Różaniec to nie "klepanie paciorków". Chodzi o wchodzenie w przestrzeń tajemnicy, która zakryta jest dla umysłu nieoświeconego wiarą
Wielu ludzi, którzy nie bardzo wiedzą o tym, co to jest Bóg i co to jest religia, wzdraga się na samo słowo modlitwa, a już w szczególności na słowo Różaniec. Naśmiewają się także z tych którzy „klepią paciorki”. Kiedy my sami zastanawiamy się nad tym, jak się modlimy, widzimy, że nie zawsze modlitwa nasza jest taka, jak należy. Często w pośpiechu, skracana, albo taka tylko formalna, bo kiedy nałożymy sobie obowiązek odmawiania pewnych modlitw, to nieraz tak, byle odmówić — bez głębszego zastanowienia się.
A tu właśnie jeszcze Różaniec. Niektórych irytuje, a nieraz nuży powtarzanie w kółko „Pozdrowienia Anielskiego”. Ale pamiętajmy, że każdy dziesiątek łączy się z którąś tajemnicą życia Jezusa. Jeśli ją sobie na początku dziesiątka uświadomimy, to potem z Maryją prosimy o zgłębienie jej treści i pogłębienie naszej wiary... A powtarzanie? Sam Pan Jezus w Koronce do Miłosierdzia Bożego zlecił powtarzanie 50 „Dla Jego bolesnej Męki, miej miłosierdzie dla nas i świata całego”. Częste powtarzanie słów pełnych miłości, pogłębia tę miłość, a przecież w każdej modlitwie chodzi o przybliżenie nas do kochającego Boga i o szczerą chęć odpłacenia miłością taką, na jaką nas stać.
Nie żałujmy czasu na Różaniec. Niech nasz kościół nie będzie pusty w czasie nabożeństw różańcowych. Odnówmy tradycję odmawiania Różańca w domu, choćby jednego dziesiątka. Bo są takie rodziny, gdzie odmawia się całe cztery części. I mówią, że wcale im nie brakuje czasu.
Królowo Różańca świętego, módl się za nami!
Leon Knabit OSB — ur. 26 grudnia 1929 roku w Bielsku Podlaskim, benedyktyn, w latach 2001-2002 przeor opactwa w Tyńcu, publicysta i autor książek. Jego blog został nagrodzony statuetką Blog Roku 2011 w kategorii „Profesjonalne”. W 2009 r. został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski.
opr. mg/mg