Fragmenty biografii obfitującej w anegdoty i wspomnienia p.t. "Matka Teresa mi powiedziała"
Renzo Allegri MATKA TERESA MI POWIEDZIAŁA |
W 1971 roku rozpocząłem starania o przeprowadzenie z nią wywiadu. Byłem zafascynowany działalnością i charyzmą tej siostry, wówczas jeszcze mało znanej we Włoszech. Po raz pierwszy przeczytałem o niej artykuł autorstwa Piera Paola Pasoliniego i poczułem, że podbiła moje serce.
Zacząłem myśleć o spotkaniu. Pragnąłem nie tyle prostego, pośpiesznego wywiadu, co długiej rozmowy, by potem móc w odcinkach opowiadać o jej życiu. Wymagające pragnienie! Spełniło się ono dopiero w 1986 roku, czyli po piętnastu latach oczekiwania. I, tak jak zawsze, również w tym przypadku sprzyjało mi szczęście.
Pomiędzy mną a Matką Teresą zrodziła się pewnego rodzaju więź, poufałość, którą ośmielę się nawet nazwać najdroższą przyjaźnią. Dzięki niej spotykałem się z Matką wielokrotnie, mogłem przeprowadzać wywiady, podróżować z nią, podwozić ją samochodem, doświadczać niespodziewanych względów, np. gdy została duchową matką chrzestną córki mojego przyjaciela, piosenkarza Al Bano, a także pięciorga rzymskich bliźniąt.
Przebywający w Rzymie ksiądz Pavel Hnilica, biskup słowacki, przedstawił mnie Matce Teresie. Był jej przyjacielem i to on pomagał jej otwierać w mieście domy opieki dla ubogich. Pewnego dnia zauważył, że Matka Teresa, zwykle z rezerwą odnosząca się do dziennikarzy, chętnie ze mną rozmawia i traktuje mnie jak swoje przybrane dziecko. Swoje spostrzeżenia zawarł we wstępie do mojej książki o Matce Teresie.
Oto jego słowa, które zachowuję jak najcenniejszy skarb:
Piętnaście lat temu przedstawiłem Matce Teresie dziennikarza
Renza Allegri. W trakcie pierwszego spotkania Renza z tą
wielką, pełną pokory siostrą zakonną poruszyła mnie atmosfera
zaufania, jaka od razu wytworzyła się pomiędzy nimi. Nawet
więcej, myślę, że nie ma przesady w stwierdzeniu, iż zaistniała
między nimi prawdziwa harmonia dusz, która mnie zdumiewa
i pozwala cieszyć się razem z nimi. Dowód tego niezwykłego porozumienia
dała mi sama Matka Teresa. Powiedziała, że czuje się
dobrze w obecności Renza i docenia jego pełen dyskrecji, lojalny
styl pracy dziennikarskiej. Kto lepiej poznał Matkę Teresę, ten
wie, że nie było łatwo dziennikarzom zbliżyć się do tej promiennej,
czystej postaci, która unikała wszelkiego rozgłosu i niezwykle
rzadko pozwalała sobie na podobną pochwałę.
Zawsze odczuwałem i odczuwam nadal wielką wdzięczność dla Matki Teresy za okazywaną mi dobroć, na którą z pewnością nie zasługiwałem. Wdzięczność za udzielone mi wywiady, wspaniałe rzeczy, które mi opowiadała o swoim życiu, działalności na rzecz ubogich, a także za serdeczne porady i wskazówki, do których, niestety, nie zawsze przykładałem odpowiednią wagę.
Dlatego w niniejszej książce próbuję zebrać bezcenne słowa ukochanej Matki, jej gesty i czyny, często dobitniej przemawiające niż ludzki język. Myślę, że to usprawiedliwia tytuł mojej książki.
opr. ab/ab