Fragmenty książki p.t. "Prawo naturalne"
Javier Hervada Prawo naturalne ISBN:
978-83-7720-124-4
|
|
Prowadząc dalej naszą analizę, powinniśmy następnie zbadać znaczenie każdego z terminów zawartych w formule definiującej sprawiedliwość: zagwarantować każdemu to, co do niego należy.
1. Zagwarantować (zapewnić). Analiza pojęcia zagwarantować powinna objąć dwa podstawowe pytania: po pierwsze: co znaczy zagwarantować i, w drugiej kolejności, czy odnosi się ono do czynności czy też do normy.
a) Zagwarantować występuje w formule w znaczeniu ogólnym. Może odpowiadać słowu wydać albo uszanować, a także oddać, jak również może równać się pojęciu przenieść własność, a nawet opuścić pomieszczenie. Krótko mówiąc oznacza każde działanie lub zaniechanie, na mocy którego rzecz przechodzi w rzeczywiste władanie — lub pozostaje w nim — tego, komu władztwo nad nią prawowicie przysługuje, tj. na podstawie tytułu prawnego (umowa, ustawa, zwyczaj, natura, itd.). Chodzi więc o pojęcie ogólne, które obejmuje wszelkie typy działań konieczne do tego, by rzecz naprawdę znalazła się w sferze rzeczywistego władania uprawnionego, zgodnie z treścią przysługującego mu tytułu.
b) Drugie pytanie — Czy gwarantowanie jest czynnością czy normą? — nasuwa się, gdyż niekiedy mówi się o sprawiedliwości nadając jej charakter normatywny: normy sprawiedliwości, wymogi sprawiedliwości, obowiązki sprawiedliwości, itd. Wydaje się, że owo „zagwarantować” powinno brzmieć raczej „powinno się zagwarantować”, gdyż sprawiedliwość miałaby być wymaganiem, obowiązkiem, normą.
Chyba najostrzejsze słowa przeciw analizowanej przez nas formule — zapewnić każdemu to, co do niego należy — pochodzą od Kelsena, który uznał je za „pustą tautologię”. Zdaniem tego wiedeńskiego jurysty sprawiedliwość miałaby być nie tylko cnotą, ale również normą16 i wskutek tego formuła sprawiedliwości miałaby mieć charakter imperatywny, wyrażałaby w sposób ogólny każdą normę sprawiedliwości i stanowiłaby nakaz zapewniania każdemu tego, co mu się należy. Prawdziwe wypowiedzenie formuły sprawiedliwości brzmiałoby: „należy zagwarantować każdemu to, co mu się należy”; a ponieważ to, co się komuś należy jest długiem wobec niego, jego prawem (czyli tym, co należy mu zapewnić), formuła sprawiedliwości faktycznie brzmiałaby następująco: „należy zagwarantować każdemu to, co należy mu zagwarantować”; co stanowi ewidentną tautologię17. Jednak równie ewidentne jest to, że Kelsen doszedł do tautologii poprzez zmianę formuły, a zmienił ją dlatego, że pomylił cnotę z normą. Formuła nie brzmi — ani nie jest z tym równoznaczna— należy zagwarantować, ale gwarantować, innymi słowy, nie opisuje imperatywu lecz czynność. I słusznie, ponieważ odnosi się do cnoty i wskazuje na działanie dla niej właściwe, nie zaś na regułę czy normę, od której ta cnota zależy. Każda cnota polega na skłonności czy też nawyku określonego podmiotu; nie jest powinnością (Sollen), lecz bytem (właściwością) (Sein). Konsekwentnie sprawiedliwość jako skłonność woli nie jest powinnością (Sollen), ale cechą, bytem (Sein). Skłonność do czego? Do czynienia, dokładniej do gwarantowania. Ponieważ cnoty definiuje się poprzez właściwe im działania, „zapewnić każdemu to, co mu się należy” oznacza czynność, działanie (gwarantowanie), nie zaś nakaz albo obowiązek (powinność zagwarantowania).
W odniesieniu do sprawiedliwości należy wyróżnić wyraźnie trzy kwestie: cnotę, nakaz oraz rzecz należną (rzecz sprawiedliwą, ius czyli prawo). Cnota sprawiedliwości jest stałą skłonnością woli, nakaz to ustawa lub norma, a to, co należne (prawo, to co sprawiedliwe) to rzecz (rzecz należna). „Obowiązek zagwarantowania” nie tkwi w pierwszej kolejności w sprawiedliwości — która jest skłonnością podmiotową, bytem — ale w rzeczy sprawiedliwej — w tym co „należne” — ponieważ stanowi dług wobec kogoś.
Spotykamy się tu ze szczególnym przypadkiem tego, co w moralności jest uniwersalne. Chodzi mianowicie o relację pomiędzy cnotą a ustawą lub przepisem. Cnoty polegają na gotowości do przestrzegania prawa, tego, do czego jest się zobowiązanym. Jeśli powiem, że cnoty zobowiązują i mam na myśli obowiązek sprawiedliwości, umiarkowania, męstwa, itd., to nie chcę przez to powiedzieć — jeśli wyrażam się precyzyjnie — że są to normy czy przepisy. Każda z cnót to nawyk lub skłonność, nic innego; jednakże jest to skłonność do przestrzegania prawa, naturalnego czy też pozytywnego. Dlatego rdzeniem moralności nie jest cnota — jak twierdzą niektórzy — lecz prawo (lex), choćbyśmy za prawa podstawowe uważali wymagania wynikające z istoty człowieczeństwa. Cnota podporządkowana jest obowiązkowi, nie odwrotnie. Obowiązek sprawiedliwości, wymóg sprawiedliwości, norma sprawiedliwości to wyrażenia oznaczające prawo, wymóg czy też obowiązek, którego spełnienie stanowi akt sprawiedliwości, innymi słowy, to prawo o charakterze wiążącym — naturalne lub pozytywne. Dla cnoty sprawiedliwości obowiązek powstaje dlatego, że czyjaś rzecz, którą się gwarantuje — innymi słowy przedmiot tej cnoty — jest długiem, czymś należnym; to nie cnota sprawiedliwości czyni go należnym (już wspominałem, że prawo (ius) poprzedza cnotę sprawiedliwości).
A zatem, wracając do postawionego wcześniej pytania: Jak można mówić o sprawiedliwym albo niesprawiedliwym prawie pozytywnym? Skoro prawo istnieje przed sprawiedliwością, w jaki sposób da się oświadczyć, że prawo pozytywne jest sprawiedliwe lub niesprawiedliwe? Sprawiedliwość lub jej brak stwierdza się w odniesieniu do istniejącego wcześniej prawa, gdyż takie stwierdzenie dotyczy zapewniania lub niezapewniania komuś tego, co mu się należy (jego prawa); dlatego prawo pozytywne może być sprawiedliwe lub niesprawiedliwe w nawiązaniu do prawa, które istniało uprzednio, do prawa naturalnego. Sprawiedliwość prawa pozytywnego wiąże się z prawem naturalnym a poza tą relacją kwestia sprawiedliwości właściwie się nie pojawia. Niedostosowanie prawa pozytywnego do wartości lub postulatów etycznych i społecznych itp. zawsze będzie problemem prawa błędnego lub niemoralnego. Jeżeli jednak nie istnieje właściwe i autentyczne prawo poprzedzające prawo pozytywne, nie można mówić o prawie niesprawiedliwym we właściwym i ścisłym sensie. Na tym właśnie polega wielka tragedia pozytywizmu prawniczego; negacja prawa naturalnego pozostawia bez treści kwestię prawa niesprawiedliwego, ponieważ niedopuszczalna jest w zasadzie hipoteza, że prawo może być niesprawiedliwe18; skoro sprawiedliwość to skłonność do przestrzegania prawa, a w założeniach pozytywistycznych występuje jedynie prawo pozytywne, nie ma innej sprawiedliwości poza zgodnością z prawem pozytywnym. Przestrzeganie prawa — jakie by ono nie było — jest sprawiedliwe. Co najwyżej można mówić o prawie błędnym, które jest sprzeczne z powszechną i uniwersalną opinią ludzkości. Jeśli pozytywista rozprawia o sprawiedliwości, zmienia najpierw jej definicję. Nie brzmi już ona: „zagwarantować każdemu to, co do niego należy”. Taki zabieg pozbawia człowieka czegoś swojego, za wyjątkiem tego, co przyznaje mu prawo pozytywne; w opisany sposób narusza się coś najbardziej intymnego w człowieczeństwie, czyli bycie osobą, gdyż osoba to byt, który panuje nad sobą, to byt, który co najmniej może powiedzieć „jestem swoim panem”. Pozytywizm prawny nie daje się pogodzić z osobowym charakterem człowieka.
2. Każdemu. a) W przeciwieństwie do tego, co odnieśliśmy do słowa zagwarantować, pojęcie „każdemu” jest niezwykle precyzyjne. Sprawiedliwość nie polega na tym, by zapewniać czy rozdzielać rzeczy ludzkości, klasie robotniczej, narodowi czy ludowi, nie odnosi się do praw „kobiet”, ani „rasy czarnej” ani „wykluczonych” ani „dziecka”. Ta współczesna sprawiedliwość, spoglądająca na abstrakty, wielkie grupy jako takie, struktury czy klasy społeczne, ma niewiele wspólnego ze sprawiedliwością, o której tutaj mówimy, umiarkowaną sprawiedliwością prawników. Nie jest sztuką prawa, ale polityką19.
Sprawiedliwość jest skierowana do „każdego”, gdyż dotyczy wszystkich i każdej z osobna osoby fizycznej — lub prawnej— którym przysługuje tytuł do czegoś, niezależnie od tego, czy jego podstawą jest prawo pozytywne czy naturalne. Sprawiedliwość zapewnia to, co należy się każdemu uprawnionemu, człowiekowi, kobiecie, dziecku, publicznej albo prywatnej jednostce organizacyjnej. Nie jest cnotą abstraktów ani wielkich grup, lecz cnotą poszczególnych i określonych stosunków społecznych. Sprawiedliwość spogląda na każdego z osobna, nie na zbiorowość, i gwarantuje mu to, co do niego należy.
Dlatego sztuka prawa zwraca się ostatecznie ku pojedynczym przypadkom i polega na umiejętności stwierdzenia, co jest sprawiedliwe pomiędzy konkretnymi osobami. Sztuka prawnicza to z definicji sztuka praktykowana przez sędziego, który w drodze procesu rozstrzyga spór między stronami.
Praktyczne zastosowanie, czyli odniesienie do pojedynczego przypadku, przenika całą naukę prawa, od poziomu filozofii do zwykłej roztropności czyli bezpośredniego praktycznego zastosowania20. Ostatecznym celem nauki prawa nie jest wyjaśnienie „instytucji”, „własności”, „stosunku prawnego”, ani stworzenie systemu pojęć, ani teoretyczne studium ładu społecznego czy systemu stosunków międzyludzkich; wszystko to służy konkretnym przypadkom, w których trzeba wskazać przysługujące komuś prawo.
b) Stwierdzenie, że prawo gwarantuje się każdemu, oznacza również, że cnocie sprawiedliwości obce są dyskryminacja czy wzgląd na osobę. Każdemu, komu przysługuje tytuł, kimkolwiek by nie był, zapewnia się jego prawo. Sprawiedliwość bierze pod uwagę tytuł prawny, niezależnie od wszelkich innych okoliczności; nie gwarantuje tego, co należy się właścicielowi, ponieważ pochodzi on z takiej czy innej klasy społecznej, nie zważając na prawa członków innych klas; ani nie odmawia, ani nie przyznaje prawa według statusu, stanu czy okoliczności. Wobec sprawiedliwości, cytując Antonina z Florencji „równy Kosma Medyceusz ostatniemu człowiekowi we Florencji”. W inny sposób o tym samym mówi Kpł 19,15: „Nie będziecie wydawać niesprawiedliwych wyroków. Nie będziesz stronniczym na korzyść ubogiego, ani nie będziesz miał względów dla bogatego. Sprawiedliwie będziesz sądził bliźniego21”. Sprawiedliwość nie zna innej miary poza godnością człowieka, statusem osoby, które leżą u źródła wszelkiego możliwego prawa. Dlatego na szalach wagi sprawiedliwości wszyscy ludzie są całkowicie równi. Stąd największą niesprawiedliwością jest dyskryminacja, tradycyjnie zwana względem na osobę, na jakimkolwiek tle by się nie zrodziła22.
c) Stwierdzenie „każdemu to, co do niego należy” ustanawia zasadę niedyskryminacji. Dyskryminacja, czyli wzgląd na osobę, pojawia się, gdy gwarantowanie każdemu jego praw uzależnione jest od warunków lub okoliczności, które nie mają w odniesieniu do danego prawa charakteru obiektywnego; innymi słowy, kiedy kogoś nie traktuje się wyłącznie w oparciu na obiektywnej przesłance posiadania tytułu do samego prawa lub do jego wykonywania. Jeżeli podstawę określonego tytułu stanowi sama okoliczność bycia człowiekiem, to dyskryminacja nastąpi, gdy prawa odmówi się ze względu na jakikolwiek inny status niż status osoby: z powodu biedy bądź bogactwa, skóry białej lub czarnej, przyjścia na świat lub pozostawania w łonie matki, płci męskiej albo żeńskiej, itd. Jeżeli prawo opiera się na wiedzy, dyskryminacja lub wzgląd na osobę nastąpi, gdy kogoś będzie się popierać nie ze względu na jego wiedzę, ale na poglądy, więzy krwi czy inne okoliczności; albo, odwrotnie, pominie się go z tych powodów, itd.
d) Zasada niedyskryminacji nie oznacza „zagwarantować każdemu to samo”, gdyż formuła sprawiedliwości brzmi „zagwarantować każdemu to, co mu się należy”. Sprawiedliwość odnosi się do wszystkich jednakowo, w takim sensie, że zapewnia każdemu na równi jego prawa, ale niekoniecznie gwarantuje wszystkim te same rzeczy, jeżeli tytuł do nich nie przysługuje każdemu. Sprawiedliwość jest następstwem prawa. Istnieją rzeczy, które przysługują w równej mierze wszystkim — uniwersalne, naturalne prawa człowieka — gdyż znajdują uzasadnienie w tym, że wszyscy ludzie są równi; owe rzeczy należą się wszystkim jednakowo. Istnieją jednakże rzeczy rozdzielone w zróżnicowany sposób i wskutek tego nie należą jednakowo do wszystkich. Sprawiedliwość zapewnia każdemu tak samo jego prawa, ale nie dokonuje ich podziału: podział ten przypada po części naturze, po części zaś społeczeństwu.
3. To, co do niego należy. Wyrażenie „to, co do niego należy” stanowi tłumaczenie pojęcia „ius suum” z rzymskiej definicji sprawiedliwości. Przekład ten opiera się na świadectwach starożytnych. Już Cyceron, na przykład, powiedział, że sprawiedliwość polega na „ius suum cuique tribuere”. „To, co do niego należy” jest zatem równoznaczne z określeniem „jego prawo” i wyraża ideę zagwarantowania każdemu rzeczy, która mu przysługuje: rzeczy, która do niego należy, którą ktoś jest mu winien. To, co jest należne, to rzecz.
a) Na początku wypada zapytać, jakiego rodzaju jest ta rzecz? Tym razem wracamy do pojęć szerokich. „Rzecz” może oznaczać dobra lub dolegliwości (np. karę za przestępstwo), rzeczy materialne lub niematerialne (np. dobrą opinię lub stanowisko), może odnosić się do osoby (np. do dziecka), działalności ludzkiej (pracy, sprawowania zarządu, itp.), może to być jedno lub kilka zwierząt albo rzecz sensu stricto. W odnośnym terminie zawiera się wszystko to, co człowiek może nazwać moim, twoim, czyimś, o ile może ono stanowić przedmiot stosunków międzyludzkich, inaczej mówiąc odrębności między podmiotami czyli relacji intersubiektywnych, i dlatego można o nich mówić, że są czyimś prawem.
b) Tę ostatnią cechę uwydatnia wyrażenie rzecz uzewnętrzniona. To, co do kogoś należy, w odniesieniu do sprawiedliwości może być jedynie rzeczą pozostającą na zewnątrz. Uzewnętrznienie oznacza, że rzecz, w taki czy inny sposób, znajduje się poza danym podmiotem i dlatego stanowi potencjalny przedmiot stosunków między ludźmi. To kluczowe dla sprawiedliwości, gdyż, jak wspominałem, akt sprawiedliwości opiera się na tym, że tytuł do rzeczy, jej posiadanie czy też korzystanie z niej, mogą zostać zakłócone lub znaleźć się we władaniu innej osoby niż ta, której przysługują. Sprawiedliwość może działać jedynie w stosunkach między ludźmi i dlatego jej przedmiot — coś komuś należnego— powinien charakteryzować się uzewnętrznieniem.
Uzewnętrznienie — co powinno być jasne — nie zakłada koniecznie, że chodzi o rzecz ze swej istoty postrzegalną zmysłowo. Wystarczy, że ze względu na jakikolwiek przejaw zewnętrzny, stanowi ona potencjalny przedmiot stosunków między ludźmi i dlatego może zostać zabrana lub zakłócona — bezpośrednio lub pośrednio — przez kogoś innego. Przykładowo, mówiąc o swobodzie wyznania, oczywiście nie mamy na myśli aktu wiary, jak gdyby sam w sobie mógł zostać przywłaszczony przez innych. Można go jednak zakłócić w sposób pośredni; da się przeszkodzić jego przejawom, a wobec osoby można zastosować przymus. W konkretnych aspektach religia uzewnętrznia się w sposób czynny poprzez swoje przejawy, lub bierny przez uczestniczenie w pewnych aktach. Wiara religijna może stać się przedmiotem sprawiedliwości w takim zakresie, w jakim podlega uzewnętrznieniu, mimo, że sama w sobie stanowi akt intelektualny, z natury niepostrzegalny zmysłowo.
c) Choć wyrażenie „to, co do niego należy” od razu przywodzi na myśl pojęcie własności, w formule sprawiedliwości przyjmuje inne znaczenie. Za należne uważa się wszystko, co jest prawem danego podmiotu, wszystko, co mu przysługuje, zgodnie z formą, zakresem i rodzajem prawa, o które chodzi. Jakiemukolwiek podmiotowi należy się to, co zostało mu przydzielone z tytułu własności, ale również to, co mu przypada z tytułu użytkowania, najmu lub dzierżawy; to, co komuś przysługuje jako sfera posiadania lub wolności, itd. Stąd ta sama rzecz może należeć do różnych osób, na podstawie odmiennych tytułów prawnych. Przykładowo dom należy do właściciela na podstawie tytułu własności i jednocześnie do najemcy w zakresie korzystania z niego. Krótko mówiąc należy do kogoś wszystko, do czego ma on tytuł, zgodnie z treścią danego typu prawa. Pogłębiona analiza zostanie przedstawiona w kolejnym paragrafie.
16 „Sprawiedliwość to właściwość, którą można przypisać różnym obiektom a przede wszystkim ludziom. Mawia się o człowieku, zwłaszcza o prawodawcy lub o sędzi, że jest sprawiedliwy albo niesprawiedliwy. W tym znaczeniu sprawiedliwość przejawia się jako ludzka cnota. Cnota sprawiedliwości, jak każda cnota, stanowi kategorię moralną i pod tym względem należy więc do dziedziny etyki (...). To zachowanie społeczne człowieka będzie sprawiedliwe, jeśli pozostaje w zgodzie z normą, która je nakazuje; to znaczy, która tworzy z niego obowiązek. Natomiast będzie niesprawiedliwe, jeśli stoi w sprzeczności z normą nakazującą określone działanie, które z tego powodu nabrało waloru sprawiedliwości. Sprawiedliwość człowieka to sprawiedliwość zachowania społecznego. A sprawiedliwość zachowania społecznego polega na tym, że jest zgodna z normą ustanawiającą wartość sprawiedliwości. Norma ta może być więc nazwana normą sprawiedliwości”. Justicia y Derecho Natural w H. Kelsen, N. Bobbio ed alt., Crítica del Derecho Natural (Madrid 1966), s. 29.
17 „Najczęściej używana formuła sprawiedliwości to słynna suum cuique, norma nakazująca zapewnić każdemu to, co mu przysługuje, czyli to, co się jest mu winnym, to, do czego ma roszczenie, do czego ma prawo. Nietrudno odkryć, że nierozwiązane przez tę formułę pozostaje to, co jest kwestią decydującą dla jej zastosowania, a mianowicie określenie tego, co do kogoś należy, co stanowi ten dług, to prawo. Zważywszy, że każdemu należy się to, co dokładnie należy mu zagwarantować, formuła suum cuique okazuje się nie być niczym innym jak pustą tautologią: każdemu powinno się zapewnić to, co powinno się mu zapewnić”. Op.cit., s. 43 i nast.
18 Dostrzegał to bardzo wyraźnie ten, kto opracował postulaty pozytywizmu z najwyższym rygorem logicznym, cytowany już Kelsen: „Ważność prawa pozytywnego jest niezależna od jego stosunku do normy sprawiedliwości: to stwierdzenie ustanawia istotną różnicę pomiędzy teorią prawa naturalnego a pozytywizmem prawniczym (...). Wypowiedź, że norma prawa pozytywnego jest sprawiedliwa lub niesprawiedliwa oznacza, co następuje: jeżeli zakłada się, że określona norma sprawiedliwości jest ważna, wynika z tego, że czynność, którą ustanowiono normę prawa pozytywnego jest sprawiedliwa bądź niesprawiedliwa. Zatem, jeżeli rzecz dotyczy ważności tej normy prawa pozytywnego, należałoby utrzymywać, że norma sprawiedliwości nie może być uważana za ważną w tym samym czasie co norma prawa pozytywnego. Z założenia, że prawo pozytywne jest normą obiektywnie ważną o charakterze zobowiązującym, wynika, że ani z punktu widzenia tego prawa, ani z perspektywy normy sprawiedliwości, nie może istnieć prawo niesprawiedliwe, to znaczy prawo pozytywne ustanowione w drodze działania niezgodnego z normą sprawiedliwości. Może pojawić się, oczywiście, działanie tego rodzaju, którego subiektywnym sensem jest jakaś norma. Jeżeli jednak zakłada się ważność normy sprawiedliwości, sens ten nie może zostać uznany za obiektywny, ani, w efekcie, za element prawa; a jeżeli subiektywny sens działania weźmie się za jego sens obiektywny, czyli za prawo pozytywne, o ile działanie to zostało dokonane w zgodzie z normą podstawową porządku prawnego, nie można wówczas założyć ważności normy sprawiedliwości i nie można, dlatego, ocenić, czy to działanie jest niesprawiedliwe, zważywszy, że jedynie norma sprawiedliwości, której ważność się zakłada, może służyć za kryterium oceny prawa pozytywnego, czyli działań, w wyniku których powstają normy tego prawa”. Op.cit., s. 33, 35 i nast.
19 Polityka to sztuka ustanawiania i utrzymywania ładu w grupach i masach, sztuka kierowania kolektywem. Dlatego może zdarzyć się, że wprowadzenie ładu w zbiorowości będzie od jednostek wymagało poświęcenia w imię interesu ogólnego i dobra wspólnego. Sprawiedliwość natomiast nie spogląda na grupę jako taką, ale na jednostkę — każdą z osobna — i w efekcie nie poświęca nikogo, nawet najmniejszego i najskromniejszego z ludzi. Sprawiedliwość klasowa czy sprawiedliwość między klasami to nie jest sprawiedliwość prawnicza. Stąd tak zwana sprawiedliwość społeczna lub sprawiedliwość między klasami czy grupami społecznymi nie jest kwestią prawną a problemem politycznym.
20 O poziomach wiedzy prawniczej zob. J. M. Martínez Doral, La estructura del conocimiento jurídico, Madrid 1964.
21 Za Biblią Tysiąclecia, wyd. V, Pallotinum 2003.
22 Współcześnie, do zawodów prawniczych wprowadzono łagodną, ale bezsprzeczną formę dyskryminacji, czyli względu na osobę: tzw. zmienne stosowanie prawa (uso alternativo del derecho), zgodnie z którym trzeba wziąć pod uwagę przynależność podmiotu do klasy „burżuazyjnej” (uciskającej) albo klasy „robotniczej” (uciskanej), by ogłosić wyrok faworyzujący jedną bądź drugą stronę. To stara forma niesprawiedliwości w nowym przebraniu. Brutalną formą niesprawiedliwości jest odwołanie się do „praw ludu” w celu zdobycia władzy, po jej uzyskaniu, zanegowanie najbardziej podstawowych praw „klasy uciskającej”, którą eliminuje się za pomocą „sprawiedliwości ludowej”. To stara forma odwetu i dyskryminacji, czyli względu na osobę. W odniesieniu do osób, którym przysługuje tytuł prawny, sprawiedliwość uważa za równych biednego i bogatego, niewinnego i winnego, uciskającego i uciskanego. Uwalnia uciskanego od ucisku, ale nie odmawia praw naturalnych uciskającemu, broni biednego przed wszechwładzą bogacza, ale nie odbiera bogatemu uczciwie zdobytych praw, które posiada, chroni niewinnego przed winnym, ale stawia tego ostatniego przed sprawiedliwym sądem i dba o proporcjonalność kar. Dla sprawiedliwości ostatni człowiek we Florencji — nieszczęsny nędzarz bez grosza przy duszy, może tyle samo, ile Kosma Medyceusz ze swym bogactwem, wpływami, i pozycją polityczną; ale waży tyle samo a nie więcej, tak jak i Kosma Medyceusz waży tyle samo i nie więcej. Na wadze sprawiedliwości każdy waży tyle, ile waży jego prawo. Dlatego sprawiedliwość nie wystarcza do rozwoju życia społecznego oraz do rozwiązania problemów społecznych: potrzeba jeszcze solidarności, miłości, wielkoduszności, itd.; tylko tak można znaleźć rozwiązanie problemów dotykających społeczeństwo, aby życie w nim uzyskało ludzkie oblicze. Ograniczenie się do zapewnienia innym tego, co sprawiedliwe, odhumanizowałoby życie między ludźmi. Nie należy zatem mylić jednego z drugim.
opr. ab/ab