Fragmenty książki "Siedem wtajemniczeń"
© Wydawnictwo WAM, 1997
Redakcja: Anna Piecuch
ISBN 83-7097-964-5
I już wiesz, co to jest chrzest? To jest właśnie to. „Ksiądz żartuje chyba. Na to żeby był chrzest, trzeba przyjść do kościoła, żeby ksiądz udzielił sakramentu chrztu. A więc poleje mi wodą głowę, wymówi święte słowa: «Ja ciebie chrzczę w Imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego» w obecności rodziców, rodziców chrzestnych".
Ale weź pod uwagę, że przed tym obrzędem ksiądz postawi ci pytanie najważniejsze, od którego wszystko zależy, bo to jest warunek conditio sine qua non: Czy wierzysz w Boga. A więc właśnie, istota chrztu polega na tym, by uwierzyć w Boga. Czyli: czy chcesz się z Nim jednoczyć, czy chcesz żyć w miłości?
„Gdy tylko mi się zechce uwierzyć, to już jestem ochrzczony?" - spytasz. Tak, ale żeby być dokładnym, trzeba dopowiedzieć, że pierwszy ruch należy do Niego: najpierw dotyka cię - czy też nawiedza cię - Bóg.
Może przypominasz sobie taki obrazek wiszący gdzieś nad czyimś łóżkiem, zresztą egzystujący na skraju kiczu, ale przecież starający się wyrazić głęboką prawdę: Pan Jezus pukający do drzwi. Tu w tym wypadku nieważne jest, że może z takimi grzecznymi włoskami, że z taką ulizaną twarzą. Ale tak to jakoś jest, że Bóg puka do drzwi twojej duszy. I gdy Go przyjmiesz, to wtedy zatęsknisz, zapragniesz Go całym sercem. Ale najpierw On ci się objawia, ukazuje ci się. Zresztą to nie pierwszy raz w życiu ani nie ostatni. On wciąż cię nawiedza i czeka, byś Go przyjął.
Są małe nawiedzenia i wielkie nawiedzenia. Tak jak są chwile ważne i mniej ważne w twoim życiu. Jak są dni świąteczne i powszednie. Nie te liczone kalendarzem ale twoim osobistym rytmem życia.
To może być zwyczajny dzień, zwyczajne twoje krzątanie się codzienne w domu, na ulicy, w tramwaju, w autobusie, na przystanku, w pracy. I nagle na przykład zawstydzisz się tego, coś zrobił przed chwilą czy przed rokiem, czy kiedyś tam. Wtedy uważaj, bo za moment dzień popłynie dalej, wydarzenia nabiorą rozpędu. Gdy Go nie podejmiesz - no toś przegrał. Toś stracił jeszcze raz szansę w swoim życiu. Bo trzeba było po prostu drzwi otworzyć, zaprosić do wnętrza, aby został na dalsze życie.
A więc nie marnuj okazji. Bo za chwilę już ci przejdzie, już nie będziesz chciał. Już będzie przetaczał się przez ciebie jazgot świata i wszystko tamto zapomnisz. A gdy sobie nawet przypomnisz, to powiesz: „Ach, zdawało mi się. Taka jakaś dziwna tęsknota. Nie wiadomo, skąd człowieka najdzie. Jakiś smutek, jakaś radość. Ale już przeszło". Przeszedł Bóg, któregoś nie wpuścił.
Są małe nawiedzenia Boga, ale są i wielkie, ważne, rozstrzygające. To jest twój chrzest - nawiedzenie Boga, taka ważna twoja decyzja na całe życie. Jeżeli przyjmiesz, zaprosisz, powitasz, to potem się potoczą formalności, pójdziesz do kościoła, zameldujesz się, wpiszą cię do księgi, będziesz na Mszy świętej chrzcielnej, przyjmiesz chrzest.
Ale oczywiście istota twojego chrztu dokonuje się przez twój akt duchowy. Jeżeli stać cię na to, by powiedzieć: „Wierzę, że Bóg jest miłością - chcę być miłością".
opr. ab/ab