Droga do prawdziwego "ja" prowadzi przez radykalną transformację przypominającą Zmartwychwstanie Jezusa.
|
Richard Rohr
NIEŚMIERTELNY DIAMENT W poszukiwaniu prawdziwego ja
|
|
Począwszy od epoki oświecenia, niewielką wagę przywiązuje się do praktyk i metod duchowych umożliwiających człowiekowi samodzielne poznanie tego, co święte i prawdziwe. John Wesley, twórca nurtu, który w przyszłości stał się częścią tradycji metodystycznej, choć próbował różnych „metod” i praktyk prowadzących ludzi do Boga, nie wywołał chyba jednak zbyt powszechnej reakcji — trudno odnieść wrażenie, by wiele serc zapłonęło owym „przedziwnym ogniem”, który go trawił. Nawet w naszych wspaniałych „zakonach kontemplacyjnych”, które wciąż mamy w naszym Kościele katolickim, zaginęła dawna tradycja cichej kontemplacji i „modlitwy niewysłowionej” 8. Katolicy, prawosławni i anglikanie mają wprawdzie sakramenty i liturgię, często jednak przez nich sprowadzone do mechanicznego powtarzania formuł, które — zamiast uświadamiać zawarte w nich treści — spycha je jeszcze głębiej w nieświadomość; dzieje się tak szczególnie w przypadku wiernych, którzy są do tych praktyk najbardziej przywiązani. Jak widać, ego robi wszystko, by zatriumfować, zwłaszcza w niebezpiecznym świecie religii, gdzie zakłada często niezwykle sprytnie dobrane maski. Jak mawiają mistrzowie zen, „staraj się, jak tylko możesz, unikać prawdziwej duchowości; to same zniewagi”. Prawdziwa religia „znieważa” nasze ego, pozbawiając nas niezasłużonego komfortu.
Do tej pory szliśmy raczej za głosem zewnętrznych autorytetów („jeśli tego nie zrobisz, zgrzeszysz”, „Kościół mówi, że...”), nie dostrzegając autorytetu spokojnego i miłującego (zamieszkiwania Ducha Świętego), obecnego w modlitwie, praktyce i doświadczeniu wewnętrznym. Jednak z dużo większym prawdopodobieństwem dzięki Niemu właśnie spotkamy i poznamy nasze prawdziwe „ja”. Ta zmiana tożsamości stanowi z praktycznych względów potężny, nieomal sejsmiczny wstrząs, przeobrażający nasze motywy i świadomość. Dojrzała religia dostrzeże w nim nawrócenie. Stanowi on istotę wszelkich przemian, transformacji religijnych, polegających przecież, zgodnie z etymologią tego wyrazu, na „przemianie formy” 9. Bez tego wstrząsu religia sprowadzona zostaje do zwyczajnego kryterium grupowej przynależności, systemu wierzeń, niezdolnego radykalnie przeobrazić naszej świadomości i motywacji.
źródło: photogenica
Musimy powrócić do duchowości opartej na praktyce, która przestanie polegać na przyglądaniu się Bogu, a zacznie oznaczać poszukiwanie Boga. Mam nadzieję, że drogę tę wyraźnie wskaże zarówno zasadnicza treść książki, jak i praktyki sugerowane w załącznikach umieszczonych na końcu. W chrześcijaństwie ważne jest nie tyle rozmyślanie, co życie i czyn. Jak powiedział tak ważny przecież dla katolików św. Tomasz z Akwinu, prius vita quam doctrina — najpierw życie, potem doktryna 10.
Wszystko, co będę próbował w tej książce powiedzieć, ma służyć jednemu celowi: abyśmy mieli życie, i mieli je „w obfitości” (J 10, 10), aby mogli je mieć wszyscy, niezależnie od grupy, do której należą. Istotnie bowiem w określonym i znanym czasie otrzymaliśmy życie w całej różnorodności form, nieskrępowane granicami religii, narodów, przynależności etnicznej, okresów historycznych i poszczególnych ideologii. Życie to nie jest naszą wyłączną własnością.
Naszym wspólnym — autora i czytelników — zadaniem jest naśladowanie Boga w jego umiłowaniu życia 11. Skoro Bóg tak hojnie obdarza łaską i daje życie (por. Dz 11, 22n), to jakże mógłbym sprzeciwić się Bogu (por. Dz 11, 17)? Cóż więc nam pozostaje, jeśli nie wesprzeć to, co już się dokonuje w sposób tak oczywisty? Doskonała duchowość polega właśnie na naśladowaniu Boga.
8 Richard Rohr, The Naked Now (Nagie teraz), Crossroad Publishing, Chestnut Ridge, NY 2009. Książka poświęcona jest w całości zagadnieniu niedwoistej świadomości, lecz szczególnie rozdziały od dwunastego do czternastego mogą pomóc nam dostrzec, że modlitwa to nie tyle wypowiadanie słów, ile postawa życiowa. Wszystko, co robimy, trwając świadomie w jedności i miłości, jest modlitwą.
9 W wielu fragmentach tej książki odwołuję się do wprowadzonego przez Kena Wilbera [Ken Wilber, Jeden smak: przemyślenia nad integralną duchowością, przeł. H. Smagacz, Jacek Santorski & Co Agencja Wydawnicza, Warszawa 2003, s. 42—43 — przyp. tłum.], znakomitego rozróżnienia pomiędzy objaśniającą (translacyjną) i przemieniającą (transformacyjną) funkcją religii; w tym miejscu uwidacznia się ono jednak szczególnie wyraźnie. Doświadczenie czterdziestu lat kapłaństwa pozwala mi sądzić, że religia pełni przeważnie funkcję objaśniającą (komunikuje pewne wartości naszemu staremu „ja”), a tylko czasem odgrywa rolę czynnika przemieniającego (rzeczywiście i do głębi przemienia „ja”). Teza ta stanowi jedno z najważniejszych przesłań niniejszej książki.
10 Tomasz z Akwinu, Summa Theologica, De Anima, II, 37 [por. Petrus de Scala, Super Matthaeum, cap. 5 I 4: Responsio Chrysostomi: quia prius vita, quam docrtina: vita enim ducit ad scientiam veritatis — przyp. tłum.]
11 Jeśli ktoś szuka wspaniałego, poetyckiego wyrazu tej prawdy, znajdzie go w Księdze Mądrości: Mdr 11, 23 — 12, 1. Gdy po raz pierwszy, jako młody człowiek, przeczytałem ten tekst, zmienił on mój pogląd na życie.