Jako jeden z powodów sukcesu reformacji podaje się dowartościowanie przez protestantów roli kobiet i ich alfabetyzację. Rzadko jednak zwraca się uwagę na to, co w wyniku reformacji kobiety utraciły
W tradycji chrześcijańskiej bardzo długo panowało przekonanie, że łatwiej ulegają herezjom kobiety niż mężczyźni, i z tego właśnie powodu wielu katolików usiłowało zdyskredytować sprawę protestancką przez łączenie jej ze słabościami kobiet. Lecz czy naprawdę Reformacja pociągała bardziej kobiety katoliczki niż mężczyzn? I czy naprawdę kobiety znalazły we wspólnotach protestanckich możliwość aktywniejszego uczestniczenia w życiu religijnym swoich wspólnot, a nawet dostęp do lepszych warunków życia? Dziś w obliczu rzeczy tak oczywistej, jak otwarcie kobietom dostępu do posługi kapłańskiej we wszystkich wspólnotach zrodzonych z Reformacji, bylibyśmy skłonni odpowiedzieć twierdząco, toteż świat protestancki wydaje się bardziej otwarty i szanujący kobiety niż świat katolicki. Lecz jest tak naprawdę? A przede wszystkim, czy zawsze tak było?
W słynnym eseju Kobiety miejskie i przemiana religijna (Society and Culture in Early Modern France: Eight Essays, Stanford, California, Stanford University Press, 1975) żydowska historyczka Natalie Zemon Davis usiłuje odpowiedzieć na te pytania na podstawie wnikliwych badań nad Francją hugonotów pod koniec XVI w. Przed Reformacją prawie wszystkie kobiety uczestniczyły, na różne sposoby, w działalności gospodarczej miast, choć ich życie było w dużej części pochłonięte przez zadanie biologiczne, jakim jest prokreacja. Ich uczestnictwo w życiu publicznym było jednakże małe bądź żadne, a stopień alfabetyzacji dość niski, choć w tym samym okresie — dzięki rozpowszechnieniu dzieł drukowanych — wzrastał poziom alfabetyzacji mężczyzn. Ich uczestnictwo w życiu zakonnym w przeddzień Reformacji było mniej zorganizowane niż życie mężczyzn: mniejsza była liczba stowarzyszeń żeńskich, niewiele prób nowych doświadczeń żeńskiego życia wspólnotowego poza nielicznymi klasztorami. Stosunek kobiet do religii i do świętych miał ogólnie charakter prywatny lub związany z organizacją rodzinną. Trzeba następnie przypomnieć, że obecność na nabożeństwach — zarówno w przypadku kobiet, jak i mężczyzn — była sporadyczna, rzadko też przestrzegano przykazania dotyczącego okresu wielkanocnego. W tym kontekście Reforma była elementem nowym i wybuchowym, ponieważ dawała kobietom do rąk Biblię: «Same z nich półteolożki», mawiali z lekceważeniem franciszkańscy kaznodzieje, którzy poprzez swoje płomienne kazania domagali się od kobiet łez skruchy.
Humanista Erazm jako jeden z pierwszych ludzi epoki wyczuł rozżalenie narastające wśród kobiet, których wysiłki w zakresie pogłębienia znajomości doktryny spotykały się z niechęcią i szyderstwem ze strony kleru. W jednym z jego Colloqui wykształcona kobieta, wyśmiana przez opata, odpowiada z przekąsem: «Jeśli będziecie dalej postępować tak, jak zaczęliście, ojcze, nawet gęsi zaczną głosić kazania, żeby nie musieć znosić milczenia ze strony was, pasterzy. Świat stanął do góry nogami. Albo trzeba się wycofać, albo każdy musi robić to, co do niego należy».
Kalwinistyczna literatura ludowa przedstawiała bowiem nowy obraz dobrej chrześcijanki: musiała być ona prosta i czysta, ale powinna również znać Biblię na tyle, by móc wygrać konfrontację z księżmi. W protestanckiej propagandzie pierwszych dziesięcioleci kobieta chrześcijańska była bowiem identyfikowana poprzez swoją relację z Pismem Świętym. «Również w rzeczywistości — pisze historyczka — protestanckie kobiety stopniowo uwalniały swoje dusze spod dominacji księży i teologów». I podaje przykład Marie Becaudelle, służącej w La Rochelle, która od swojego pracodawcy tak dobrze nauczyła się Ewangelii, że pokonała w publicznej debacie franciszkanina. Gdy żona księgarza z więzienia dyskutuje na temat kwestii doktrynalnych z biskupem Paryża i uczonymi teologami, królowa Nawarry, hugonotka, siostra króla, mówi: «Ci, którzy mówią, że kobietom nie przystoi zaglądać do Pisma Świętego, są ludźmi podłymi, bezbożnymi uwodzicielami i antychrystami...».
W tym samym okresie katolicy natomiast głoszą, że kobietom do zbawienia wystarczają prace domowe, szycie i tkanie: «Posłaliby do raju również pająki, które opanowały tkanie w stopniu doskonałym», pisze autor antykatolickiej broszurki. Nie jest rzeczą roztropną, pisał zresztą znany kaznodzieja z zakonu jezuitów, narażanie interpretacji Biblii na to, co «kręci się w mózgu kobiety».
Ruch protestancki oferował zatem nową perspektywę, w której istotną rzeczą była alfabetyzacja, tak jak w odniesieniu do mężczyzn. W pierwszym okresie buntu przeciwko Kościołowi kobiety przyjęły tę możliwość z entuzjazmem: publicznie czytały Biblię, komentowały ją. Nowa liturgia z użyciem języków narodowych wprowadziła psalmy śpiewane razem przez mężczyzn i kobiety. Wszystkich świeckich, mężczyzn i kobiety w takim samym stopniu, przynajmniej pozornie, pociągała — jak pisze Max Weber — religia odwołująca się do intelektu i samokontroli. Lecz kobiety zostały pozbawione kobiecych postaci świętych, modlitw, obrazów, wezwań. Ta strata nie dotyczyła bowiem obu płci w taki sam sposób: podczas gdy mężczyźni mieli w modlitwie odniesienie do swojej tożsamości płciowej — zwracali się do Ojca i do Syna — utracenie Maryi pozbawiło kobiety obrazu kobiecego, do którego mogłyby się zwrócić. Głębsze były zatem skutki tej straty dla tożsamości kobiecej, zwłaszcza w takim krytycznym momencie, jak poród i z związane z nim bóle, kiedy to nie miały kobiecego punktu odniesienia dla swojej pobożności.
I z tego właśnie powodu — według Zemon Davis — kler męski przyłączył się do Reformacji o wiele liczniej niż siostry zakonne. Również wobec obietnic posagu i dochodu siostry zakonne stawiały opór, wolały bowiem żyć w swoim stanie celibatu w oddzielnej organizacji kobiecej. W społeczeństwie protestanckim kobieta mogła bowiem być co najwyżej żoną duchownego, w małżeństwie opartym na zasadzie przyjaźni i solidarności, które w domyśle miało być wierne: ze wspólnot protestanckich prostytutki były natychmiast wydalane. Lecz kobiety były wciąż podporządkowane mężom.
Krótko mówiąc założyciele nowych wspólnot reformowanych i na ogół pastorzy nie patrzyli przychylnym okiem na tę nową pierwszoplanową rolę kobiet: dla nich Reformacja powinna była ograniczyć się do zastąpienia kleru przygotowanymi i odpowiedzialnymi pastorami, lecz nie dokonywać przewrotu w społeczeństwie. Kobieta, i tu cytowano znane słowa św. Pawła, nie mogła przemawiać w zgromadzeniu chrześcijan. Jeden z pastorów napisał do Kalwina: «Nasz konsystorz będzie pośmiewiskiem dla papistów i anabaptystów. Powiedzą, że rządzą nami kobiety». Kobiety, które były zachęcane do nieposłuszeństwa wobec księży, zostały poskromione przez pastorów z pewną łatwością: a gdy zmuszono je z powrotem do milczenia, wiele z nich wybrało na nowo Kościół katolicki, gdzie przynajmniej miały swoje święte, Matkę Bożą. I gdzie, koniec końców, było im lepiej. Pisze bowiem Zemon Davis, że «żadna kalwinistka nie wykazała się (lub nie miała możliwości wykazania się) organizacyjną kreatywnością wielkich postaci kobiecych Kontrreformacji katolickiej... Ponadto żadna kobieca postać Reformacji, poza kręgami szlacheckimi, nie opublikowała tylu dzieł co katolickie kobiety z tego samego środowiska».
Zniesienie świętych kobiet jako wzorów religijnych dla obu płci spowodowało poważną stratę uczuciową i symboliczną. I jeśli faktycznie od końca XVI w. do końca XVIII w., zarówno w krajach katolickich, jak protestanckich, kobiety ucierpiały na skutek zaostrzenia prawa małżeńskiego, upadku korporacji kobiecych, trudności napotykanych przez wykształcone kobiety w zdobywaniu pozycji społecznej, Reformacja — pisze historyczka — «eliminując ze sfery religijnej jakąkolwiek formę tożsamości i niezależnej organizacji kobiecej sprawiała, że kobiety były bardziej podatne na podporządkowanie w każdej dziedzinie».
Widzimy ślady tej historii jeszcze dzisiaj: choć Kościoły protestanckie mogą się pochwalić kobietami pastorami, anglikańskimi kobietami kapłanami i biskupami, to Kościół katolicki opiera się na pracy i poświęceniu wielkiej rzeszy kobiet — kobiety stanowią 80% osób zakonnych, i 60%, jeśli do tej liczby dodamy księży — i fakt ten niewątpliwie wyciska piętno na codziennym apostolacie, podczas gdy w społeczeństwach protestanckich organizacje kobiece są nieliczne i niewielkie.
Ten długi proces historyczny, który doprowadził do tego, że w różnych wyznaniach inna jest obecność i rola kobiet, głęboko ukształtował życie religijne zarówno katolickie, jak protestanckie, i koniecznie należy zdać sobie z tego sprawę. Również po to, by stworzyć nową świadomość, która sugeruje potrzebę patrzenia na różnice między katolicyzmem i wyznaniami powstałymi z Reformacji innymi oczami, mniej skłonnymi do pochopnego osądzania nowoczesności jednych i zacofania drugich. A przede wszystkim sugeruje, że możliwość współpracy i wymiany doświadczeń jest konieczna, i dla wszystkich bardzo pożyteczna.
opr. mg/mg
Copyright © by L'Osservatore Romano