Fragmenty książki "Bramy grzechu. Siedem grzechów głównych"
Nieczystość
Zaczniemy od kalejdoskopu tematycznego o kontrastujących ze sobą kolorach, nawet za cenę stworzenia wrażenia pewnego zamieszania. Jeden z podstawowych tekstów hinduizmu, Bhagawadgita, porównywalna prawie z naszą Ewangelią dla wiernych, bez wahania oświadcza: „Piekło ma trzy bramy: rozwiązłość, gniew, chciwość”. Platon w Uczcie stwierdza, że „eros jest potężnym demonem, który przebywa między śmiertelnikami i nieśmiertelnymi” (202 d). Włoska pisarka Dacia Maraini w artykule, który się ukazał w jednej z gazet codziennych w lipcu 2006 roku, zauważyła, że ekran telewizyjny przekształcił się w „wirtualny burdel, gdzie występują piękne i półnagie dziewczyny, by cieszyć wzrok i zmysły (...) Jest to rodzaj menażerii, zapas świeżego mięsa (...) zdominowany przez logikę rynku, która jest brutalna i seksistowska”. Z kolei wnuk francuskiego poety Lamartine'a, Valentine de Saint-Point, kochanek i przyjaciel księcia futurystów, Filippa Tommaso Marinettiego, już w 1913 roku opublikował Manifest futurystyczny rozwiązłości, wyuzdany hymn na cześć rozkoszy wolnej od wszelkich więzów lub hamulców moralnych: „Miłość jest wartością przestarzałą i powinna zostać zastąpiona pożądaniem, które — dalekie od zawężenia do przyjemności cielesnej — jest warunkiem pełni istnienia... Rozwiązłość jest siłą”.
Kiedy zwiedza się bez pośpiechu National Gallery w Londynie, można podziwiać także sugestywny olej na desce, który florentczyk Agnolo di Cosimo, zwany Bronzino, wykonał około 1543 roku. Podwójny tytuł przypisany temu malowidłu odzwierciedla nie tylko różną interpretację dzieła, ale także przeciwstawne rozumienie tematu: dla jednych jest to Alegoria z Wenus i Kupidynem, dla innych natomiast Rozwiązłość zdemaskowana. W pierwszym przypadku wzrok spoczywałby na nagim ciele Wenus i byłby nieco przyćmiony jego wspaniałością, świeżością Kupidyna ucieleśniającego Rozkosz, płatkami róży, ciałami pałającymi namiętnością i gorącym pocałunkiem między Wenus i Erosem. W drugiej interpretacji naga kobieta, już nie boska, lecz subtelnie grzeszna, ze swoją ostentacją miałaby rozpraszać wewnętrzne wartości ducha. W tle ponadto miałby się ukazywać szereg postaci niosących napomnienie, mających usunąć podniecenie pierwszoplanowych aktorów. Oto bowiem Czas, który z pomocą Prawdy bezlitośnie odsłania ulotność kazirodczego uścisku między Wenus i Erosem; oto Zazdrość, która przepełniona zawiścią i nienawiścią, wykrzykuje swoją trującą gorycz; wreszcie Oszustwo lub Kłamstwo puszcza oko pod postacią dziewczyny o anielskiej twarzy, ale przerażająco obdarzonej ciałem sfinksa, wykręconymi rękami i wężowatym ogonem.
Chcieliśmy przeciwstawić te antytetyczne obrazy i koncepcje — można by bez końca mnożyć takie przykłady i potwierdzimy to w dalszej części — aby pokazać, że wokół rozwiązłości, ale również innych wad, można zaobserwować przeciwstawne reakcje. Nawet w tradycji artystycznej, jak nam pokazał obraz Bronzino, można oscylować między tymi skrajnościami. Repertorium Ikonologii Cesare Ripy, którą już kilkakrotnie cytowaliśmy, z pewnością występuje przeciwko rozpuście zgodnie z dominującą typologią moralną. Jest ona przedstawiana jako naga kobieta o kunsztowie upiętych włosach, siedząca na krokodylu i pieszcząca pardwę. Humanista z Perugii wyjaśnia, że jest naga, ponieważ „cechą rozpusty jest trwonienie i niszczenie nie tylko dóbr duszy, lecz również dóbr materialnych, jak pieniądze, klejnoty, majątki i konie”. Z kolei krokodyl i pardwa są według antycznej etologii zwierzętami najbardziej ogarniętymi „wściekłą żądzą spółkowania”.
A jednak tenże sam autor musi zarazem zasygnalizować, że starożytni wywyższali rozwiązłość, przedstawiając ją jako „Fauna w wieńcu wrzoścowym i z winnym gronem w dłoni; wyobrażali w ten sposób chutliwość, wrzosiec zaś miał zachęcać i pobudzać do Wenerycznego dzieła”. Tę rzeczywistość ludzką, tak pociągającą i tak ryzykowną, musimy zatem omówić nie według prostej trajektorii fenomenologicznej lub psychologicznej, ale umieszczając ją w ogólnych ramach antropologicznych, które uwzględnią złożoność osoby, jej cielesność, ale także duchowość. Człowiek jest, owszem, systemem biologicznym, ale nie może być zredukowany do wyłącznie mechanizmu komórkowego. Jest plątaniną popędów, namiętności, emocji, ale jego dusza nie sprowadza się do samej psyche. Jest istotą, która w swoim wnętrzu zawiera skończone i bezpośrednie pragnienia, lecz jego serce potrafi przechowywać dążenia transcendentne. On wie, że posiada, ale także daje. W tym świetle będziemy musieli, choć w sposób uproszczony, odwoływać się zarówno do filozofii, jak i do teologii, do rozumu i tajemnicy, intelektu i sumienia, myśli i uczucia, analizy racjonalnej i intuicji artystycznej.
opr. ab/ab