buduje się przede wszystkim w sercu człowieka. Jeżeli ktoś nienawidzi drugiego, żywi do niego uczucia pogardy czy lekceważenia bądź chce się zemścić, nie jest zdolny do budowania pokoju. Pokój wymaga szacunku dla godności każdego człowieka, poszanowania jego niezbywalnych praw. Domaga się sprawiedliwości, jak również miłości, gotowości poświęcenia się dla człowieka potrzebującego. Konsekwentnie Jan Paweł II przypominał, że najlepiej potrafi budować pokój ten, kto żyje w pokoju z Bogiem, który jest Miłością. Toteż nieodżałowany Ojciec Święty przeciwstawiał się kategorycznie każdej interwencji zbrojnej. Był zawsze do dyspozycji, by pośredniczyć, poprzez dyplomację Stolicy Apostolskiej, w pokojowym rozwiązywaniu konfliktów. Podczas gdy słyszymy tyle słów na temat pokoju, tyle sloganów, za którymi potem nie idzie właściwe działanie, spójne i integralne nauczanie zmarłego Papieża jest niewątpliwym światłem dla współczesnych ludzi. Półśrodki bowiem na pewno nie zagwarantują pokoju w świecie. Czyż tego nie uczy także dzisiejsza rzeczywistość? Tylko wszechstronne i wielowymiarowe działanie, mające swoje źródło inspiracji w sercu człowieka, może być skuteczne w tym względzie.
Taką samą konsekwencję i całościowe ujmowanie żywotnych problemów, naświetlane prawdą Objawienia, można dostrzec w Jego przykładzie i w jakimkolwiek innym istotnym wątku Jego nauczania, dotyczącym wykładni prawd objawionych, godności człowieka, jego niezbywalnych praw, relacji między rozumem i wiarą, wolności, prawdy, prawdziwego postępu ludzkości, globalizacji, pracy ludzkiej, ekologii itd.
Patrząc na tę wspaniałą mozaikę, jaką jest osobowość Jana Pawła II, nie sposób nie zwrócić uwagi, że istotnym źródłem jej bogactwa, piękna i spójności było niewątpliwie zjednoczenie naszego Rodaka z Bogiem; że Jego najważniejsza twórczość dokonywała się w sercu, na rozmowie z Mistrzem.
Jestem przekonany, że ten ogromny skarb: nauczanie i przykład, jaki zostawił nam umiłowany przez nas Namiestnik Chrystusa na ziemi, będzie jeszcze długo przyswajany, rozważany i będzie przynosił owoce dla dobra Kościoła i świata. Obyśmy my, Polacy, nie zaprzepaścili tej drogocennej spuścizny, która ze swej natury jest żywym i nieustannym wyzwaniem.
Kard. Zenon Grocholewski
opr. mg/mg
Copyright © by L'Osservatore Romano (5/2005) and Polish Bishops Conference