Fragmenty książki "Bramy grzechu. Siedem grzechów głównych"
Nieczystość
Paradygmat strukturalny seksualności ludzkiej ma swoją oś nośną w symboliczności. W przeciwieństwie do zwierzęcia człowiek przypisuje stosunkowi płciowemu wiele dalszych znaczeń, które wykraczają poza samą kopulację, czyste i proste połączenie cielesne, rządzone popędem i instynktem. Ten „naddatek” ma charakter nie fizyczny, lecz idealny i duchowy. Strukturę cielesności ludzkiej, która jest nierozdzielnie związana z wnętrzem psychicznym i duchowym, moglibyśmy zatem zrekonstruować zgodnie z trzema skoordynowanymi ze sobą poziomami, które z kolei rozwiązłość burzy i zniekształca. Pierwszy jest poziom seksu w jego wymiarze fizycznym i biologicznym: Appetitus ad mulierem est bonum donum Dei — głosiło średniowieczne motto, które w typowej dla tamtej epoki maskulinistycznej formie dobrze ilustrowało prawowitość popędu seksualnego, określonego jako „dobry dar Boży”.
Mężczyzna i kobieta jednak nie zatrzymują się na tym poziomie dynamiczno-instynktowym, wpisanym w ich organiczność fizjologiczną. Oni wstępują na wyższy poziom o charakterze wybitnie symbolicznym, poziom erosa, który jest pożądaniem aluzyjnym, namiętnością, czułością, intuicją piękna, fascynacją, pociągiem, fantazją, grą w pojawianie się i znikanie, zakrywanie i odkrywanie. Eros zostawia, jak w tekstach poetyckich, szerokie pole niezapisane, które każdy wypełnia swoją kreatywnością, inwencją, intuicją, projekcją w kierunku dalszych znaczeń. Mamy zatem na poziomie erosa — którego nie należy mylić z pospolitym znaczeniem, obecnie dominującym, zwłaszcza w zredukowanej formie „erotyzmu”, gdzie często jest synonimem pornografii — pewne przekroczenie czystej cielesności i fizyczności.
Jest jednak otwarta także trzecia droga, która prowadzi ludzką seksualność do pełni. Chodzi o poziom miłości (amor), która mieści w sobie i przemienia wcześniejsze etapy, prowadząc do komunii i wzajemnego oddania. Wiele światła rzuca na tę kwestię niezwykły poemat biblijny Pieśni nad pieśniami, który bez fałszywej wstydliwości uwypukla znaczenie fizyczności w wielokrotnie powtarzanym opisie ciał pary zakochanych (rozdziały 4; 5; 7), ale który prowadzi do upojenia erosa złożonego z namiętności i fascynacji, aby dojść do szczytu wzajemnej przynależności dwojga bohaterów, właśnie do miłości. Dwa wyznania miłości kobiety w Pieśni nad pieśniami są fundamentalne dla zobrazowania szczytu i celu opisanego paradygmatu: „Mój miły jest mój, a ja jestem jego. (...) Jam miłego mego, a mój miły jest mój” (2, 16; 6, 3).
Z „mechaniką” seksu łączą się kreatywne wzloty erosa, które przechodzą w oddanie się w miłości. Ten tryptyk tworzy kompletną i autentyczną seksualność ludzką. Pominięcie tego idealnego połączenia i zadowolenie się tylko pierwszym poziomem jest tym, co nazywamy „rozwiązłością”, „nieczystością”. Również eros całkowicie oderwany od intymności miłości — intymności, która czyni z dwojga naprawdę „jedno ciało”, czyli jedną egzystencję i cielesność (według słynnego stwierdzenia z Rdz 2, 24) — jest pewnym niedopełnieniem, nieosiągniętą pełnią, doskonałością dopiero dążącą do urzeczywistnienia. Istotnie, jak sugerował szwedzki teolog Anders Nygren w znanym studium zatytułowanym Eros i agape (1930), w przeciwieństwie do agape, która oznacza miłość chrześcijańską, eros jest jeszcze posiadaniem, dążeniem do piękna lub wartości drugiego, aby go zdobyć; partner wciąż pozostaje jeszcze pod pewnymi względami przedmiotem, choć przemienionym. Miłość jest natomiast wzajemnym dawaniem siebie, wolnym i radosnym, uznającym i tworzącym wartość drugiego w czynności jednocześnie epifanicznej i stwórczej.
opr. ab/ab