Fragmenty książki "Sekrety modlitwy"
Kain zwrócił się do swego brata, Abla. A gdy byli na polu, Kain rzucił się na swego brata, Abla, i zabił go. Wtedy Bóg zapytał Kaina: »Gdzie jest brat twój, Abel?«. On odpowiedział: »Nie wiem. Czyż jestem stróżem brata mego?«
(Rdz 4, 8-9).
Kain popełnił morderstwo. Przygotował je w sercu, a następnie zrealizował plany. Aby zniszczyć szczęście brata, postanowił pozbawić go życia. Odtąd radość Abla już nie była dla niego wyrzutem sumienia.
Metoda, jaką wybrał, została mu podyktowana przez zazdrość i nienawiść. Ona nie zabiega o to, by być szczęśliwym, lecz jedynie o to, by zniszczyć szczęście drugiego człowieka. Cel został osiągnięty. Czy zazdrośnik jest już szczęśliwy? Tak, jemu do szczęścia wystarczy to, że inni nie są szczęśliwi. Jest to absurd, a jednak to on rządzi sercem człowieka zazdrosnego. Dlatego tekst natchniony nie mówi nic o tym, by Kain próbował wziąć odpowiedzialność za popełniony czyn. Człowiek zazdrosny o tym nie myśli. Nawet mu do głowy nie przychodzi, by żałować. W jego mniemaniu nie ma czego żałować. Zazdrość jest syta nieszczęściem, które jest jej dziełem. Zazdrość karmi się łzami i krwią innych.
Sumienie jednak nie daje spokoju mordercy. Bóg przez to jego sumienie stawia mu pytanie: „Gdzie jest twój brat?” (w. 8). Kain stara się zagłuszyć ten głos kłamstwem: „Nie wiem” (w. 9a). Udaje, że nie wie, co się stało. Ucieka od odpowiedzialności. Maskuje swój czyn słowami: „Czyż jestem stróżem brata mego?” (w. 9b). Ucieczka od odpowiedzialności to zabieg stosowany najczęściej, to próba zagłuszenia, a zatem zniszczenia sumienia. Kaina nie było stać na to, aby spojrzeć Bogu
w oczy i by stanąć przed Nim w prawdzie. Nie stać go było na przyznanie się do grzechu. A Bóg na to czekał. Podobnie jak Adam po grzechu ukrywał się w raju przed Bogiem, czyli uciekał od odpowiedzialności, tak teraz czyni Kain.
Rzekł Bóg: »Cóżeś uczynił? Krew brata twego głośno woła ku mnie z ziemi! Bądź więc teraz przeklęty na tej roli, która rozwarła swą paszczę, aby wchłonąć krew brata twego, przelaną przez ciebie. Gdy rolę tę będziesz uprawiał, nie da ci już ona więcej plonu. Tułaczem i zbiegiem będziesz na ziemi!
(Rdz 4, 10-12).
Bóg wzywa Kaina do uświadomienia sobie tego, co uczynił. Chce, by nazwał rzecz po imieniu. Stawia mu pytanie: „Cóżeś uczynił?”. Trzeba bowiem dostrzec prawdę swego czynu z wszystkimi jego konsekwencjami i należy go wyznać, czyli do niego się przyznać. Dopiero wtedy można brać odpowiedzialność za to, co człowiek uczynił. Kain musiał zobaczyć grozę zła, które było jego dziełem. Bóg mu w tym pomaga. Odbiera błogosławieństwo jemu i środowisku, w którym żyje zabójca. Taki jest sens przekleństwa zarówno Kaina, jak i ziemi, którą uprawiał.
Znamienne są słowa Boga: „Krew brata twego głośno woła ku mnie z ziemi!” (w. 10). To znak, że niewinnie przelana krew domaga się od Boga wymiaru sprawiedliwości wobec tego, kto ją rozlał. Życie ludzkie jest tak wielkim darem, że żaden człowiek nie jest w stanie — z racji sprawiedliwości — wynagrodzić krzywdy, jaką wyrządzi temu, kogo zabija i jaką wyrządza społeczeństwu. Nie potrafi bowiem zwrócić życia zamordowanemu. Skoro zaś Bóg jest dawcą życia, trzeba się przed Nim rozliczyć z morderstwa. Taka jest logika sprawiedliwości. „Krew brata woła z ziemi”.
Zastanawia fakt, że ten wymiar morderstwa przez wielu ludzi nie jest dostrzeżony. Znak to oczywisty, że nie żyją oni w świecie sprawiedliwości. Ta bowiem, jeśli zostanie naruszona, choćby w małym stopniu, natychmiast alarmuje sumienie i wzywa je do swego przywrócenia. Tymczasem raz po raz słyszymy o morderstwach i to na wielką skalę. Mają one miejsce w czasach wojny, a na jeszcze większą skalę występują w aborcji czy przy eutanazji. Świat współczesny — sam mordując — chce wmówić ludziom, że mają prawo do zabijania. Prawo, które posiada tylko Bóg. On jest Panem życia i śmierci.
Kain rzekł do Pana: »Zbyt wielka jest kara moja, abym mógł ją znieść. Skoro mnie teraz wypędzasz z tej roli i mam się ukrywać przed Tobą, i być tułaczem i zbiegiem na ziemi, każdy, kto mnie spotka, będzie mógł mnie zabić!«. Ale Pan mu powiedział: »O, nie! Ktokolwiek by zabił Kaina, siedmiokrotnej pomsty doświadczy!«. Dał też Pan znamię Kainowi, aby go nie zabił nikt, kto go spotka. Po czym Kain odszedł od Pana i zamieszkał w kraju Nod, na wschód od Edenu (Rdz 4, 13-16).
Bóg kocha Kaina, ale nie jest w stanie go uszczęśliwić. Drzwi jego serca są zamknięte dla Boga i dla dobra. Uznaje jednak karę. Opuszcza ziemię, którą uprawiał, ale uważa, że kara jest za ciężka. Wie, że sam uruchomił mechanizm zabijania. Autor natchniony prawdopodobnie ma na uwadze zemstę rodową, która występuje wśród pewnych ludów jako prawo. To „prawo zemsty” funkcjonuje w oparciu o sprawiedliwość zbudowaną na zasadzie: „oko za oko, ząb za ząb”. Autor natchniony odsłania pewne mechanizmy. Dlatego nie da się opisu zawartego w pierwszych rozdziałach Księgi Rodzaju traktować jako zapisu historycznego. Jego celem jest podanie prawd, z jakimi winien się liczyć człowiek jako członek ludzkiej rodziny. Trudno bowiem przypuszczać, by już pierwsze dzieci Adama zajmowały się hodowlą owiec i systematyczną uprawą ziemi. To już musiał być pewien etap rozwoju kultury rolnej. Zasady jednak moralne i religijne są czytelne. Historia Kaina i Abla odsłania ich działanie.
Stwórca karze Kaina, ale też go osłania. Znamię, o jakim wspomina autor natchniony, nie jest znakiem potępienia, ale znakiem ochronnym. Nikt nie może uderzyć w Kaina. Bóg rozlicza się z nim osobiście. Zapowiada nawet, że gdyby ktoś skrzywdził Kaina, poniesie siedmiokrotnie większą karę.
Tekst nie mówi nic o nawróceniu. Kain posłusznie wykonuje polecenie Boga i opuszcza uprawianą przez siebie ziemię. Ale to nie dowodzi jego nawrócenia. Nie ma ani jednego słowa o uznaniu dokonanej zbrodni za zło, o przeproszeniu Boga za czyn, o żalu z tego powodu. Bóg więc nie ma szans na ułaskawienie Kaina. Dalsze jego losy są okryte tajemnicą. To, co zostało napisane, ma służyć refleksji nad grzechem, zwłaszcza nad grzechem zabójstwa dokonanego w rodzinie. Kain jest bratobójcą.
Rzecz znamienna, że jest to zabójstwo najbliższego członka rodziny. A więc w tym środowisku, w którym poczucie bezpieczeństwa jest jakby gwarantowane więzami krwi. Rodzina winna bronić życia, a nie zabijać. Tekst rozbrzmiewa wielką aktualnością problematyki. Aborcja ma miejsce w rodzinie, podobnie eutanazja. W rodzinnej scenerii słyszymy o maltretowaniu dzieci, o ich biciu, zniewalaniu... Zło niszczy więzy krwi, te najmocniejsze, zbudowane z czystej miłości. To w nich usadawia się wirus zazdrości i nienawiści.
Równie ważny jest temat sumienia. Bóg rozmawia z Kainem poprzez jego sumienie, które domaga się sprawiedliwości. Ono ocenia wielkość kary i ono wzywa do jej podjęcia. Jest to sumienie mordercy. Autor Księgi Rodzaju odsłania tajemnice działania sumienia, ale jeszcze nie może zaświecić dla Kaina światła nadziei. Na objawienie miłosierdzia Bożego ludzkość będzie czekać długo. To światło pojawia się w historii zbawienia znacznie później. Pismo Święte Starego Testamentu wychowuje ludzi przede wszystkim do szacunku wobec sprawiedliwości, ona bowiem jest fundamentem miłosierdzia. Bez jej zachowania miłosierdzie jest dla człowieka niedostępne. Stary Testament jest szkołą sprawiedliwości. Na niej Chrystus zbuduje swoje miłosierdzie.
Rozmowa Boga z Kainem jest dowodem na to, że nawet wielki grzesznik, przez swoje sumienie może nawiązać kontakt z żywym Bogiem. Modlić się możemy w każdej chwili życia. Ten łatwy dostęp do Boga jest jedną z wielkich szans, jaką otwiera dla nas Bóg, który nas kocha.
opr. aw/aw