Ogólne zasady oceny moralnej w odniesieniu do osób uzależnionych od alkoholu i narkotyków
Każda krzywda wymaga zadośćuczynienia,
ale nie każda krzywda jest winą i grzechem.
Znacznie łatwiej jest wyliczyć i opisać własne czyny, niż dokonać ich rzetelnej oceny moralnej. W tej dziedzinie grożą dwie skrajności. Pierwsza z nich polega na tym, że dany człowiek dostrzega grzech w każdym czynie. Skrajność druga polega na tym, że nie dostrzega grzechu nigdzie. Człowiek dojrzały rozumie, że nie każda krzywda, którą wyrządzamy sobie czy innym ludziom, jest winą moralną i grzechem. Winy moralne to te złe czyny, których dany człowiek dokonuje w sposób świadomy i dobrowolny. A grzech to czynienie zła mimo świadomości, że w ten sposób zadajemy cierpienie nie tylko człowiekowi, ale również Bogu. Właśnie z tego względu zwierzęta nie mogą grzeszyć. Nie mogą także grzeszyć ludzie, którzy z jakichś względów nie są świadomi tego, co robią, albo którzy pozbawieni są wolności działania. Odnosi się to, na przykład, do ludzi, którzy są ograniczeni intelektualnie albo zaburzeni psychicznie, którzy czynią coś złego, ale w dobrej wierze, czy którzy działają pod przymusem.
Jeśli nie widzimy grzechu tam, gdzie on jest, to wtedy nadal czynimy zło i odbieramy sobie szansę na nawrócenie i lepszą przyszłość. Jeśli z kolei widzimy grzech tam, gdzie go nie ma, to niepotrzebnie zadręczamy samych siebie i czynimy postanowienia, których nie jesteśmy w stanie spełnić. Podobne czyny, dokonane przez różne osoby, mogą mieć zupełnie inną ocenę moralną. Ocena moralna czynu zależy bowiem nie tylko od treści czynu, ale także od osoby, która tego czynu dokonała. Wyrażenie, że coś jest grzechem ciężkim „samo w sobie” to skrót myślowy. Używając tego wyrażania zakładamy — wiedząc o tym lub nie! — że jakiś czyn został dokonany przez daną osobę w sposób świadomy i dobrowolny. Tymczasem, jeśli ktoś psychicznie chory zabije człowieka, lub gdy uczyni to ktoś dojrzały i odpowiedzialny, ale w obronie koniecznej, to nie ma mowy wtedy o grzechu. Oceny moralnej nie można zatem dokonać w odniesieniu do czynu samego w sobie, ale w odniesieniu do osoby, która tego czynu dokonała. Zwłaszcza w odniesieniu do jej stopnia świadomości i wolności oraz w odniesieniu do jej aktualnego stanu sumienia.
Nie powinno się osądzać minionych czynów według obecnego stanu sumienia, gdyż sumienie — podobnie jak prawo — nie działa wstecz. Stosowanie tej zasady jest szczególnie ważne przy spowiedziach generalnych z całego życia. Spowiadający się powinien oceniać siebie i swoje winy według stanu sumienia z okresu, w którym dopuszczał się czynów, za które obecnie się oskarża. Jeśli wtedy jego sumienie było niedojrzałe czy niewrażliwe bez jego winy, na przykład na skutek błędnego wychowania, to jego obowiązkiem moralnym jest kształtowanie obecnie prawego sumienia, ale dokonywanie osądu przeszłych zachowań według ówczesnego stanu sumienia. Obecnym sumieniem można bowiem oceniać jedynie obecne czyny. Przykładem takiej sytuacji jest sytuacja kobiety, która w przeszłości dokonała aborcji i dopiero teraz zdaje sobie sprawę z tego, jak wielkiego zła się dopuściła. Przy ocenie moralnej swojego czynu powinna pamiętać, że w momencie dokonywania aborcji jej wiedza i świadomość moralna na ten temat była zupełnie inna niż obecnie.
Szczególne trudności z trafną oceną moralną samych siebie mają osoby, które wychodzą z uzależnień chemicznych, typu alkoholizm czy narkomania. Takie osoby w czynnej fazie choroby miały bowiem bardzo ograniczoną świadomość i wolność działania. Zwykle ludzie uzależnieni są moralnie odpowiedzialni za proces wchodzenia w tę chorobę. Są też moralnie zobowiązani do podjęcia terapii oraz do zachowania abstynencji w tej dziedzinie do końca życia. Natomiast za zło popełnione w czynnej fazie choroby ich odpowiedzialność moralna jest na ogół wyraźnie ograniczona. Ci, którzy nie znają mechanizmów choroby alkoholowej, uznają nadużywanie alkoholu i wszystkie czyny z tym związane za grzech i pełną winę moralną. Z kolei sami uzależnieni usiłują traktować wszystkie swoje zachowania jedynie w kategoriach choroby, a więc z wyłączeniem kwestii odpowiedzialności i zadośćuczynienia. Oba te spojrzenia są błędne i niebezpieczne. W pierwszym przypadku chory może być wprost przytłoczony ciężarem zarzucanych mu win i osądów moralnych, które byłyby słuszne jedynie w odniesieniu do człowieka w pełni świadomego i wolnego. W konsekwencji grozi wtedy przesadne samopotępienie albo agresywna obrona. W drugim przypadku pojawia się złudzenie, że nie jest konieczny rozrachunek z przeszłością. W takiej sytuacji pozostaje nierozwiązany problem krzywdy i zadośćuczynienia, a to także blokuje powrót do trzeźwości.
Warto zatem podać podstawowe normy co do oceny moralnej ludzkich czynów, posługując się przykładem choroby alkoholowej. Po pierwsze, należy odróżniać naruszenie nakazów czy zakazów moralnych od indywidualnej odpowiedzialności. Normy moralne mają wartość ogólną, czyli obowiązują wszystkich ludzi, natomiast odpowiedzialność moralna za ich naruszenie jest zawsze kwestią indywidualną. Zmienia się w zależności od stopnia świadomości i wolności danej osoby. Na przykład odpowiedzialność dorosłego człowieka, który nadużywa alkoholu, będzie zdecydowanie większa od odpowiedzialności dziecka nakłanianego do picia przez swoich uzależnionych rodziców.
Po drugie, choroba alkoholowa może w określonych aspektach znosić lub ograniczać odpowiedzialność moralną za dane czyny, ale nie eliminuje przez to wyrządzonej krzywdy. Nie zwalnia też od odpowiedzialności moralnej (a nawet prawnej!) oraz od obowiązku zadośćuczynienia. Należy więc odróżniać krzywdę od winy moralnej i grzechu. Trzeba też odróżniać ponoszenie konsekwencji za własne zachowania od odpowiedzialności moralnej. Choroba alkoholowa jest w każdym przypadku związana z wielką sumą krzywd, które uzależniony wyrządza sobie samemu oraz osobom z najbliższego otoczenia. Dzieje się tak niezależnie od stopnia winy i odpowiedzialności moralnej danego alkoholika.
Po trzecie, zrobienie rachunku sumienia i zadośćuczynienie za wyrządzone krzywdy jest koniecznym warunkiem, by odzyskać trwałą trzeźwość. Dojrzałe i uczciwe rozwiązanie tego problemu dokonuje się stopniowo, gdyż wymaga od trzeźwiejącego odzyskania równowagi emocjonalnej i intelektualnej, a także odzyskania podstawowych wartości i więzi. Dopiero wtedy może on rozumieć, iż alkoholizm jest chorobą, a nie grzechem i jednocześnie uznać, że ta choroba została poprzedzona nadużywaniem alkoholu, a to stawia problem winy i odpowiedzialności oraz bezwzględny obowiązek podjęcia terapii. Alkoholizm nie zwalnia od odpowiedzialności za wyrządzone zło. Również wtedy, gdy owo zło nie wiąże się z winą moralną, gdyż zostało dokonane przy ograniczonej czy wręcz zniesionej świadomości albo wolności.
Powyższy przykład potwierdza, że koniecznym warunkiem dokonania uczciwego i trafnego rachunku sumienia jest formowanie prawego sumienia. Troska o takie sumienie nie wynika z przesadnej religijności czy dewocji, lecz jest przejawem mądrości życiowej, której istotą jest dojrzała wrażliwość moralna. Wrażliwość ta to szczególnie cenny rodzaj inteligencji, dzięki której odróżniamy te czyny, które nas rozwijają i prowadzą do świętości, od tych zachowań, przez które krzywdzimy siebie i innych ludzi. To także świadomość, że normy moralne nie są niepotrzebnym ciężarem ani nie ograniczają naszej wolności, lecz są przejawem troski Boga o człowieka. Dojrzała wrażliwość moralna to wreszcie świadomość, że człowiek jest jedyną istotą na ziemi, która może skrzywdzić siebie na całą wieczność i dlatego prawe sumienie dosłownie ratuje nam życie i chroni nas nie tylko przed innymi ludźmi, ale również przed naszą własną słabością i naiwnością.
opr. mg/mg