Fragmenty książki "9 dylematów etycznych"
ks. Tadeusz Ślipko 9 dylematów etycznych ISBN:
978-83-61533-94-8
|
|
Wszystko, co dotąd został powiedziane, zmierzało do tego, aby ukazać wzniosłość i szlachetność cnoty prawdomówności jako ważnego czynnika moralnej doskonałości człowieka we wszystkich dziedzinach jego życia. Wyznać wszakże trzeba, że nie jest to pełny obraz moralnego kształtu prawdomówności. Prawdomówność bowiem ma swoje granice i te granice trzeba dobrze znać, wiedzieć, jakie obszary mowy znajdują się poza tymi granicami i nie podpadają pod normatywną moc prawdomówności, jakie zaś mimo wszystko w tych granicach się mieszczą.
Najłatwiejszym terenem do zilustrowania, o co tu chodzi, jest pewien zbiór sposobów mówienia znany nam dobrze z codziennego życia. Wymieńmy najczęściej się zdarzające, a więc żarty, dowcipy, anegdoty, dalej bajki, utwory literackie, jak np. powieści czy poematy, bliskie im sztuki teatralne, znane nam z Ewangelii przypowieści i tym podobne twory ludzkiego umysłu i wyobraźni. Treścią każdego z tych tworów mowy jest jakaś historia, opowiadanie o jakiejś osobie czy zdarzeniu, ale wiemy, że jest to zawsze „niby historia”, opowieść zmyślona w istotnych wątkach swej fabuły, nawet jeżeli występuje w nich jakaś rzeczywiście istniejąca osoba. A mimo to nikt nie oskarża autorów czy głosicieli tych wszystkich rodzajów mowy o kłamstwo, gdyż i ten, który mówi, i ten, kto go słucha lub w jakiejś książce wyczytuje, jest w pełni świadom, że w przytoczonych przypadkach nie chodzi o przekazanie innym ludziom własnych myśli mówiącego, a więc myśli, które on traktuje jako wyraz jego wewnętrznego przekonania, czyli prawdy. Przedmiotem przekazu jest w każdym z tych przykładów jakaś myśl obca, obca w tym znaczeniu, że urzeczywistnia jakiś inny cel, aniżeli własne przekonanie osoby mówiącej, a więc przekazuje jakieś treści estetyczne (tu należy cały świat literatury pięknej) albo treści rozrywkowe, rekreatywne (realizują je wszystkie twory humoru), a wreszcie treści dydaktyczne (służą temu np. bajki i przypowieści).
Powstaje jednak pytanie, od czego to zależy, że jeden sposób mówienia służy do wyrażania własnej myśli osoby mówiącej, a inny do wyrażania jakiejś myśli cudzej. W odpowiedzi podkreślić należy nader znamienny fakt, ewidentny, a tak często przeoczany. Gdy człowiek mówi, sądzimy, że mówią tylko jego usta, powiedzmy lepiej, jego organ mowy, przy pomocy którego artykułuje on odpowiednie dźwięki. A tymczasem obok organu mowy „mówi” równocześnie wyraz twarzy, zwłaszcza oczu, mówią gesty, „mówi” nawet miejsce i czas, w którym wygłaszane są tego rodzaju zdania, po prostu — „mówi” cała zewnętrzna sytuacja czy okoliczności mowy. Codzienne też doświadczenie nas poucza, że są takie układy owych zewnętrznych okoliczności, które determinują wypowiadane słowa do wyrażania własnej myśli mówiącego, taką mowę możemy nazwać mową formalną. Są jednak także takie układy zewnętrznych okoliczności, w których charakterystyczny uśmiech, gest, teatralna scena i tym podobne akcesoria mowy przesądzają o tym, że chodzi tu tylko o przekazanie myśli cudzej, nie zaś własnego przekonania, a więc ostatecznie myśli, ale zaklętego w słowie piękna, humoru czy pedagogicznej ilustracji. Tego rodzaju wypowiedzi nie są już mową formalną, nazywamy je mową materialną, mową rzeczywistą, sensowną, ale znajdującą się już poza granicami prawdomówności, gdyż mieści się ona już w zakresie innych kategorii ocen. Dlatego kogoś, kto porusza się w polu tej właśnie mowy materialnej, nie oceniamy według tego, czy mówi prawdę czy kłamie, ale czy dobrze odegrał swą rolę, czy żart był udany, elegancki, czy też prostacki lub niesmaczny, czy przykład był trafny i pouczający, czy zgoła banalny. W pewnej analogii do mowy materialnej i wspólnych z nią ocen pozostają pewne nietypowe wypowiedzi, jak np. primaaprilisowe zmyślenia, zwroty grzecznościowe zapewniające o najserdeczniejszych uczuciach czy wiecznej pamięci i tym podobne szablony codziennego mówienia. Niemoralne mogą być one z innego tytułu, kiedy np. szerzą rozwiązłość seksualną, jak sztuka teatralna czy powieść. Ale to jest inny już problem.
opr. aw/aw