Różaniec nigdy się nie zdezaktualizuje: jego siły doświadczają kolejne pokolenia. Zawierzenie siebie i swojej rodziny Maryi zawsze przynosi owoce
Październik, miesiąc maryjny. To czas, w którym powinniśmy szczególnie zatrzymać się przy Matce Bożej i wziąć do ręki różaniec. Zawierzenie siebie i swoich rodzin Najświętszej Matce w modlitwie różańcowej przynosi wiele owoców.
Przekonało się o tym wiele rodzin z diecezji warszawsko-praskiej, które po trwającym przez cały rok liturgiczny Jerychu Różańcowym, dzisiaj nie rozstają się z różańcem. „Różaniec. Ta modlitwa jest jeszcze dzisiaj dla bardzo wielu ludzi znakiem i środkiem nawiązania najbardziej intymnej więzi z Chrystusem. W czasach trudnych, w udręczeniu, w samotności, w chorobie, w obliczu śmierci człowiek zawsze znajdował w różańcu pociechę, umocnienie i nowe siły” — mówił 2 maja 1987 roku Ojciec Święty Jan Paweł II. Ten, który ukochał modlitwę różańcową i przez cały pontyfikat podkreślał, jak wielkie ma znaczenie. Święty Jan Paweł II całym sobą potrafił pokazać, jak można mieć bliską więź z Maryją, jeśli zaufa się Jej w paciorkach różańca, rozważając poszczególne etapy życia Chrystusa.
„Modlitwa różańcowa za dzieci, a bardziej jeszcze z dziećmi, która wychowuje je już od najmłodszych lat do tego codziennego momentu «modlitewnej przerwy» całej rodziny, z pewnością nie jest rozwiązaniem wszelkich problemów, ale stanowi pomoc duchową, której nie należy lekceważyć. Można by wysunąć zastrzeżenie, że różaniec wydaje się modlitwą niezbyt odpowiadającą gustom dzieci i młodzieży dzisiejszych czasów. Może jednak zastrzeżenie to opiera się na wyobrażeniu jego niedbałego odmawiania. Zresztą, o ile tylko zachowamy zasadniczą strukturę różańca, nic nie przeszkadza, aby dla dzieci i młodzieży jego odmawianie — tak w rodzinie, jak i w grupach — wzbogacić odpowiednimi elementami symbolicznymi i praktycznymi, które by pomogły w jego zrozumieniu i dowartościowaniu. Czemu nie spróbować?” — napisał w Liście Apostolskim Rosarium Virginis Mariae Jan Paweł II, w którym apelował również o to, aby rodziny chrześcijańskie nie lekceważyły modlitwy różańcowej: „Jako modlitwa o pokój, różaniec był też zawsze modlitwą rodziny i za rodzinę. Niegdyś modlitwa ta była szczególnie droga rodzinom chrześcijańskim i niewątpliwie sprzyjała ich jedności. Należy zadbać, by nie roztrwonić tego cennego dziedzictwa. Trzeba powrócić do modlitwy w rodzinie i do modlitwy za rodziny, wykorzystując nadal tę formę modlitwy”.
W roku liturgicznym, przeżywanym w pod hasłem „Wierzę w Syna Bożego”, diecezja warszawsko-praska uczestniczyła w nieustającej modlitwie różańcowej. Jerycho Różańcowe, w które zaangażowane były przeróżne grupy społeczne i zawodowe, trwało przez cały rok duszpasterski. Różańcowe czuwanie przez kolejne doby przejmowały poszczególne parafie, zgromadzenia zakonne, szpitale i różne diecezjalne instytucje. W nieustannie trwającą modlitwę różańcową angażowały się nie tylko starsze osoby, ale również całe rodziny, w tym te, które żyją w codziennym zabieganiu. Mimo tak licznych obowiązków i spraw postanowiły całkowicie oddać swój czas Maryi. Potrafiły zatrzymać się i jak dziecko zawierzyć się najukochańszej Matce. W wielu rodzinach i małżeństwach dzięki szczerej modlitwie niemożliwe stało się możliwe. Wstawiennictwo Maryi uratowało niejedno rozpadające się małżeństwo i nawróciło wiele osób. Jednak największymi owocami modlitwy różańcowej są narodzone dzieci. Anita i Tomasz Wojtyłło, szczęśliwi rodzice dwójki bliźniąt, przyznają, że ich pociechy są „dziećmi Maryi”. Po pięciu latach starania się o dziecko, trudnych chwilach zwątpienia i w końcu - szczerego zawierzenia się Matce Bożej - na świat przyszły zdrowe bliźnięta. Maria i Jan urodziły się kilka dni po zakończeniu Jerycha Różańcowego. Ich rodzice zamiast z proponowanej w jednej z klinik metody in vitro, poddali się naprotechnologii i zaufali całkowicie Maryi, modląc się codziennie na różańcu Nowenną Pompejańską w intencji poczęcia dziecka. — Przed kanonizacją Jana Pawła II dowiedziałem się, że żona jest w ciąży — opowiada Tomasz Wojtyłło, który początkowo niechętnie przystępował do Róży Różańcowej, myśląc, że jest za młody na przynależenie do wspólnoty różańcowej. — Jednak później zmieniłem zdanie wiedząc, że nie mogę odmówić Maryi. Nasze dzieci to wielki dar od Boga — kontynuuje. — Podczas jednego z USG lekarz powiedział: „Pani Anito tutaj są dwa serduszka!” — wspomina Anita Wojtyłło, nie kryjąc łez wzruszenia. Nigdy nie przypuszczała, że dostanie z mężem tak piękny dar od Matki Bożej — dwójkę dzieci! Szczęśliwa mama bliźniąt, oprócz wspólnej modlitwy różańcowej odmawianej w domu razem z mężem, w kościele św. Faustyny na warszawskim Bródnie często modliła się przed obrazem Matki Bożej Nieustającej Pomocy.
Innym przykładem wymodlonego dziecka jest synek Anny i Marcina Wiśniarskich, którzy również starali się o dziecko kilka ładnych lat. W międzyczasie oboje stracili pracę. W momencie największych trudności w swoim życiu trafili do ks. Romana Kota, moderatora Kół Różańcowych Diecezji Warszawsko-Praskiej. Kapłan zaproponował im przystąpienie do Róży Różańcowej i modlitwę w intencji dziecka, które pocznie się. — Było to dla mnie czymś niesamowitym, że mogłam modlić się za dziecko, które dopiero pojawi się na świecie — przyznaje Anna Wiśniarska.
Franek urodził się 27 czerwca, w przypadającą wówczas Uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa. Mąż Anny poszukiwał pracy w zawodzie historyka. Jednak trudności materialne nie były przeszkodą dla nich do tego, aby być rodzicami. — Mówi się, że jeśli Pan Bóg daje dziecko, to daje i na dziecko. Tak właśnie było w naszym przypadku — opowiada Anna Wiśniarska. Od przyjaciół, znajomych i rodziny mały Franek otrzymał wiele prezentów, w tym nowy wózek wartości tysiąca pięciuset złotych. Podobnych przykładów w samej diecezji warszawsko-praskiej można mnożyć. Po zakończonym Jerychu Różańcowym przybyło 170 Róż Różańcowych, a w sumie jest ich 360 na terenie tej diecezji.
Różaniec jest bardzo prostą modlitwą, a zarazem niesamowicie głęboką. W kolejnych tajemnicach zawierzamy się Bogu przez wstawiennictwo Matki Bożej, kontemplując poszczególne etapy życia Jezusa Chrystusa. „Odmawiajmy wytrwale Rożaniec we wspólnotach kościelnych i naszych rodzinach. W trakcie powtarzanych wezwań zjednoczy on serca, doprowadzi do zgody, ożywi nadzieję i obdarzy nas wszystkich pokojem i radością Chrystusa, który dla nas się narodził, umarł i zmartwychwstał” — apelował 2 października 1988 podczas wygłoszonego przemówienia przed modlitwą „Anioł Pański” Ojciec Święty Jan Paweł II, dodając: „Odmawiać różaniec to znaczy udać się do szkoły Maryi i uczyć się od niej, Matkii apostołki Chrystusa, jak żyć całkowicie zgodnie z wymaganiami wiary chrześcijańskiej”.
Październik to może właśnie również miesiąc, w którym warto rozpocząć Duchową Adopcję Dziecka Poczętego Zagrożonego Zagładą, trwającą przez dziewięć miesięcy aż do urodzenia się danego dziecka? I choć nie znamy imienia danego poczętego dziecka (wiadome jest ono tylko Bogu), swoją modlitwą i wyrzeczeniami możemy uchronić je od zabicia w łonie matki. Warto pomyśleć o tej duchowej inicjatywie, która rozpoczyna się publicznym przyrzeczeniem włączenia się w grono osób duchowo adoptujących poczęte niemowlę. Może właśnie w październiku — miesiącu maryjnym dołączysz do grona osób ratujących wybrane przez Boga dziecko przed aborcją i niszczeniem zarodków w metodzie in vitro?
opr. mg/mg