Pisma zebrane bł. Stanisława Papczyńskiego (fragmenty)
PRZED KOMUNIĄ ŚWIĘTĄ
1. „A oto wielka burza powstała” (Mt 8,24).
Zwróć uwagę na to, że niebezpieczeństwo rozbicia łodzi i wzburzone fale morskie posłużyły Panu do wypróbowania wiary uczniów.
Z tobą było podobnie lub — jak możesz się spodziewać — będzie w przyszłości. Owe burze i niepokoje, które powstają w duszy wzbudzane czy to przez szatana, czy przez ciebie samego, dzieją się na życzenie Boga i Jego Opatrzności dla wypróbowania cię w cnotach oraz dla doświadczenia twej stałości w świętych posługach i w pokładaniu ufności w Bogu. Wciąż bowiem znajdujemy się na morzu, to jest prowadzimy to mizerne i narażone na klęski życie. W żaden sposób nie możemy uniknąć nawałnic udręk, fal pokus i burz smutków, ani też nawet nie powinniśmy być od nich wolni. Bo jak męstwo, wiedzę i wysiłek żeglarzy poznaje się po tym, jak potrafią omijać i przezwyciężać burze, tak miłość do Boga, męstwo i roztropność sługi Bożego zostaje wypróbowana podczas stawiania oporu falom przeciwności.
Mówi o tym Dawid, gdy twierdzi, że sam został podobnie wypróbowany: „Panie, doświadczyłeś mnie [f. 19v] i poznałeś mnie, Ty poznałeś spoczynek mój i wstawanie moje” [Ps 138,1-2]. To tak, jakby mówił:
„O Boże, najwyższa Mądrości! Ty pozwalałeś miotać mną różnym pokusom i falom niepowodzeń. Niekiedy wspierałeś mnie swoją łaską, abym stawił im czoło, niekiedy mnie opuszczałeś, abym tylko o własnych siłach się bronił, niekiedy też dopuszczałeś, żebym grzesząc, uległ rozbiciu; lecz po rozbiciu, po upadku, znowu podnosiłeś mnie. Poznałeś więc siły i żywotność mego ducha, doświadczyłeś, na ile jestem słaby, a na ile mocny, wypróbowałeś, na ile mogę stać, a na ile upaść”.
2. „A On spał” (Mt 8,24).
Rozważ to, co często zdarza się osobom prowadzącym życie wewnętrzne, starającym się z całego serca służyć Bogu, że doświadczają one stanów najwyższego opuszczenia. Wtedy wydaje się im, że nie inaczej zostały opuszczone przez Boga, ale tak, jakby w czasie największego nasilenia się burzy okręt został opuszczony przez kapitana. Skarżąc się na to, największy przyjaciel Boga, król żydowski, śpiewa: „Czemuś mnie odrzucił? i czemu smutny chodzę, gdy mnie trapi nieprzyjaciel?” [Ps 42,2].
Jednak w tym, tak rozumianym wewnętrznym naszym opuszczeniu, najmiłościwszy Pan nie zwykł całkowicie od nas się oddalać, lecz tylko na pozór śpi, by dać nam możność zebrania większych zasług i by nauczyć nas walczyć o własnych siłach. W ten sposób wybitnej swej służebnicy św. Katarzynie ze Sieny, przyjaźnie skarżącej się i pytającej, gdzie od niej odszedł podczas największych pokus i dlaczego to uczynił, odpowiedział, że był w jej sercu, a pozwolił złym duchom ją atakować, by miała zasługę wytrwałości i wypróbowała cnotę męstwa, lecz że nie dopuścił do jej upadku, zachowując ją od hańby i potępienia.
3. „Panie, zachowaj nas, giniemy!” (Mt 8,25).
Oto znajdujący się w niebezpieczeństwie na morzu uczniowie Jezusa przekazują ci i podpowiadają modlitwę, jako najskuteczniejszy środek zaradczy na zagrożenia, pokusy, smutki i przeciwności [f. 20r]. Bóg chce, abyśmy zwracali się do Niego z prośbami i dlatego pozwala nas kusić, uciskać i atakować. Nacierającemu wrogowi żołnierz albo stawia czoło uzbrojony w miecz czy inną broń zaczepną, albo ucieka. Sługa Boży powinien stawić opór piekielnemu wrogowi siłą modlitwy. W taki sposób uczynił ów człowiek według serca Bożego, jak o tym sam mówi: „Wołałem do Pana, gdym był utrapiony, i wysłuchał mnie” [Ps 119,1].
A zatem nie poddawaj się zaraz po pierwszym czy też tysięcznym ataku wroga swej duszy, lecz jak długo nie przestanie cię atakować, tak długo stawiaj mu opór, choćby to trwało przez całe twoje życie. Im częściej będzie się powtarzała zwycięska walka, tym częściej będziesz otrzymywał wieniec laurowy. Im będzie ona cięższa, tym większa będzie nagroda. Jeśli będziesz prosił o Boskie pomoce, będą ci dane. Jezus udawał, że śpi, gdy pozwolił cię nękać pokusami. On śpi, ilekroć ty jesteś trapiony, dlatego powinieneś Go budzić skuteczną, pokorną i wytrwałą modlitwą w tym celu, aby ci udzielił pomocy. Gdy nieszczęsny toniesz i już jesteś wciągany w głęboką przepaść przez swoje grzechy, dlaczego wtedy nie wołasz: „Panie, ratuj mnie, bo ginę?” [por. Mt 8,25].
Nie miej wątpliwości, że gdy dziś wsiądzie do łódki twego serca, to po to, żeby tobą pokierować, udzielić ci pomocy i ocalić cię.
PO KOMUNII ŚWIĘTEJ
1. „Wtedy wstawszy, rozkazał wiatrom i morzu” (Mt 8,26).
Wiem, Jezu, iż Twoja moc jest tak wielka, że w jednej chwili uwalniasz mnie od wszelkiego ucisku duchowego, a zmieszanemu i udręczonemu duchowi przywracasz wielki pokój uciszenia. Czynisz to dlatego, że znasz mnie, zbyt bojącego się tych nawałnic i zbyt słabego do przeciwstawienia się ich sile [f. 20v]. Lecz wtedy najbardziej odczuwam spokój przywrócony mej duszy, kiedy Ty, najłagodniejszy Książę Pokoju, wchodzisz do komnaty czy mieszkania mego serca. Poznaję Twą dobroć, gdy w odpowiednim momencie podajesz mi rękę, abym nie uległ sile nawałnicy.
Jednakże, mój Panie, wiedząc, że to jest największą zasługą i że bardzo Ci się podoba, gdy w jakimkolwiek opuszczeniu zachowuję silnego i niezmiennego ducha, pragnę dla Twojej chwały być czasem opuszczony, abyś Ty był bardziej uwielbiony, a ja żebym został upokorzony silną ręką mych wrogów. Kieruj więc mną we wszystkim łagodnie i roztropnie. Wiesz, jak na pożytek obrócić pokusę [por. 1 Kor 10,13], wiesz, kiedy należy rozkazać wichrom i morzu, aby w całkowicie uległej ci duszy, w regionie oddanym Tobie, Twemu prawu i radom ewangelicznym, nastał spokój i cisza.
2. „A zatem ludzie zdumieli się” (Mt 8,27).
Weź pod uwagę te bardzo niemądre myśli owych ludzi znad morza: podziwiali cuda Zbawiciela świata i byli zdumieni, a jednak ich nie rozgłaszali, ani też publicznie nie uznawali Go za Syna Bożego i prawdziwego Mesjasza. Owszem, prosili, aby odszedł z ich granic [por. Mt 8,34].
Gdy chodzi o ciebie, to ten sam Wszechmocny Człowiek-Bóg dokonał dziś w tobie jeszcze większego cudu, kiedy pozostając żywy i cały dał ci za pokarm samego siebie razem z człowieczeństwem i Bóstwem. Co więc będziesz czynił? Czy z tym niemądrym tłumem będziesz Go tylko podziwiał, zamiast uwielbiać? Czyżbyś miał prosić, aby odszedł od ciebie, a nie raczej, aby u ciebie pozostał, i abyś Go uczcił, oddając Mu chwałę i składając dziękczynienie?
Jeśli nie byłeś godny przyjścia tak niezwykłego i potężnego Pana, to tym bardziej nie jesteś godzien, żeby w tobie zamieszkał. Mimo to proś Go, by jednak z tobą pozostał, i mów: „Panie, pozostań ze mną i oświeć mnie światłem; rozprosz mrok umysłu, napełnij słodyczą serce. Amen” [f. 21r].
3. „Któż jest ten?” (Mt 8,27).
Pytasz, jaki jest Ten, którego przyjąłeś w najświętszej Eucharystii? Jest żywy, nieśmiertelny, mocny, słodki, niezwyciężony; jest dobry, miłosierny, bardzo łaskawy, najwyższy; jest łagodny, życzliwy, jest Mądrością, Miłością, Prawdą, pełnią wszelkiego Życia i wszelkiego Dobra.
Przedstaw sobie i wyobraź w duchu złoto, srebro, drogie kamienie, wszystkie klejnoty świata, bogactwa i rozkosze nieba, świat ze wszystkimi stworzeniami, niebo ze wszystkimi aniołami i świętymi. To wszystko przewyższa tutaj Bóg, który oddał ci się na pokarm duchowy: prawdziwy Bóg i prawdziwy Człowiek. Jest to Ten sam, który ciebie stworzył, Ten właśnie, który cię odkupił, Ten, który będzie cię sądził. Wreszcie, jeślibyś szukał smaku w Tym, którego przyjąłeś, wiedz, że jest On najsłodszy; odczuwałbyś tę słodycz, gdyby twoje serce nie zgorzkniało z powodu żółci grzechów.
Nie za wiele możesz i nie byłoby dla ciebie zbawienne gdybyś dociekał, badał i rozważał Jego przymioty i istotę. Raczej pokornie poddaj się Jemu, jak pies swemu panu, prosząc o okruchy łask i chwały, nie zgłębiając zaś Jego Majestatu, ponieważ badacz Majestatu zostaje przytłoczony przez chwałę. Mówi o tym Pismo Święte [por. Prz 25,27; Syr 3,22—24; Ps 130,1]. Pokorny bowiem otrzymuje łaskę i obfitą wiedzę: wiele rozumie, wie, poznaje, pojmuje samego Boga.
opr. mg/mg